Sumienie Katynia
Treść
Ksiądz Prałat Zdzisław Jastrzębiec Peszkowski, Kapelan Rodzin Katyńskich i Pomordowanych na Wschodzie, Naczelny Kapelan Związku Harcerstwa Polskiego poza Granicami Kraju zmarł wczoraj w podwarszawskim szpitalu w Aninie. Miał 89 lat. - Ocalenie z mordu katyńskiego odczytał jako widomy znak, że Pan Bóg zachował Go dla jakiegoś celu - powiedział nam wczoraj o Księdzu Peszkowskim ostatni prezydent RP na uchodźstwie Ryszard Kaczorowski. Tuż przed śmiercią, w piątek, Ksiądz Prałat udzielił "Naszemu Dziennikowi" swego ostatniego wywiadu. Odnosząc się do niedawnej wizyty prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego na cmentarzu w Katyniu, powiedział: - Jako Kapelan Rodzin Katyńskich i Pomordowanych na Wschodzie oświadczam - panie prezydencie, nowy rozdział się rozpoczyna, dlatego żeś przyszedł i miałeś odwagę pójść tam i złożyć im hołd. Od tego momentu liczę, że będzie nowy sposób spojrzenia na tę najbardziej krwawą ranę Narodu.
- Poznałem ks. Zdzisława Peszkowskiego jako człowieka doświadczonego strasznymi przeżyciami, które spotkały Go jako oficera Wojska Polskiego na "nieludzkiej ziemi". Bóg jednak potrzebował Go do spełnienia swoich zadań, skoro udało Mu się wyrwać z tej strasznej niewoli, z tego wyroku śmierci - podzielił się z nami ksiądz kardynał Henryk Gulbinowicz.
Ksiądz Prałat Zdzisław Peszkowski był człowiekiem niezmiernie ciepłym i dobrym, ogromnie wrażliwym na krzywdę bliźniego. Nigdy obojętnie nie przeszedł obok cierpiącego, zawsze udzielał otuchy i otaczał modlitwą. Był niestrudzonym orędownikiem prawdy o Katyniu, którą rozumiał bardzo szeroko - jako wielką niezagojoną ranę Narodu Polskiego. Stale podkreślał, że pod słowem "Katyń" kryją się nie tylko groby pomordowanych przez Sowietów polskich oficerów w Lesie Katyńskim, ale także ich mogiły w Miednoje, Starobielsku, Bykowni i wielu innych miejscach.
- To, że obecnie w naszym społeczeństwie więcej wiadomo o męczeństwie Polaków na Wschodzie, to w znacznym stopniu Jego zasługa. Ksiądz Prałat był kustoszem pamięci katyńskiej, czuwającym, żebyśmy o tym nie zapomnieli - podkreśla Marek Jurek, były marszałek Sejmu.
Całe swoje długie i pracowite życie poświęcił temu, by pokazać Polsce i światu, czym jest Golgota Wschodu, jak nazwał męczeństwo Polaków na Wschodzie, oraz jakie konsekwencje wynikają z faktu, iż zbrodnia katyńska do dziś nie została należycie rozliczona. - Głównym moim celem było utrwalenie w świadomości Polaków pamięci o zbrodni, której dokonano na naszym Narodzie. Pragnąłem, żeby rodacy uświadomili sobie, że układ Ribbentrop - Mołotow zakładał całkowite zniszczenie Polski. Według tego paktu, Naród Polski miał w ogóle nie istnieć - podkreślał z wielkim naciskiem w rozmowie z "Naszym Dziennikiem".
Sowieccy zbrodniarze winę za okrutny mord na inteligencji polskiej, którą strzałem w tył głowy chcieli raz na zawsze unicestwić, zrzucili na hitlerowców. Lecz nie tyle fałszowanie prawdy przez propagandę sowiecką było najboleśniejsze dla Księdza Prałata, bo ta szybko wyszła na jaw, ile fakt, że przez pięćdziesiąt lat ta tragedia Narodu Polskiego była na arenie międzynarodowej zakryta zasłoną milczenia. Dzięki Księdzu Prałatowi milczenie to zostało przerwane. Udało Mu się wydobyć od Rosjan dwa bardzo ważne dokumenty - bezprecedensowe dowody zbrodni ludobójstwa. Pierwszy to notatka szefa NKWD ZSRS Ławrientija Berii z marca 1940 roku, która jest poleceniem wymordowania bez sądu, bez przesłuchań 22 tysięcy Polaków zabranych do niewoli, osadzonych w obozach i więzieniach. Drugi dokument to notatka szefa KGB ZSRS Aleksandra Szelepina dla Nikity Chruszczowa z 9 marca 1959 roku, w której potwierdza on, że dokonano mordu na naszych oficerach.
- Nie doczekaliśmy się dla tej zbrodni żadnego międzynarodowego trybunału. Do dziś żyjemy w czasie, który jest odbiciem tej strasznej tragedii. Chodzi więc o to, by w pełni zdemaskować coś, co jest plamą ludzkości. Sam brałem w dłonie przestrzelone czaszki, namaszczałem je i błogosławiłem. To wstrząsające przeżycie! Dzisiaj w ich imieniu wołam do świata o prawdę i sprawiedliwość! Nie chcę zemsty, przebaczam, ale prawda musi być nazwana, a potworność zła - osądzona - mówił "Naszemu Dziennikowi" ks. Peszkowski.
Walka o prawdę o sowieckiej zbrodni stanowiła o sensie życia ks. Zdzisława Peszkowskiego. - Uważał za swoją misję doprowadzenie do świadomości możliwie szerokiego ogółu prawdy o Katyniu. To był w jakiejś mierze pasjonat ogarnięty myślą misji, jaką Mu przyszło spełniać w ostatnich latach życia. Mam nadzieję, że dobry Bóg przyjmie go do swojej chwały - mówi prof. Andrzej Stelmachowski, prezes Stowarzyszenia "Wspólnota Polska".
Ksiądz Peszkowski podkreślał stale, że Polacy muszą wiedzieć, co się stało na Wschodzie kilkadziesiąt lat temu, jaka jest nasza prawdziwa historia, nasze korzenie, aby mieć świadomość, kim jesteśmy. Organizował więc częste pielgrzymki Rodzin Katyńskich do miejsc związanych z Golgotą Wschodu, na Jasną Górę i do Ojca Świętego Jana Pawła II, który był wielkim przyjacielem Księdza Prałata i z całego serca wspierał modlitwą Jego poczynania.
By pamięć Katynia była wciąż żywa, Ksiądz Peszkowski stworzył Fundację "Golgota Wschodu", organizował liczne konferencje, napisał wiele książek o sowieckiej zbrodni. Z jego inicjatywy w roku 2005, w 65. rocznicę mordu katyńskiego, obchodzony był w Polsce Rok Katyński. W wielu miastach postawiono wtedy pomniki upamiętniające Golgotę Wschodu. Z wielkim zaangażowaniem przyczyniał się do popularyzowania wiedzy o Katyniu, również wśród harcerzy i młodzieży szkolnej. Był inicjatorem ogólnopolskiej olimpiady wiedzy o Golgocie Wschodu, dorocznych specjalnych spotkań młodych w rocznicę agresji sowieckiej 17 września przy pomniku Poległym i Pomordowanym na Wschodzie.
Ksiądz Prałat Peszkowski zorganizował także Motocyklowy Rajd Katyński, który już po raz siódmy w tym roku odbył podróż z Warszawy na Wschód, do miejsc związanych z historią Polski i Golgotą Wschodu. Na gorącą prośbę Księdza w "Naszym Dzienniku" ukazywała się codzienna rubryka "Z polskiej drogi krzyżowej", w której prezentowane były nazwiska zamordowanych przez NKWD polskich oficerów i tym samym przypominana była stale prawda o zbrodni Katynia, z czego Ksiądz bardzo się cieszył.
- Był dla nas symbolem łączności pomiędzy pomordowanymi a nami. Z drugiej strony Ksiądz Prałat prowadził szeroką działalność dla upamiętnienia zbrodni katyńskiej. Całe swoje życie poświęcił uhonorowaniu pamięci swoich kolegów, najbliższych przyjaciół, a naszych bliskich - wspomina Andrzej Skąpski, prezes Federacji Rodzin Katyńskich.
Ksiądz Zdzisław Peszkowski podkreślał, że prawdy o Katyniu nie można zakryć, ominąć czy przemilczeć. Dopominał się, by ta nieludzka zbrodnia została rozliczona i osądzona podobnie jak zbrodnie hitlerowskie, by mówiło się o niej jako o ludobójstwie. Jego wielkim pragnieniem jako świadka Katynia, cudem ocalonego jeńca z Kozielska, było to, żeby na całym świecie 5 marca obchodzono jako Dzień Katynia. Ksiądz pragnął, by data ta zapadła w świadomość i pamięć ludzi jako dzień, kiedy 5 marca 1940 roku Stalin podpisał wyrok śmierci na tysiące polskich oficerów.
W swoim ostatnim wywiadzie, jakiego udzielił "Naszemu Dziennikowi" w ubiegły piątek, ks. Zdzisław Peszkowski zwrócił uwagę na fakt, iż wyjazd prezydenta Lecha Kaczyńskiego do Katynia był niezmiernie ważnym wydarzeniem, przełamującym dotychczasowe stosunki między Polską i Rosją. Bardzo się cieszył, że mógł dożyć tego czasu.
W życiu Księdza Prałata Zdzisława Peszkowskiego szczególne miejsce zajmowała tajemnica świętych obcowania. Tłumaczył ją w następujący sposób: oni w ramionach Boga, a ja w drodze do nich. Podkreślał, że bardzo mocno czuje duchową łączność z kolegami zamordowanymi w Katyniu. Mówił, że kiedy przychodzą czasy trudne dla Narodu, dla naszej Ojczyzny, zawsze prosi ich o wstawiennictwo u Boga za nami, tak samo jak bliskich Mu: Ojca Świętego Jana Pawła II i kardynała Stefana Wyszyńskiego. Dziś On sam dołączył do ich grona. - Odszedł do Domu Ojca. To, co zapisane jest w moim sercu na skutek spotkań z Księdzem Prałatem, Harcmistrzem, to słowa, które On przetłumaczył całym swoim życiem: Bóg jako Ojciec bogaty w miłosierdzie. Boże Miłosierdzie było dla Księdza Prałata wielkim światłem. Nie tyle mówił o trudnych drogach swojej młodości i życia, co przede wszystkim o miłosierdziu, że ważniejsze jest dobro niż potworne wydarzenia, które znał - powiedział ks. Feliks Folejewski SAC, apostoł Bożego Miłosierdzia.
Piotr Czartoryski-Sziler
"Nasz Dziennik" 2007-10-09
Autor: wa