Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Strategia dla sektora stoczniowego

Treść

Polskie stocznie, aby wyjść na prostą, potrzebują wysokich nakładów inwestycyjnych. Kulą u nogi są im jednak kontrakty na budowę statków - zawarte jeszcze w poprzednich latach, w innych warunkach ekonomicznych, obecnie nierentowne. O tym, czy polskie stocznie otrzymają pomoc Skarbu Państwa, zdecyduje Komisja Europejska, do której na początku września trafiły plany ich restrukturyzacji. O strategii dla sektora stoczniowego w Polsce na lata 2006-2010 dyskutowano wczoraj w Stoczni Gdynia na wyjazdowym posiedzeniu sejmowej Komisji Gospodarki.
Strategia dla sektora stoczniowego ma na celu m.in. stworzyć warunki do tego, by polskie stocznie produkcyjne - Stocznia Gdynia, Stocznia Szczecińska Nowa i Stocznia Gdańska - w wyniku ich restrukturyzacji i prywatyzacji stały się firmami zdolnymi do konkurencji na światowym rynku. Powinna także zahamować odpływ wykwalifikowanych stoczniowców do zagranicznej konkurencji. - Ta restrukturyzacja jest teraz robiona pod dyktando Unii Europejskiej, by pozwoliła na państwową pomoc stoczniom. Stocznie mogą jeszcze skorzystać z dobrej koniunktury na rynku, ale ciągną się za nimi kontrakty zawarte w poprzednich latach, do których muszą dopłacać - powiedział Antoni Mężydło (PiS), członek sejmowej Komisji Gospodarki.
Opóźnienia w restrukturyzacji i słaba kondycja finansowa stoczni to efekt m.in. ponad dwukrotnego wzrostu cen stali na świecie w ostatnich latach oraz spadku kursu dolara. Te czynniki w powiązaniu ze zbyt optymistycznymi prognozami uwzględnianymi w dotychczasowych programach restrukturyzacji sprawiają, że zawarte w przeszłości kontrakty na budowę statków stały się nierentowne.
Mężydło zaznaczył, że w samą Stocznię Gdynia trzeba by zainwestować ponad miliard złotych, z czego tylko 300 mln przeznaczone byłoby na inwestycje, a reszta na spłatę zobowiązań.

Źródła finansowania
Realizowany w ostatnich kilku latach początkowy etap restrukturyzacji stoczni pozwolił jednak na pierwsze decyzje banków o powrocie do kredytowania produkcji statków - w przypadku Stoczni Szczecińskiej.
Strategia zakłada jednak, że finansowanie produkcji stoczniowej będzie się odbywać ze środków własnych stoczni, zaliczek armatorskich, kredytów komercyjnych, w tym długoterminowych kredytów dla nabywców udzielanych na zakup statków, ubezpieczanych przez Korporację Ubezpieczeń Kredytów Eksportowych. Środki na finansowanie produkcji ma organizować również Korporacja Polskie Stocznie (KPS). Jest ona w 100 proc. własnością Agencji Rozwoju Przemysłu. Oprócz tego, że KPS zorganizuje finansowanie produkcji, będzie także koordynatorem w sprawie dokończenia sprzedaży akcji stoczni będących w posiadaniu ARP. KPS ma również finansować najważniejsze działania stoczni w celu podnoszenia efektywności ich działania. W strategii zastrzeżono, że warunki finansowe udzielania pożyczek przez KPS są analogiczne do warunków stosowanych przez banki.
W polskich stoczniach budowane są kontenerowce, a także inne, bardziej skomplikowane statki, m.in. chemikaliowce, samochodowce i statki wielozadaniowe. Ponad 90 proc. produkcji polskiego przemysłu stoczniowego sprzedawane jest za granicę. Morskie stocznie produkcyjne zatrudniają ponad 15 tys. osób, firmy z nimi współpracujące - ponad 50 tys. Duże różnice w płacach sprawiają jednak, że wykwalifikowani pracownicy stoczni coraz częściej przechodzą do zagranicznej konkurencji.
Artur Kowalski

"Nasz Dziennik" 2006-10-06

Autor: wa