Świadectwo miłości do Boga i Ojczyzny
Treść
Już po raz 16. na ogólnopolskiej pielgrzymce do sanktuarium Matki Bożej Bolesnej Królowej Polski w Kałkowie-Godowie spotkali się przedstawiciele Związku Żołnierzy Narodowych Sił Zbrojnych. Uczestniczyli oni w dorocznym zjeździe, którego kulminacyjnym punktem była uroczysta Msza św. sprawowana w intencji poległych, pomordowanych i zmarłych żołnierzy NSZ.
W homilii ks. Andrzej Wróblewski przypomniał historię kałkowskiego sanktuarium leżącego nieopodal najstarszego polskiego sanktuarium maryjnego na Świętym Krzyżu, do którego pielgrzymowały pokolenia Polaków. - Ten święty znak patronuje tej ziemi od tysiąca lat, przechodził to wszystko, czego Naród Polski doświadczał w ciągu wieków - powiedział kaznodzieja. - Pod tym znakiem walczyły także Narodowe Siły Zbrojne - dodał.
NSZ-owskie pielgrzymki do sanktuarium Matki Bożej Bolesnej w Kałkowie-Godowie zapoczątkowane zostały w 1992 roku. Wówczas, podczas uroczystości poświęcenia kaplicy Narodowych Sił Zbrojnych, która znalazła swe miejsce wewnątrz Golgoty - Martyrologium Narodu Polskiego, zrodziła się idea wspólnego pielgrzymowania członków Związku Żołnierzy NSZ do sanktuarium Matki Ziemi Świętokrzyskiej. Odtąd rokrocznie w ostatnią niedzielę czerwca reprezentanci związku przybywają do Kałkowa z całej Polski, aby spotykać się na modlitwie i Eucharystii. - Przez te wspólne spotkania modlitewne osobiście utwierdziłem się w przekonaniu, że NSZ-owcy to ludzie, którzy dają prawdziwe świadectwo o miłości do Boga i Ojczyzny - zaświadcza ks. Czesław Wala, budowniczy i kustosz maryjnego sanktuarium.
- Pielgrzymka nasza ma charakter dziękczynno-błagalny. A mamy za co dziękować, m.in. za to, że żyjemy i trwamy w służbie Bogu i Ojczyźnie oraz że możemy gromadzić się w naszej "duchowej stolicy", w świętokrzyskim sanktuarium - mówił do zgromadzonych dr Bohdan Szucki, prezes ZŻNSZ.
Po zakończeniu celebry poczty sztandarowe wraz z uczestnikami uroczystości przeszły do kaplicy NSZ. Tam złożono hołd wszystkim żołnierzom tej formacji.
Marek Żelazny
źródło: "Nasz Dziennik" 2007-06-25
Autor: mj