Stokłosa w areszcie?
Treść
W przyszłym tygodniu dojdzie do kolejnych spektakularnych zatrzymań osób podejrzanych o udział w aferze korupcyjnej w Ministerstwie Finansów. Działania policji i prokuratury w najbliższych dniach wiążą się z "wątkiem Stokłosy" i dotyczą prominentnych osób zamieszanych w proceder nieuzasadnionego umarzania podatków, do płacenia których zobowiązane były firmy byłego senatora. Niewykluczone, że w areszcie znajdzie się sam Stokłosa.
"Zintensyfikowanie działań prokuratorskich" planowano na początek tego tygodnia. Wczoraj okazało się jednak, że potrzebne jest przeprowadzenie kolejnych czynności sprawdzających.
- Trochę nam się sprawa opóźniła, ale niewiele. Niebawem podejmiemy pewne istotne kroki związane ze śledztwem - powiedział nam jeden z prokuratorów prowadzący śledztwo. I choć rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej Warszawa Praga Południe prokurator Renata Mazur nie chce szczegółowo mówić o kolejnych działaniach prokuratury, zapewniając, że prowadzący śledztwo obecnie skupili się na "analizie materiałów, zabezpieczaniu przedmiotów mogących mieć związek ze śledztwem i badaniem zeznań złożonych przez świadków i samych podejrzanych", udało nam się dowiedzieć, że prawdopodobnie w połowie przyszłego tygodnia dojdzie do działań porównywalnych ze spektakularnym aresztowaniem w maju kilku urzędników Ministerstwa Finansów. - Rzeczywiście, pewne działania zostaną podjęte. Nic więcej nie mogę powiedzieć i nie odpowiem na żadne pytanie, żeby nie "spalić śledztwa" - powiedział nam wczoraj prokurator krajowy Janusz Kaczmarek.
Chodzi zapewne o zatrzymanie osób, których nazwiska przewijają się w wątku śledztwa dotyczącym związków Henryka Stokłosy z Piły z prominentnymi urzędnikami Ministerstwa Finansów, którzy przyczynili się w minionym okresie do umorzenia wysokich podatków, jakie firmy byłego senatora powinny płacić.
Biesiady w "Pasibrzuchu"
- To, co udało się zebrać w tej sprawie, zaskakuje. Za głowę by się pan chwycił, gdyby zobaczył pan, co jest w tych aktach - mówi nasz informator.
Były senator Henryk Stokłosa od zawsze cieszył się wielką przychylnością osób zasiadających w Ministerstwie Finansów, zwłaszcza związanych z postkomunistyczną lewicą. Jednym z pierwszych zatrzymanych w aferze korupcyjnej był Sławomir M., urzędnik Ministerstwa Finansów, który pełniąc funkcję dyrektora departamentu podatków bezpośrednich w latach 1999-2000, czterokrotnie bezpodstawnie uchylał decyzje Izby Skarbowej w Pile, nakazujące zapłatę podatku przez wielkopolskiego senatora Henryka Stokłosę i jego firmę. W ten sposób Skarb Państwa stracił ok. 8 mln zł.
Na obiadach w należącej do niego restauracji "Pasibrzuch" w Śmiłowie bywali wszak nie tylko lokalni prominenci, np. były wojewoda wielkopolski Andrzej Nowakowski (SLD), ale również politycy mający realny wpływ na decyzje także dotykające sfery finansowej, jak choćby były wiceminister finansów Stanisław Stec (SLD), również z Piły. I choć dzisiaj na pytania mediów dotyczące jego związków ze Stokłosą były wiceminister Stec reaguje bardzo nerwowo, podkreślając, że nie łączyła go z byłym senatorem żadna znajomość, to jednak w sprawie pozostaje bardzo wiele wątpliwości. Stec, pełniąc funkcję wiceministra, nie doprowadził do usunięcia z pracy w resorcie Sławomira M., mimo że wiedział o stawianych mu przez prokuraturę już wcześniej zarzutach dotyczących "życzliwości wobec Stokłosy".
Związki Steca ze Stokłosą były przedmiotem prokuratorskiej analizy. Prowadzący śledztwo mogli również interesować się działaniami innego wiceministra finansów poprzedniej kadencji Jarosława Nenemana. To właśnie on podpisał listę firm i instytucji, które skorzystały z dobrodziejstw tzw. ustawy kołodkowej za rok 2004, i związanego z tym umorzenia podatków. Na liście znajdował się również Stokłosa. Umorzenia podatków, jakie uzyskał wówczas senator, wynosiły ok. 851 tys. zł.
Do tej pory w sprawie afery korupcyjnej w Ministerstwie Finansów zatrzymano 7 osób. Według prokuratora krajowego Janusza Kaczmarka, istotą działania tej grupy było uzyskiwanie dla wielu poważnych firm zwolnień podatkowych w zamian za łapówki.
Wojciech Wybranowski
"Nasz Dziennik" 2006-06-30
Autor: ab