Studenci i teatr
Treść
Rozmowa z ks. Mariuszem Lachem - salezjaninem, kierownikiem Teatru ITP, pracownikiem Katedry Dramatu i Teatru KUL
W tym roku mija 5 lat od powstania Teatru ITP - Inicjatywy Teatralnej Polonistów. Dlaczego grupa studentów polonistyki KUL postanowiła założyć teatr?
- Do tego potrzebny jest nie tylko pomysł, ale i pasja. Przychodząc na studia polonistyczne, miałem już pewne doświadczenia teatralne. Dla naszego zgromadzenia zawsze była i jest ważna praca z młodzieżą, prowadzona m.in. przez sport, muzykę, teatr. Będąc w okresie formacji (od nowicjatu począwszy), potem ucząc w salezjańskiej szkole muzycznej, zajmowałem się prowadzeniem grup teatralnych. Kolejna okazja nadarzyła się na studiach. Mieliśmy wówczas zajęcia w Katedrze Dramatu i Teatru. Każdy z nas opowiadał o swoich doświadczeniach teatralnych, jak się okazało - nie zawsze bogatych. Mówiłem wtedy o grupach, które prowadziłem, przyniosłem zdjęcia. I tak, od słowa do słowa, doszło do tego, że postanowiliśmy stworzyć teatr. Zadebiutowaliśmy podczas Kulturaliów, wystawiając parafrazę biblijnej przypowieści o kupcu poszukującym pięknych pereł.
Skąd czerpaliście inspiracje do następnych spektakli?
- Lubimy bazować na różnorakiej literaturze, ze szczególnym uwzględnieniem Pisma Świętego - prawdziwej skarbnicy tematów.
Spektakle, które robimy, mają jeden wspólny mianownik: traktują o wyborach człowieka - między dobrem a złem, miłością prawdziwą a pustą, między Bogiem a nicością. Decydujemy się na takie ujęcia, bo wybory kształtują nasze życie, codzienność. Kierując teatrem, szukam tematów dotyczących prawdy, miłości, piękna, dobra.
ITP jest zespołem tworzącym głównie z myślą o młodych odbiorcach. Dlatego, chcąc mówić o ważnych rzeczach, szukamy form przekazu, dzięki którym można łatwiej dotrzeć do młodego człowieka, słowem - szukamy form popularnych. W naszych spektaklach dominują muzyka, śpiew, taniec.
Jak to się sprawdza w praktyce, w odbiorze?
- Nasze spektakle trafiają do różnych środowisk. Zdarza się, że młodzież, która przychodzi na przedstawienia, nigdy nie była w teatrze. Jednocześnie często szuka odpowiedzi na ważne, nurtujące ją pytania. Cieszy mnie, gdy obserwuję, jak przez śpiew i taniec aktorzy ITP wciągają widzów w opowieść, a odbiór spektaklu nie zatrzymuje się na proponowanej przez nas dość atrakcyjnej formie, ale idzie dalej, w głąb człowieka.
Widzę też, jak praca nad spektaklami przemienia aktorów. Staramy się (choć nieregularnie) spotykać na modlitwie. Nawiązały się między nami dobre relacje. Doroczne warsztaty przybierają również formę rekolekcji. Zależy mi na tym, aby wszyscy żyli Bogiem na co dzień, a nie od święta.
Ile czasu studenci spędzają na próbach?
- Spotykamy się systematycznie dwa razy w tygodniu, choć np. przed premierą dużo, dużo częściej. Uczestnicy muszą coś wybrać, z wielu innych rzeczy zrezygnować.
Za próby od strony teatralnej odpowiedzialny jestem ja, stroną muzyczną zajmuje się pani Kinga Bogacz. Scenariusze zawsze są tekstami autorskimi, pisanymi na zamówienie.
Zgodnie z tradycją premiery odbywają się co roku, w pierwszą sobotę po dniu Wszystkich Świętych.
Nad czym ITP pracuje obecnie?
- Teraz bierzemy na warsztat spektakl, który graliśmy już cztery lata temu (obecnie w mocno zmienionej wersji) - "Historyję", opartą na średniowiecznych moralitetach. Jest to nasza odpowiedź - z jednej strony na zapotrzebowanie (wciąż dochodzą do nas głosy, że jest to świetny spektakl), z drugiej - na pytania, wątpliwości współczesnego człowieka, który potrzebuje czytelnych drogowskazów, jasnego rozgraniczenia tego, co jest dobre, a co złe.
Dziękuję za rozmowę.
Elżbieta Skrzypek
żródło: "Nasz Dziennik" 2006-06-08
Autor: mj