Stoczniowcy liczą na dialog
Treść
Sytuacja jest trudna, ale uważam, że nie beznadziejna. Liczmy na próbę dialogu, dopóki nie ma jeszcze podpisu, to uważam, że sprawa jest otwarta - mówi wiceprzewodniczący Komisji Międzyzakładowej NSZZ "Solidarność" w Stoczni Gdańsk Karol Guzikiewicz o spotkaniu z unijną komisarz ds. konkurencji Neelie Kroes. Jutro i w piątek będzie rozmawiała ze stoczniowcami.
- Jej zamiarem jest wizyta we wszystkich trzech stoczniach [Gdańsk, Gdynia, Szczecin - przyp. red] - mówi rzecznik komisarz Jonathan Todd. Kroes ma także rozmawiać z ministrem Skarbu Państwa Aleksandrem Gradem. Ale jak powiedział wiceminister Skarbu Państwa Zdzisław Gawlik, nie zna "kwestii, które mają być podnoszone przez komisarz Kroes". - Liczymy na to, że zostanie ogłoszona pozytywna decyzja w sprawie planu restrukturyzacji dla gdańskiej stoczni bądź przedstawiona informacja o stopniu zaawansowania przygotowania tej decyzji - podkreślił Gawlik.
Neelie Kroes ma rekomendować Komisji Europejskiej podjęcie pozytywnej decyzji w sprawie planu restrukturyzacji Stoczni Gdańsk. Oznaczałoby to uznanie udzielonej pomocy publicznej temu zakładowi za legalną, a co za tym idzie, nie ogłoszono by jego upadłości. - Liczymy na to, że komisarz Kroes zapozna się ze stopniem zaawansowania przebiegu procesu kompensacji - mówi Gawlik. Jak poinformował Guzikiewicz, spotkanie z unijną komisarz ma się odbyć w Gdańsku w piątek około południa. Związkowiec podkreśla, że dotychczasowe kroki komisarz, zmierzające do upadłości zakładu, opierały się na błędnych danych. Wyjaśnia, że związkowcy będą prosić, aby do czasu zbudowania przez ISD Polska, która jest większościowym właścicielem stoczni, fabryk konstrukcji stalowych oraz wież wiatrowych, pozostawić dwie, a nie jedną pochylnię. - Niech KE nie zamyka pochylni w momencie, kiedy tych inwestycji jeszcze nie ma - wskazuje związkowiec, przypominając, że ich realizacja jest planowana do 2012 roku. - Zamykanie dziś dwóch pochylni, gdy nie ma jeszcze fabryk, może spowodować duże zwolnienia w zakładzie - podkreśla. - Jeśli premier nie podejmie rozmów, to trzeba się będzie bronić. I to różnymi sposobami - zapowiada Guzikiewicz.
- Niech przyjedzie i zobaczy zgliszcza, jakie pozostały po jej decyzji - mówi o wizycie komisarz przewodniczący Wolnego Związku Zawodowego Pracowników Gospodarki Morskiej w Stoczni Gdynia Jan Gumiński. - Ale jak będzie chciała się spotkać, to się spotkamy, bo chociażby ze względu na polską gościnność trudno odmówić - dodał.
Posłowie opozycji krytykują okoliczności decyzji szefa Ministerstwa Skarbu Państwa Aleksandra Grada dotyczące sprzedaży stoczni katarskiemu inwestorowi - do dziś nie znamy szczegółów transakcji. - Problem polega na tym, że kiedy rządy Niemiec, Wielkiej Brytanii czy USA dokonują ruchów kapitałowych na majątku istotnym z punktu widzenia społecznego czy państwowego, wszyscy z dużym wyprzedzeniem wiedzą, w jaki sposób nowy podmiot gwarantuje ciągłość produkcji, zatrudnienie itp. - mówi Maks Kraczkowski (PiS). A tymczasem w tym przypadku zabrakło takich informacji. - My się zastanawiamy, już po sprzedaży, jak to będzie wyglądało, to źle wróży przedsięwzięciu, obawiam się tylko tego, żeby po kawałku nie zostały one rozczłonkowane i wyprzedane - dodaje.
Zenon Baranowski
"Nasz Dziennik" 2009-07-08
Autor: wa