Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Styl nader obiecujący

Treść

Trzy polskie drużyny wystąpią w sierpniu na igrzyskach olimpijskich w Pekinie i wszystkie mają szansę na sukces - czyli medal. Największe chyba piłkarze ręczni, a nadzieje dodatkowo rozbudzili kilka dni temu, gdy we wspaniałym stylu rozbili - i to na jej parkiecie - Chorwację, broniącą tytułu wywalczonego cztery lata temu w Atenach. - Fachowcy uważają nas za faworytów wielkich imprez, bo wychodzą z założenia, że skoro zostaliśmy drugim zespołem świata, to stać nas na wszystko. I chyba mają rację. Największa zmiana w porównaniu z okresem sprzed stycznia 2007 r. zaszła w naszych głowach. Dawniej umiejętności wcale nie mieliśmy dużo mniejszych, ale wychodziliśmy na parkiet bez pełnej świadomości o swoich możliwościach. Często zadawaliśmy sobie pytanie, czy damy radę, jak to będzie itd. Teraz jest inaczej. Po mistrzostwach zyskaliśmy wiarę w siebie, wiemy, na co nas stać, mentalnie jesteśmy dużo mocniejszym zespołem. Czujemy, że możemy wygrać z każdym zespołem na świecie - te słowa Mariusza Jurasika w pełni oddają nastroje panujące w naszym zespole. Podopieczni Bogdana Wenty, wicemistrzowie świata sprzed roku, w wielkim stylu awansowali do ścisłej czołówki i z każdym miesiącem udowadniają, iż na to miejsce jak najbardziej zasługują. Charyzmatyczny szkoleniowiec ma do dyspozycji grono wybitnych zawodników, z których duża część grywa na co dzień w najlepszej lidze świata, czyli Bundeslidze. - Tam przekonałem się, że miejsca na indywidualności w takim sporcie jak piłka ręczna po prostu nie ma, że trzeba się dopasować do zespołu i grać razem z nim cały czas - dodaje Grzegorz Tkaczyk. Co ważne, w tej grupie nie ma podziału na zawodników podstawowych i rezerwowych. Można wręcz powiedzieć, że Wenta ma bogactwo wyboru. Na igrzyska będzie mógł zabrać tylko 15 zawodników (14 podstawowych plus 1 rezerwowy), ale na tygodniowe zgrupowanie w Korei Płd., na które nasi wyjadą dziś, bierze o trzech więcej. Selekcja nie jest jeszcze zakończona i choć pozycja kilku graczy jest niepodważalna (Jurasik, Tkaczyk, Karol Bielecki czy Bartosz Jurecki), to każdy z tej "osiemnastki" ma szansę otrzymać paszport do Pekinu. Mimo że walka o miejsce w składzie jest zażarta i nikt nie odpuszcza, podczas treningów panuje świetna atmosfera. Ta grupa nawzajem bardzo się lubi, panuje w niej doskonała atmosfera, będąca kolejnym istotnym składnikiem sukcesu. - Liczy się zespół, w którym każdy daje z siebie wszystko, jeden walczy za drugiego, aby osiągnąć zamierzony cel - mówi Tkaczyk. Mimo srebrnego medalu mistrzostw każdy z zawodników jest głodny sukcesu, ba, niemiecki turniej ten stan jeszcze bardziej spotęgował. We wtorek i środę nasi rozegrali dwa towarzyskie mecze z najlepszą drużyną olimpiady w Atenach - Chorwacją. Pierwszy minimalnie przegrali, w drugim rywala znokautowali. - I to było coś fantastycznego, bo Chorwaci mają ustaloną, wielką markę. I choć do rozpoczęcia igrzysk pozostało jeszcze trochę czasu, styl, w jakim sięgnęliśmy po to zwycięstwo, musiał napełnić optymizmem - powiedział Marcin Lijewski. Za trzy tygodnie obie te drużyny spotkają się po raz kolejny - tym razem w przedostatnim pojedynku fazy grupowej olimpijskiego turnieju. Na razie jednak Polaków czeka zgrupowanie w Korei, gdzie zmierzą się w dwóch meczach towarzyskich z zespołem gospodarzy. Do Pekinu polecą 3 sierpnia. Na igrzyskach zagrają w bardzo mocnej grupie A, obok wspomnianej Chorwacji, Francji, Hiszpanii, Brazylii i Chin. Takie, na pozór wyjątkowo niekorzystne losowanie, przyjęli z zadowoleniem, bo dzięki niemu w ćwierćfinale (awansują do niego cztery najlepsze drużyny grupy, nasi muszą wśród nich być) trafią na rywala łatwiejszego - a koniecznie chcieli uniknąć starcia w tej fazie z Chorwacją i Francją. Dzięki temu droga do najlepszej czwórki powinna być trochę łatwiejsza. Piotr Skrobisz "Nasz Dziennik" 2007-07-26

Autor: wa