Superpaństwo bez Boga i narodów
Treść
Ostateczny projekt konstytucji Unii Europejskiej odzwierciedla federalistyczne aspiracje jej architektów, którzy odmówili w dokumencie miejsca dla Boga i chrześcijańskiej tradycji Europy. Po siedemnastu miesiącach prac nad projektem bezprecedensowego dokumentu obradujący w Brukseli Konwent Europejski definitywnie zakończył wczoraj opracowanie projektu złożonej z 460 artykułów ustawy zasadniczej unijnego superpaństwa.
Określając podstawowe prawa i obowiązki obywateli UE, konstytucja w Karcie Praw Podstawowych odmawia prawa do życia dzieciom poczętym. Zdaniem wielu członków Konwentu, artykuł I-51 konstytucji dotyczący statusu Kościołów i organizacji niewyznaniowych nie zapewnia im należytej autonomii i może w przyszłości doprowadzić do ingerencji Brukseli w życie wspólnot religijnych, w tym Kościoła katolickiego. Prezydium Konwentu nie uwzględniło jednak poprawek mających na celu doprecyzowanie tego artykułu.
Mimo pozornie szerokiej reprezentacji z 27 państw europejskich oraz Turcji od samego początku faktyczny wpływ na kształt unijnej konstytucji miało 13-osobowe grono prezydium Konwentu. Znaleźli się w nim wyłącznie zwolennicy zwiększenia unijnych kompetencji kosztem państw narodowych, którzy tłumiąc krytykę na forum konstytuanty, forsowali własną wizję przyszłej Unii Europejskiej.
Sześcioro polskich reprezentantów do samego końca nie potrafiło zająć wspólnego stanowiska w sprawie odniesienia do chrześcijaństwa w preambule unijnej konstytucji. Rola polskich przedstawicieli w Konwencie była zasadniczo symboliczna, i żadna z indywidualnych poprawek zgłoszonych przez Polaków nie została uwzględniona w ostatecznym dokumencie. Wyjątkiem były te propozycje, które pokrywały się ze stanowiskiem zajmowanym przez największe państwa Unii - Niemcy i Francję, dotyczące m.in. zmniejszenia liczby obszarów, gdzie obowiązuje jednomyślność. Obu państwom nie udało się przeforsować w ostatnim tygodniu prac zapisu, który znosiłby narodowe weta państw Unii w sprawach podatków. Do projektu konstytucji wprowadzono natomiast wzmiankę o wspólnych symbolach unijnego superpaństwa: fladze, hymnie, walucie, a także ogólnounijnym święcie, które ma być obchodzone 9 maja każdego roku.
Wypracowany projekt konstytucji ogranicza do minimum obszary, gdzie państwom członkowskim wciąż przysługuje prawo weta wobec decyzji Brukseli. Nadaje Unii osobowość prawną, a unijnemu prawodawstwu - supremację nad prawem narodowym. Konstytucja przewiduje m.in. zmianę systemu podejmowania decyzji w Unii na korzyść największych jej państw, jak Niemcy i Francja, kosztem Polski i pozostałych obecnych oraz przyszłych członków UE.
Od wyników "debaty" odcięli się nieliczni na forum Konwentu uniosceptycy, którzy zaproponowali konkurencyjną wizję integracji europejskiej opartą na współpracy międzyrządowej w formie "Raportu mniejszości". Raport ten przewodniczący Konwentu Valery Giscard d'Estaing dołączył do oficjalnych konkluzji z prac konstytuanty. Przeciwnicy rozrastających się ponadnarodowych struktur UE postulują, aby "Europa była zorganizowana na fundamencie międzyparlamentarnym", a nie ponadnarodowym. - Chcemy, aby to narody europejskie miały prawo wyboru między Konstytucją dla europejskiego superpaństwa a naszą alternatywą - Europą demokracji. Uczciwe będzie poddanie pod głosowanie Giscardowskiego projektu w stu procentach scentralizowanego unijnego państwa i naszej wizji Europy narodów - powiedział "Naszemu Dziennikowi" poseł brytyjskiej Izby Gmin i przedstawiciel Partii Konserwatywnej w Konwencie David Heathcoat-Amory. Brytyjscy konserwatyści zamierzają w najbliższym czasie rozpocząć kampanię na rzecz referendum konstytucyjnego w Zjednoczonym Królestwie.
Ostateczny kształt przyszłej konstytucji musi jeszcze zaakceptować złożona z przedstawicieli unijnych stolic konferencja międzyrządowa, która rozpocznie się w październiku. Zdaniem większości uczestników unijnej debaty konstytucyjnej, szanse na znaczące poprawki w dokumencie są jednak minimalne.
Państwa przystępujące do Unii, w tym Polska, formalnie uczestniczą w dyskusji o kształcie przyszłej architektury UE, w praktyce jednak będą musiały zaakceptować wewnątrzunijny kompromis i podpisać konstytucję w maju przyszłego roku.
Przedstawiciele wielu rządów europejskich, miedzy innymi Hiszpanii, Danii, Irlandii i Belgii, zapowiedzieli referenda w sprawie ratyfikacji konstytucji. Są duże szanse, że takie referenda odbędą się również we Francji i Wielkiej Brytanii, dla której unijna ustawa zasadnicza byłaby pierwszą w historii tego kraju konstytucją. Polski rząd konsekwentnie odmawia jak dotąd deklaracji w tej kwestii.
Piotr Wesołowski, Bruksela
Ostateczny projekt konstytucji UE komentują:
Bogdan Pęk, poseł Klubu Parlamentarnego LPR
Nie mieliśmy żadnych złudzeń, że dla twórców konstytucji UE kwestie związane z odwołaniem do Boga nie mają żadnego znaczenia. Przecież oni wyrastają z pnia ateistycznego, wyrosłego na walce z zasadami chrześcijańskimi i religią. Jeżeli Oleksy rzeczywiście się tak wypowiedział, że Niemcy będą mieli więcej głosów, bo jest ich dwa razy więcej niż Polaków, to jest to zdrada stanu. Jest teraz bardzo skomplikowana sytuacja prawna. Czy zawarte w konstytucji UE zapisy nie zaprzeczają wynegocjowanemu traktatowi akcesyjnemu? Jeżeli jest to sprzeczne, to Polska ma prawo weta. W każdym przypadku, nawet gdyby została sama, a wszyscy inni zostali zmuszeni, przekonani czy przekupieni, to Polska powinna złożyć weto.
Jan Łopuszański, poseł koła parlamentarnego Porozumienia Polskiego
Dotychczasowa praktyka w UE wskazuje na to, że projekt ten zostanie prawdopodobnie przyjęty po minimalnej korekcie. W całej debacie o konstytucji UE w Polsce największy aspekt kładziony jest na invocatio Dei, ale w moim najgłębszym przekonaniu, jeżeli nie zmieni się w sposób radykalny prawna i moralna rzeczywistość Unii, to użycie imienia Bożego w preambule tej konstytucji musiałbym uznać za grzech przeciwko drugiemu przykazaniu. Jeżeli się Pana Boga przywołuje, to trzeba w rzeczywistości czynić to, co wynika z jego nauki, a Unia Europejska jest przede wszystkim obszarem głębokiej kontestacji prawa naturalnego.
Znów ślepy tor
Mimo kilkudziesięciu lat agresywnej komunistycznej propagandy Naród Polski zdołał zachować swoją wiarę i religię. W 1989 r. wydawało się, że nic już nie zagrozi naszej chrześcijańskiej tożsamości. Teraz, po 14 latach, widać wyraźnie, że panoszący się na europejskich salonach liberalizm znacznie sprawniej zatruwa duszę niż komunizm. Obecnie - zamiast Manifestu Komunistycznego - to sankcjonująca ateizm w życiu społecznym konstytucja UE ma kierować wysiłek kolejnych pokoleń Polaków na ślepy tor.
Małgorzata Goss
Nasz Dziennik 11-07-2003
Autor: DW