Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Strajk generalny nieunikniony

Treść

Wszystko wskazuje na to, że jeszcze przed wakacjami dojdzie do strajku na kolei. Z wstępnych wyników referendum, które napływają z całego kraju, wynika, że prawie wszyscy głosujący opowiedzieli się za strajkiem generalnym. Według związkowców, rządowa strategia sprowadza się jedynie do likwidacji narodowego charakteru kolei, a w konsekwencji do zwolnień.
Przyjęta przez rząd strategia restrukturyzacji i prywatyzacji PKP zakłada m.in. wydzielenie z grupy PKP spółki zarządzającej liniami kolejowymi PKP Polskie Linie Kolejowe. Natomiast PKP od 1 stycznia 2006 roku ma stać się Funduszem Mienia Kolejowego. Fundusz ma odpowiadać za proces prywatyzacji niektórych spółek kolejowych oraz zarządzać długiem PKP. Do sprzedaży przewidziano w pierwszej kolejności PKP Cargo i PKP Intercity. Po dłuższym czasie spółkę PKP Przewozy Regionalne zastąpiłyby regionalne spółki powołane przez samorządy.
Wynik referendum ma być znany w czwartek. Na ten dzień zaplanowano także posiedzenie Krajowego Komitetu Protestacyjno-Strajkowego Kolejarzy. Wówczas wszystkie związki wchodzące w skład komitetu zadecydują o terminie protestu. - Mogę już teraz powiedzieć, że są takie zakłady, gdzie frekwencja wyniosła 99 proc. i wszyscy są za strajkiem. Na pewno ponad 50 proc. pracowników wzięło udział w referendum. Z tego jasno wynika, że ludzie są przeciwko prywatyzacji, a co za tym idzie - likwidacji kolei - stwierdził Stanisław Kogut, przewodniczący Sekcji Krajowej Kolejarzy NSZZ "Solidarność".
Natomiast w piątek odbędą się we wszystkich miastach wojewódzkich przed urzędami wojewódzkimi, a w Warszawie przed Ministerstwem Infrastruktury pikiety. - Panom wojewodom jako przedstawicielom premiera w terenie wręczymy petycje. W dalszym ciągu opowiadamy się przeciwko przyjętej przez rząd strategii dotyczącej kolei. Nie była ona uzgadniana z żadnym związkiem, a rząd nie zasięgnął opinii tzw. czynnika społecznego - podkreślił Kogut. Związkowcy przypominają, że strajk ma być zorganizowany w obronie narodowego charakteru kolei i przeciwko nagle przyspieszonej prywatyzacji. - Nie chcemy straszyć wakacjami, ale każdy termin, jakiego byśmy nie wzięli, jest nieodpowiedni. Zawsze, kiedy kolejarze zapowiadają strajk, to pojawiają się głosy, że specjalnie organizujemy go w tym terminie, żeby zastraszyć czy zaszantażować. To jest ostatni moment. Jeżeli oni zrealizują swoje plany, to będzie koniec kolei - zauważył przewodniczący kolejarskiej "Solidarności".
Przewodniczący przytoczył szereg argumentów przemawiających przeciwko rządowej strategii. - Likwidują PKP SA. Jesteśmy przeciwko biurokracji, ale są umowy międzynarodowe, a oni zrywają wszystko. PKP powinno liczyć mniej osób, ale nie kosztem umów międzynarodowych - stwierdził Kogut. - Dziwię się ministrowi finansów, bo przecież PKP zaciągała kredyty itd., a jeśli nie będzie PKP tylko Fundusz Mienia Kolejowego, to minister finansów jako poręczyciel będzie musiał pokryć wszystkie kredyty - prawie 8 mld zł - dodał. Skrytykował również plany sprzedaży PKP Cargo. Przypomniał, że w Niemczech czy we Francji przewoźnik tego typu ma charakter narodowy. Rządzący doprowadzili do tego, że w Skarbie Państwa nie ma pieniędzy. Za wszelką cenę chcą sprzedać wszystko, co jest państwowe. Kto utrzyma kraj? - spytał Kogut.
Robert Popielewicz

"Nasz Dziennik" 2005-06-08

Autor: ab