Sukces lub porażka
Treść
Sejm debatował nad wynikami szczytu Unii Europejskiej
Sukces lub porażka
Ostatni unijny szczyt w Brukseli zakończył się sukcesem Polski, a przedłużenie obowiązującego w traktacie nicejskim systemu głosowania przekroczyło nasze oczekiwania - powiedział wiceminister spraw zagranicznych Paweł Kowal. Sejmowa opozycja prezentuje przeciwne stanowisko, zarzucając rządowi, że nie był zdeterminowany do walki o tzw. system pierwiastkowy głosowania w Radzie UE.
Według Pawła Kowala, największą dla naszego kraju wagę miał postulat korzystnego dla Polski liczenia głosów w Radzie Unii Europejskiej. Jak przypomniał, system pierwiastkowy, z którym do Brukseli jechała nasza delegacja, miał jeszcze poparcie jedynie Czech. Z tego też powodu zaproponowaliśmy przedłużenie obowiązywania zasad głosowania zawartych w traktacie nicejskim. A polskie przywiązanie do Nicei było też znane pozostałym państwom unijnym. Według Kowala, w drugim dniu szczytu padła jasna deklaracja, że jest możliwe obowiązywanie Nicei do 2017 r. - Było to rozwiązanie optymalne, przekraczające to, czego można było oczekiwać wcześniej - mówił Kowal. Zdaniem wiceministra, postawa naszego kraju uwzględniała z jednej strony twardą obronę interesów narodowych, a z drugiej również przekonanie, że trzeba będzie dojść do porozumienia.
Posłowie za i przeciw
Przewodniczący sejmowej Komisji ds. Unii Europejskiej Karol Karski (PiS) nie miał wątpliwości, że Polska odniosła sukces w czasie unijnego szczytu, pogratulował polskim negocjatorom. - Przyjęty na szczycie mandat zawiera postanowienia w wielu miejscach korzystne dla Polski. Mimo że traktat reformujący ma wejść w życie w 2009 r., przywódcy państw UE uzgodnili, że do 2014 będą obowiązywały dotychczasowe, najkorzystniejsze dla Polski zasady głosowania w Radzie UE. Między 2014 a 2017 każdy kraj będzie mógł jednak zażądać zastosowania systemu nicejskiego - mówił Karski. Dopiero potem zacznie obowiązywać system podwójnej większości państw (55 proc.) i obywateli (65 proc.).
Jak dodał, każdy rok obowiązywania Nicei jest dla Polski korzystny, a perspektywa 10 lat korzystania z tego systemu daje naszemu krajowi silną pozycję i wpływ na dalszy rozwój UE. Jako sukces wymienił również wprowadzenie mechanizmu z Joaniny, który daje możliwość odwlekania podejmowania decyzji w Unii.
Odmiennie na szczyt patrzyła opozycja. - Polski rząd poniósł w Brukseli sromotną porażkę, bo nie osiągnął żadnego z głównych celów stawianych sobie przed szczytem - grzmiał Bronisław Komorowski (PO). Rządowi dostało się od opozycji też za to, że informację przedstawiał wiceminister Kowal, który w szczycie nie uczestniczył, a nie przebywająca na urlopie minister Anna Fotyga. Według Komorowskiego, sukces na szczycie odniosła UE w wyniku pogłębienia integracji oraz prezydencja niemiecka, która zrealizowała cele sobie postawione.
Komorowski przypomniał, że rząd deklarował przed szczytem, że nie zgodzi się na system podwójnej większość i że jesteśmy gotowi "umierać za pierwiastek". W tym ogniu krytyki, jaki spadł na rząd również ze strony SLD, Jacek Kurski (PiS) zacytował wypowiedzi liderów opozycji po zakończonym szczycie. Przewodniczący PO Donald Tusk twierdził, że "Polska uzyskała silną pozycję w Europie" i "możemy mówić o umiarkowanym sukcesie", a szef SLD Wojciech Olejniczak gratulował polskiej delegacji postawy w Brukseli. - To jest schizofrenia - skwitowal Kurski, pytając, czy może za dzisiejszą krytyką nie stoi czasami "niska socjotechniczna kalkulacja" i "zazdrość, że Polska wstała z klęczek i wyszła z kąta".
Premier: to paranoja
Postawą negocjatorów był zawiedziony Marek Jurek (Prawica Rzeczypospolitej). Zwłaszcza tym, że w preambule do traktatu nie zapisano odwołania do chrześcijańskich korzeni Europy. Przywołał swoją rozmowę z minister Fotygą, która na pytanie, dlaczego Polska nie podjęła w negocjacjach tej kwestii, miała odpowiedzieć, że wtedy nie uzyskalibyśmy przedłużenia obowiązywania Nicei. - Za 5 lat przedłużenia Nicei zrezygnowaliśmy z dyskusji nad tym, czym ma być Unia Europejska - powiedział Jurek. Wojciech Wierzejski (LPR) przypomniał, że Liga Polskich Rodzin nie poprze ratyfikacji traktatu unijnego. Według niego, na naszych oczach budowane jest superpaństwo. Po wejściu w życie traktatu reformującego UE uzyska bowiem osobowość prawną, której dotąd nie posiadała. Będzie mogła zawierać umowy międzynarodowe, a możliwość podejmowania decyzji przez kraje członkowskie zostanie ograniczona.
Do ostatniej dyskusji o wynikach szczytu odniósł się premier Jarosław Kaczyński. - Dzisiaj nie ma warunków do spokojnego dyskutowania na ten temat. A nie ma warunków dlatego, że wokół tego panuje coś, co można było określić jako swego rodzaju paranoja. Wobec tego postanowiłem nie brać w tym udziału, bo jest to cokolwiek poniżej godności - stwierdził premier, który, tak jak zapowiedział, w debacie nie uczestniczył.
Artur Kowalski
źródło: "Nasz Dziennik" 08.07.07
Autor: mj