Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Strategia przetrwania

Treść

Dobra koniunktura w gospodarce osłabiła - zdaniem ekonomistów - negatywne skutki akcesji dla sektora małych i średnich przedsiębiorstw. Nie oznacza to jednak, że takie efekty jak wzrost presji konkurencyjnej i koncentracja kapitału nie nastąpią w ciągu najbliższych kilku lat. Tymczasem drobne firmy nie mają środków na innowacje, które zwiększyłyby ich szanse utrzymania się na rynku.
"Świat się (jeszcze) nie zawalił" - to wniosek, jaki wypływa z badań nad postrzeganiem przez małe i średnie przedsiębiorstwa (MSP) skutków akcesji do UE, przeprowadzonych przez Instytut Badania Opinii i Rynku Pentor. - Jest jeszcze za wcześnie na generalne oceny - podkreślił autor programu badawczego dr Piotr Kwiatkowski. - Niektóre przewidywania dotyczące skutków akcesji mogą się sprawdzić dopiero za 2-3 lata - uważa dr Maciej Grabowski z Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową.
Małe i średnie firmy narzekają przede wszystkim na słabą koniunkturę oraz wysokie koszty działalności gospodarczej i zatrudniania pracowników. Tymczasem dr Grabowski podkreśla, że "dobra koniunktura - wzrost gospodarczy o 5,5 proc. - osłabiła negatywne skutki akcesji". Przedsiębiorcy są też zawiedzeni brakiem stabilności prawa - akcesja przyniosła w tej dziedzinie skutek odwrotny do oczekiwanego. Najbardziej krytykowanym w środowisku MSP aktem prawnym jest ustawa o podatku od towarów i usług (VAT), która podnosi stawki podatkowe do poziomu wynegocjowanego z Brukselą.
Przedsiębiorcy pozytywnie oceniają prawne ułatwienia związane z eksportem produktów do UE, natomiast wskazują na prawdziwą katastrofę w handlu z krajami Wspólnoty Niepodległych Państw. O ile eksport na unijne rynki wzrósł w pierwszych miesiącach po akcesji bardziej niż oczekiwano (m.in. z powodu niższego poziomu cen w Polsce), o tyle po stronie WNP - odwrotnie, pojawiły się niestosowane dotąd restrykcje i bariery (np. szczególne wymogi sanitarne, weterynaryjne). Negatywnie na wymianę towarową ze Wschodem wpływa również niska siła nabywcza konsumentów w krajach dawnego ZSRS, zwłaszcza że po stronie polskich firm nastąpił kilkuprocentowy wzrost kosztów związany z dostosowaniem norm technicznych do unijnych norm i standardów w dziedzinie ochrony środowiska oraz z wprowadzeniem systemu HACCP w przemyśle spożywczym, transporcie żywności i handlu. Eksporterzy narzekają też na aprecjację złotego, która zmniejsza ich konkurencyjność i zyski z eksportu.

Lepiej pod polską marką
Małe i średnie firmy na razie nie odczuwają wzrostu presji zagranicznej konkurencji na rynek polski, ale część z nich zetknęła się już z ofertami współpracy ze strony wielkich zagranicznych sieci. W kontaktach takich, inaczej niż jeszcze kilka lat temu, przedsiębiorcy bardziej się cenią, dążąc do zachowania polskiej marki. Generalnie jednak małe i średnie firmy wolą samodzielnie prowadzić działalność gospodarczą. Zauważalna jest wyraźna niechęć nawet do zrzeszania się w celu wspólnej obrony interesów wobec zagranicznych koncernów. Tymczasem rozpoczął się już powolny na razie proces koncentracji, na co wskazuje kilkuprocentowy wzrost liczby spółek handlowych przy spadku liczby przedsiębiorców indywidualnych w takich sektorach, tradycyjnie zdominowanych przez drobne formy, jak przemysł meblarski, drzewny, spożywczy, odzieżowy. - Być może dobra koniunktura osłabia na razie efekt koncentracji - uważa dr Grabowski.
Małe i średnie firmy mają świadomość, że jeśli chcą zachować konkurencyjność, muszą wprowadzać innowacje, jednak nie posiadają na to środków. Przedsiębiorcy oceniają, że wbrew temu, co obiecywano, akcesja nie spowodowała zwiększenia dostępu do finansowania. - Banki są nieprzyjazne, a uzyskanie środków z funduszy unijnych jest długotrwałe i kosztowne, nadmiernie sformalizowane i obciążone biurokracją - podsumował dr Kwiatkowski, zwracając uwagę, że zainteresowanie funduszami rośnie dopiero wówczas, gdy ktoś w sąsiedztwie otrzyma dotację. - W małych i średnich przedsiębiorstwach poważnym problemem jest przyjęcie "strategii na przetrwanie" - twierdzi dr Kwiatkowski.
Wprawdzie po 1 maja emigracja zarobkowa pracowników do krajów starej Unii nie osiągnęła wielkich rozmiarów, ale dla przedsiębiorców istotnym problemem jest nasilająca się tendencja do wyjazdów wysoko wykwalifikowanych pracowników, których nie ma kim zastąpić. Jednocześnie na krajowym rynku pracy nie następuje spadek bezrobocia. Duża liczba poszukujących pracy sprawia, że wzrost wynagrodzeń jest nieznaczny. Wyraźnie za to wzrosły ceny w kraju, np. żywność podrożała o 8 proc. - To zjawisko nieprzewidziane - stwierdził dr Grabowski. Dodajmy - "nieprzewidziane" przez Instytut Badań nad Gospodarką Rynkową, bo przeciwnicy akcesji ostrzegali, że ten efekt musi nastąpić. Zaskoczeniem dla ekonomistów jest też zablokowanie rynków pozaunijnych (co również przeciwnicy akcesji przewidywali), skokowy wzrost w pierwszych miesiącach eksportu do UE, a także takie zjawiska, jak masowy import do Polski używanych samochodów (sprowadzono już 800 tys. aut) oraz duża aktywność polskich firm usługowych z zachodnich województw na rynku niemieckim, gdzie Polacy nie mogą legalnie pracować, ale mogą otrzymywać zlecenia jako jednoosobowe firmy zarejestrowane w Niemczech.
Małgorzata Goss

"Nasz Dziennik" 2005-02-10

Autor: ab