Strach tajniaków przed dekomunizacją
Treść
Archiwa znajdujące się w tzw. szafie Lesiaka, czyli materiały zebrane w latach 90. podczas nielegalnej operacji grupy funkcjonariuszy UOP kierowanej przez płk. Jana Lesiaka, a wymierzonej w prawicową opozycję skupioną wokół Jarosława Kaczyńskiego, wskazują na obawy niektórych środowisk przed szeroką dekomunizacją, jaką w owym czasie proponowało Porozumienie Centrum. Wśród akt dotyczących inwigilacji partii politycznych jest też opracowanie dotyczące Samoobrony - te dokumenty jednak nie znalazły się w "szafie Lesiaka"; prawdopodobnie zostały przygotowywane na odrębne polecenie.
"'Porozumienie Centrum' wyróżnia się spośród innych dużych ugrupowań o solidarnościowym rodowodzie radykalną linią polityczną wyrażającą się nade wszystko (...) ideą rozrachunku z przeszłością, tzw. ideą dekomunizacji" - alarmowali swoich przełożonych funkcjonariusze UOP. Wśród nich prawdopodobnie byli pracownicy SB zwerbowani do udziału w nielegalnej operacji inwigilacji prawicy prowadzonej przez płk. Jana Lesiaka w latach 90. Zdecydowana twarda ocena rzeczywistości politycznej, postulaty lustracji i dekomunizacji, jakie wówczas głosiło środowisko skupione wokół Jarosława Kaczyńskiego, powodowały, że to właśnie PC poddane było szczególnej inwigilacji służb specjalnych w okresie, kiedy ster rządów dzierżyła Hanna Suchocka. Wczoraj Polska Agencja Prasowa opublikowała drugą, ostatnią już część materiałów pochodzących z tzw. szafy Lesiaka. Dzień wcześniej opinii publicznej zaprezentowano dokumenty z tego zbioru, w których jest mowa o zamierzeniach oraz działaniach zespołu Lesiaka wobec konkretnych polityków antywałęsowskiej opozycji.
UOP: "prawica zagraża stabilizacji państwa"
O ile materiały dotyczące bezpośrednio inwigilacji prawicy - Jana Olszewskiego, Jarosława Kaczyńskiego, Antoniego Macierewicza i innych - wyraźnie wskazują na celowe działania agentów UOP zmierzające do zniszczenia ugrupowań prawicowych opozycyjnych wobec środowisk Unii Demokratycznej i Lecha Wałęsy oraz pozwalają na zadanie pytania o rolę i wiedzę o całym procederze zarówno Lecha Wałęsy, jak i Hanny Suchockiej czy Jana Rokity, o tyle dodatkowe materiały z "szafy Lesiaka" wskazują m.in. na lęk niektórych środowisk, także agentów UOP, przed dekomunizacją czy lustracją. Stąd wiele uwagi poświęcono sztandarowej idei głoszonej przez Porozumienie Centrum - dekomunizacji.
"W przeświadczeniu działaczy PC hasło dekomunizacji stanowi polityczną przeciwwagę dla tzw. 'koncepcji grubej kreski' wylansowanej w 1991 r. przez lidera Unii Demokratycznej Tadeusza Mazowieckiego. Warto zaznaczyć, że wrogość PC wobec UD utrzymuje się nadal" - informowali swoich przełożonych funkcjonariusze UOP pod kierownictwem Jana Lesiaka, którzy zajmowali się inwigilacją polityków Porozumienia Centrum. Agenci, a wśród nich - jak już dziś wiadomo - również byli funkcjonariusze SB, zbierali i przygotowywali materiały, mieszaninę prawd i wymysłów mających posłużyć skompromitowaniu polityków prawicy poprzez połączenie ich z aferami FOZZ i Art-B.
Co było celem takich działań służb specjalnych podległych Andrzejowi Milczanowskiemu? Nie ulega wątpliwości, że przygotowanie podłoża pod działania wymierzone właśnie w tych polityków. Miano przy tym posłużyć się sloganami o rzekomym zagrożeniu demokracji i destabilizacji państwa: "elita PC jako grupa ludzi cynicznych i skorumpowanych zagraża stabilizacji w kraju, a jako ewentualna siła rządząca w Polsce doprowadziłaby do dalszego rozkładu i tak słabych w dobie transformacji ustrojowej struktur państwa" - pisali funkcjonariusze UOP. (Skądinąd warto zauważyć, że niemal identycznie brzmiącymi sloganami posługują się dzisiaj polityczni przeciwnicy PiS - równie niechętni lustracji i dekomunizacji).
Jak dalece posunięta była inwigilacja prawicowej opozycji? Z ujawnionych dokumentów wynika, że funkcjonariusze UOP pozyskali informacje pozwalające im przewidywać działania prawicowej opozycji i zabezpieczać przed nimi swoich politycznych mocodawców. Wskazuje na to inny z ujawnionych materiałów. "Ze źródeł zbliżonych do J. Kaczyńskiego uzyskano informację, że celowo wywołał on sprawę M. Wachowskiego. Chce, aby jej finał rozegrał się przed sądem. (...) Ma to stworzyć precedens prawny dla ujawnienia zasobów archiwalnych MSW" - czytamy w innym dokumencie z "szafy Lesiaka".
Rozpracowywano też Samoobronę
Wśród dokumentów opublikowanych w poniedziałek przez PAP znalazła się również notka służbowa sporządzona w sierpniu 1993 roku, dotycząca działalności Związku Zawodowego Rolnictwa "Samoobrona" i Partii Przymierze "Samoobrona". Ten dokument nie znalazł się w materiałach zgromadzonych w szafie płk. Lesiaka i nie powstał w ramach operacji prowadzonej przez jego grupę. Notka ta znajduje się jednak w aktach procesu Lesiaka, ponieważ UOP dosłał ją prokuraturze, gdy ta spytała, czy Urząd ma jeszcze jakieś dokumenty dotyczące inwigilowania partii politycznych. "Uzyskano dalsze informacje jednoznacznie sytuujące ZZR 'Samoobrona' i Partię Przymierze 'Samoobrona' jako organizacje o charakterze ekstremistycznym, zmierzające do naruszenia konstytucyjnego porządku Państwa i destabilizacji jego struktur" - to informacja, jaka znalazła się w opracowaniu dotyczącym Samoobrony.
- Samoobrona prowadziła w 1993 roku działania radykalne, ale nie chciała siłą przejąć władzy - komentował wczoraj ten dokument lider Samoobrony Andrzej Lepper.
Najwyraźniej innego zdania byli pracownicy UOP, którzy w 1993 roku "rozpracowywali" Samoobronę. W notce napisali, że stosowane przez tę partię metody z pogranicza terroryzmu politycznego prowadzą do anarchizacji życia publicznego, nieprzestrzegania prawa, wpływają też negatywnie na funkcjonowanie systemu finansowego państwa.
Do wiadomości: Wałęsy, Suchockiej, Rokity...
Funkcjonariusze UOP analizowali działalność Samoobrony, podobnie jak wcześniej inwigilowali Porozumienie Centrum i Ruch Katolicko-Narodowy oraz inne partie antywałęsowskiej opozycji, mimo że ugrupowania te działały zgodnie z prawem i na podstawie obowiązujących w Polsce przepisów. Tym ciekawiej w tym kontekście wygląda wykaz osób, którym ową notkę, przygotowaną w Zarządzie Kontrwywiadu i Zarządzie Śledczym UOP, miano przekazać. Wśród osób, które miały mieć możliwość zapoznania się z przygotowaną przez UOP analizą, są: Lech Wałęsa, Hanna Suchocka, Jan Rokita, Jan Piątkowski i Andrzej Milczanowski.
Lech Wałęsa, podobnie jak Rokita i Suchocka, zaprzeczyli wczoraj, jakoby posiadali wiedzę na temat działań związanych z prowadzoną przez UOP inwigilacją prawicy czy innych antywałęsowskich ugrupowań, jednak w świetle kolejnych odtajnionych dokumentów z "szafy Lesiaka" takie dementi brzmi równie rozpaczliwie, co niewiarygodnie.
Wojciech Wybranowski
"Nasz Dziennik" 2006-10-10
Autor: wa