Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Stocznie chcą dodatkowego wsparcia

Treść

Wybiórcze traktowanie niektórych państw Unii Europejskiej, które stosowały i stosują różne elementy mechanizmów wspierających, zarzuca Neelie Kroes, unijnej komisarz ds. konkurencji, NSZZ "Solidarność". Zdaniem związku, brak zgody na wsparcie polskich stoczni w świetle nowego wyzwania, jakim jest ogólnoświatowy kryzys gospodarczy, spotyka się wyłącznie z "uznaniem branżowych konkurentów Europy z krajów Dalekiego Wschodu".

"Obecnie kryzys ogólnoświatowy dotknął boleśnie światową żeglugę jak i światowy przemysł stoczniowy. Podobnie jak w innych sektorach nastąpiło dramatyczne obniżenie cen, stawek czarterowych i zatrzymanie kontraktacji. Jest rzeczą oczywistą, że to dramatycznie trudny moment na jakiekolwiek inwestycje, a perspektywa pozyskania inwestorów na aktywa stoczniowe jest mało realna" - napisali w liście otwartym do Neelie Kroes Mieczysław Jurek i Dariusz Adamski, liderzy zachodniopomorskiego i stoczniowego NSZZ "Solidarność". Podkreślili, że w dobie kryzysu poszczególne państwa przygotowują i uruchamiają różne działania, poszukując mechanizmów wspierających, utrzymujących produkcję i minimalizujących straty w zatrudnieniu - a szczególnie dotyczy to branż zatrudniających tysiące pracowników.
Tymczasem zaproponowane dla polskich stoczni rozwiązania polegają na sprzedaży ich aktywów na warunkach rynkowych. Nowi właściciele mogliby kontynuować działalność gospodarczą na terenie stoczni, ale niekoniecznie stoczniową. Takie rozwiązanie miało przynieść więcej miejsc pracy niż przy założeniu restrukturyzacji stoczni. Jak zauważa NSZZ "Solidarność", decyzja Komisji Europejskiej, a w ślad za tym specjalna ustawa stoczniowa przygotowane były przed wybuchem kryzysu i rozminęły się z założeniami. Związkowcy podkreślają, że KE nie dostrzegła obecnych realiów. "Wyrażamy żal, że Pani Komisarz udaje, że nie posiada wiedzy i świadomości, iż tylko stocznie w ruchu, kontynuujące produkcję i zachowujące nawet ograniczony kapitał ludzki, mogą być jedynie atrakcyjne dla potencjalnego nabywcy oraz że trzeba uczynić wszystko, aby pozyskać ekonomiczne uzasadnienie zlecenia" - zaznaczają związkowcy w stanowisku. Ich zdaniem, działania Kroes mają na celu likwidację w całości polskiego przemysłu stoczniowego, jeszcze bardziej otwierającą rynki europejskie dla producentów z krajów Dalekiego Wschodu.
Strona związkowa, po publicznych wypowiedziach komisarz, ma pewność, że nie może liczyć na weryfikację podjętych przez KE decyzji. Co więcej, Kroes chce mieć gwarancję, aby inwestorzy nie kupili aktywów stoczni w taki sposób, by potem kontynuować działalność stoczniową. "To oznacza dodatkową interpretację decyzji Komisji Europejskiej, która mimo zapewnień o braku dyskryminacji i stawiania warunków jest próbą nacisku na rząd Polski, aby uniemożliwić nabywcom prowadzenie działalności gospodarczej na majątku postoczniowym, a w szczególności budowy statków" - dodają. W opinii związkowców, w obecnej sytuacji wydanie przez Kroes negatywnej opinii wobec Stoczni Gdańsk będzie tylko dopełnieniem formalności. Decyzja ta jednak uderzy w pracowników stoczni i ich rodziny. "Pani sumieniu pozostawiamy wybiórcze traktowanie niektórych państw Unii Europejskiej, które stosowały i stosują różne elementy mechanizmów wspierających" - dodali związkowcy, wyrażając nadzieję, że obecna, kończąca się kadencja Kroes na stanowisku unijnej komisarz ds. konkurencji, będzie zarazem ostatnią.
Marcin Austyn
"Nasz Dziennik" 2009-03-10

Autor: wa