Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Stocznia ofiarą unijnych zasad

Treść

Stocznia Gdańska wyszła naprzeciw oczekiwaniom Komisji Europejskiej i jest gotowa zamknąć 2-3 pochylnie, ale dopiero wtedy, kiedy powstanie nowa platforma produkcyjna, tzw. pływający dok, czyli po 2010 roku. - Zatwierdzenie przez KE "z zamkniętymi oczami" rozwiązania proponowanego przez stocznię i rząd będzie bardzo trudne. Aczkolwiek nie niemożliwe - mówi w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" wiceminister gospodarki Paweł Poncyljusz. Według resortu, w tej chwili bardziej prawdopodobne jest ustalenie z KE warunków ograniczenia mocy produkcyjnej niż negocjacje w sprawie przyjęcia przez Komisję warunków stawianych przez stocznię.

Twarde unijne zasady przyznawania pomocy publicznej przedsiębiorstwom, warunkowane ograniczeniem ich mocy produkcyjnej, stawiają gdańską stocznię przed perspektywą ogromnych trudności finansowych, a nawet upadku.
Trwają intensywne rozmowy między Ministerstwem Gospodarki, władzami Stoczni Gdańskiej a Komisją Europejską dotyczące redukcji mocy produkcyjnych zakładu i jego prywatyzacji. Takie ultimatum postawiła polskim władzom Komisja Europejska. Zamknięcie 2-3 stoczniowych pochylni spowodowałby trwałą nierentowność zakładu - utrzymują Ministerstwo Gospodarki oraz zarząd stoczni.
Nie tylko stocznia musi się zmierzyć z dyktatem KE.
- Od decyzji Komisji o ograniczeniu mocy produkcyjnej odwołała się Fabryka Samochodów Osobowych. Proces w tej sprawie toczy się przed Europejskim Trybunałem Sprawiedliwości - wskazuje minister Poncyljusz.
Wcześniej batalie o moce produkcyjne stoczyła z KE Huta Częstochowa, której pomoc publiczną zalegalizowano na gruncie unijnym.
Przekroczenie zasad pomocy publicznej to jedna z trzech najczęstszych podstaw prawnych do spraw sądowych toczonych przed Europejskim Trybunałem Sprawiedliwości i jeden z największych problemów, jakie mają państwa członkowskie. - Sprawa jest dosyć skomplikowana. Zasadniczo pomoc publiczna w UE jest zabroniona. W wyjątkowych wypadkach, kiedy państwo wnioskuje o umożliwienie takiej pomocy z uwagi na ważny interes publiczny czy społeczny, KE wydaje decyzję o tym, że dana pomoc publiczna, określona w planie przygotowanym przez państwo, jest dopuszczalna na gruncie prawa unijnego - zauważa europoseł Konrad Szymański (PiS). - Nie przewiduje się w UE żadnych zmian w tym zakresie, ponieważ jest to jeden z filarów, na których opiera się wspólny rynek - dodaje.
Oprócz ograniczenia mocy produkcyjnej KE oczekuje od polskich władz prywatyzacji co najmniej 75 proc. pakietu akcji w tejże stoczni.
- Jesteśmy na etapie pracy doradcy prywatyzacyjnego i z drugiej strony jesteśmy po uchwale nadzwyczajnego walnego zgromadzenia akcjonariuszy mówiącej o podniesieniu kapitału w stoczni o 300-400 mln zł w perspektywie najbliższych 6 miesięcy - tłumaczy wiceminister Poncyljusz. Obecnie niespełna 60 proc. akcji stoczni posiada będąca spółką Skarbu Państwa Agencja Rozwoju Przemysłu.
- Unijna komisarz ds. konkurencji Neelie Kroes chciałaby spotkać się z robotnikami ze Stoczni Gdańsk, którzy w piątek mają protestować w Brukseli przeciwko ograniczeniu produkcji - poinformował jej rzecznik Jonathan Todd. - Na razie nie wpłynęła żadna prośba o spotkanie, ale chcemy podkreślić, że jeśli wpłynie, to komisarz Kroes będzie bardzo zadowolona, jeśli będzie mogła spotkać się ze stoczniowcami w piątek rano - podkreślił rzecznik.
Anna Wiejak
Współpraca Małgorzata Lebiediuk
"Nasz Dziennik" 2007-08-29

Fot. www.stocznia.gda.pl

Autor: wa

Tagi: stocznia gdanska