Strajk wisi na włosku
Treść
W poznańskich zakładach "Wyborowa" S.A. (dawny Polmos) przeprowadzono wczoraj referendum strajkowe. Pracownicy nie zgadzają się na planowane przez zarząd firmy, związany z francuskim inwestorem Pernod Ricard, zwolnienia stu dwudziestu osób i zmiany w układzie zbiorowym pracy. Zarząd "Wyborowej" chce, by z pracy odszedł co drugi zatrudniony.
Poznańska prokuratura sprawdza, czy zarząd spółki nie wyprowadził z jej majątku dużych kwot. Śledztwo zostało wszczęte po stwierdzeniu przez Urząd Kontroli Skarbowej, że w zarządzaniu spółką mogą być nieprawidłowości oraz że możliwe jest, iż zarząd zamawiał usługi doradcze i dotyczące badania rynku, za które nieprawidłowo płacił.
Poznański Polmos sprywatyzowano w 2001 roku i była to pierwsza taka sprzedaż w polskim sektorze spirytusowym. Za przejęcie kontroli nad renomowanym przedsiębiorstwem Francuzi zapłacili około 300 milionów złotych. Inwestorzy deklarowali chęć rozwinięcia sieci dystrybucyjnej i zmodernizowania zakładu. Tak się jednak nie stało, a Polmos, który został przekształcony w "Wyborową", stopniowo tracił wykwalifikowanych pracowników i udziały na rynku. Obecnie 100 proc. akcji "Wyborowej" należy do Agros Holding SA, spółki zależnej od Pernod Ricard.
Zarząd firmy "Wyborowa", reprezentowany przez wiceprezesa Andrzeja Szumowskiego, chce, by z poznańskiego zakładu odeszło stu dwudziestu pracowników. Oznacza to, że pracę straciłby co drugi zatrudniony. Do pracowników trafiły już specjalne listy osób, które zostaną zwolnione, jeśli nie dojdzie do porozumienia właścicieli "Wyborowej" ze związkowcami. Są wśród nich rodzice samotnie wychowujący dzieci. Dodatkowo przedstawiciele francuskiego właściciela "Wyborowej" chcą, by został zmieniony układ zbiorowy pracy. Po przyjęciu zmian proponowanych przez zarząd firmy wysokość pracowniczych wynagrodzeń znacznie by spadła.
Zdaniem Andrzeja Szumowskiego, powodem ewentualnej restrukturyzacji jest konieczność obniżenia kosztów produkcji i podjęcie rywalizacji na rynku z trudną konkurencją. Te argumenty wywołują jednak tylko salwy śmiechu rozgoryczonych pracowników, którzy wskazują na ich zdaniem celowe działania zarządu firmy, zmierzające do jej zniszczenia. Powołują się oni przy tym na dane ekonomiczne: tylko w ciągu czterech lat od przejęcia Polmosu z Poznania przez francuską firmę Pernod Ricard udziały wielkopolskiego przedsiębiorstwa w rynku alkoholi spadły z 20 do 2 procent. W tym okresie z sześciuset pięćdziesięciu pracowników zatrudnionych w 2001 roku ponad czterystu zostało zwolnionych lub skorzystało z programu dobrowolnych odejść.
Wiceprezes Andrzej Szumowski kategorycznie zaprzecza zarzutom, że kiedykolwiek dochodziło w spółce do łamania obowiązującego prawa, jakichkolwiek nielegalnych transakcji i działania na szkodę przedsiębiorstwa.
- Znaczny spadek udziału "Wyborowej" na rynku i problemy, z jakimi boryka się ta firma w Poznaniu, to efekt splotu niezależnych wydarzeń: zmian w podatku akcyzowym, wejścia Polski do UE, nieuczciwej konkurencji i opóźnienia prywatyzacji - tłumaczył niedawno podczas konferencji prasowej Szumowski.
- Jest w tej chwili na sali mediator i trwają negocjacje z zarządem, w których oczywiście uczestniczą związkowcy, ale jednocześnie prowadzimy też wśród załogi referendum strajkowe, które da nam odpowiedź o formie akcji protestacyjnej. Nastroje w firmie są bardzo napięte - powiedziała wczoraj "Naszemu Dziennikowi" Włodzimira Hantkiewicz-Szmyt, szefowa branżowego związku zawodowego działającego w poznańskiej filii "Wyborowej".
Wojciech Wybranowski, Poznań
"Nasz Dziennik" 2005-08-23
Autor: ab