Studenci wygrali z rządem
Treść
Władze Francji skapitulowały pod presją protestujących od tygodni studentów i związków zawodowych i zapowiedziały wycofanie zapisu o umowie o pierwszej pracy (CPE). Prezydent Francji Jacques Chirac postanowił wczoraj zastąpić ją nową propozycją, mającą na celu "uzawodowienie młodzieży znajdującej się w trudnościach socjalnych". Media uznały to za "zwycięstwo ulicy".
Przeznaczona dla osób poniżej 26. roku życia umowa pozwalała pracodawcom na zwalnianie pracowników w ciągu dwóch lat bez podawania przyczyny. Wywołało to gwałtowne protesty francuskich studentów. Trwające ponad dwa miesiące demonstracje doprowadziły do paraliżu funkcjonowania francuskich uczelni wyższych oraz poważnych zamieszek na ulicach.
Decyzję o wycofaniu zapisu Chirac podjął po porannym spotkaniu z udziałem premiera Dominique'a de Villepina, ministra spraw wewnętrznych i przewodniczącego UMP Nicolasa Sarkozy'ego, a także przewodniczących grupy parlamentarnej UMP i senatorów tej partii, którzy w sobotę i niedzielę prowadzili konsultacje z partnerami socjalnymi.
Po decyzji prezydenta Dominique de Villepin wyraził ubolewanie z powodu "niezrozumienia przez wszystkich" umów o pierwszej pracy. Tłumaczył, że proponując CPE, chciał "szybko reagować" na "dramatyczną sytuację" ludzi młodych pozostających bez pracy i "zaproponować silne rozwiązanie".
Przeciwnicy CPE są usatysfakcjonowani. Rząd uległ szantażowi studentów, wspieranych przez związki zawodowe i partie lewicowe. Protestujący niedawno dali władzom czas do 17 kwietnia, by wycofały zapis o CPE. Szantaż był skuteczny, a władza przedterminowo spełniła jego warunki. Po raz kolejny okazało się, że we Francji wystarczy wyjść na ulicę, by "mieć rację", a rząd jest jak zwykle bezsilny wobec tego typu protestów.
Według przedstawicieli biznesu, gospodarka straci, jeśli władze zrezygnują z planów reformy prawa pracy. Aż 22 proc. młodych ludzi ma problemy ze znalezieniem zatrudnienia. Zdaniem części polityków, straciłaby na tym także Francja, gdzie z powodu protestów wciąż nie można rozpocząć niezbędnych reform.
"Zgodnie z propozycją premiera i po wysłuchaniu przewodniczących klubów parlamentarnych oraz przedstawicieli większości prezydent postanowił zastąpić artykuł 8 ustawy o równości szans planem zmierzającym do zatrudnienia młodych osób w trudnej sytuacji" - głosi wydany wczoraj komunikat Pałacu Elizejskiego. Właśnie artykuł 8 ustawy o równości szans wprowadzał umowę o pierwszej pracy (CPE).
Stworzona przez Villepina umowa miała przyczynić się do zmniejszenia bezrobocia wśród młodych ludzi. W marcu została już nawet przyjęta przez francuski parlament.
Według opublikowanego wczoraj sondażu, popularność Chiraca i Villepina osiągnęła najniższy w historii poziom. Zaledwie 25 proc. respondentów wyraziło o nich pozytywne zdanie. Dla prezydenta ma to duże znaczenie przed przyszłorocznymi wyborami prezydenckimi.
Franciszek L. Ćwik, WP, PAP
Andrzej Kaźmierczak, profesor finansów w Katedrze Bankowości Szkoły Głównej Handlowej:
Prezydent Francji podjął rozsądną decyzję, wycofując się z tego pomysłu. Możliwości rozwiązań w kierunku zatrudnienia młodych jest bardzo wiele i nie musi to być drastyczne rozwiązanie typu administracyjnego, nakazowego. Przy dość dużym bezrobociu, jakie jest również we Francji, posługiwanie się takimi metodami nie jest konieczne. Można przecież stosować różnego rodzaju bodźce, instrumenty finansowe, które będą zachęcały pracodawców do zatrudniania młodych pracowników. Tych możliwości jest bardzo wiele. Są to np. jakieś zwolnienia, ulgi podatkowe, ulgi w różnego rodzaju opłatach związanych ze świadczeniami pracodawców. Uważam, że można znaleźć możliwości jeszcze bardziej korzystne, o charakterze ekonomicznym, które rozwiązałyby ten problem. Umowa o pierwszą pracę była propozycją dyskryminującą młodych ludzi, zupełnie bezzasadną. Młodzież absolutnie miała tutaj rację. Bardzo dobrze, że prezydent okazał się na tyle elastyczny, w przeciwieństwie do premiera, że wycofał się z tego posunięcia. Zresztą Polska również stoi przed tym problemem i miejmy nadzieję, że nie powtórzy tych dyskryminujących rozwiązań.
not. WM
"Nasz Dziennik" 2006-04-11
Autor: ab