Stocznia Gdynia dofinansowana
Treść
515 mln zł m.in. ze środków Agencji Rozwoju Przemysłu otrzyma Stocznia Gdynia, która jest przeznaczona do prywatyzacji. Taką decyzję podjął na wczorajszym posiedzeniu rząd. Czy na pomoc ze środków publicznych może liczyć również Stocznia Gdańsk, której dłużnikiem jest Stocznia Gdynia?
- Do tej pory bardzo wiele zakładów dostaje wsparcie, a nam się nie daje nawet naszych należności. Mamy różnych wierzycieli, którzy płacą różnym instytucjom, a nam nie - powiedział nam Roman Gałęzowski, przewodniczący "Solidarności" Stoczni Gdańsk. Jak dodał, trudno się nie zastanawiać, dlaczego Stocznia Gdynia, która jest winna Stoczni Gdańsk 60 mln zł, ma otrzymać 515 mln zł dofinansowania od Skarbu Państwa. - My na nic nie liczymy. Nigdy nie wyciągaliśmy rąk po cudze pieniądze i nadal nie wyciągamy. Jeśli kiedykolwiek o coś prosiliśmy, to jedynie o gwarancje, których nam nie udzielono i dlatego m.in. zmuszono zakład do upadłości - zaznaczył. Tłumaczył, że stoczniowcy w jego zakładzie chcieliby być traktowani po prostu na równi z pracownikami podobnych zakładów. - Wszystko, co do tej pory zdobyliśmy, zawdzięczamy ciężkiej pracy i chcielibyśmy, aby tę pracę uszanowano - zaakcentował.
Minister gospodarki morskiej Rafał Wiechecki przyznał, że dzisiaj rząd podjął decyzję o dokapitalizowaniu Stoczni Gdynia ze środków Agencji Rozwoju Przemysłu oraz przez zasilenie akcjami trzech spółek. Jest to kwota 515 mln złotych. Jak podkreślił minister, uczyniono to w celu znalezienia potencjalnego inwestora. W sprawie ewentualnego wsparcia Stoczni Gdańsk Wiechecki nie chciał się wypowiadać. Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, jedynym inwestorem zainteresowanym zakupem Stoczni Gdynia jest firma izraelskiego biznesmena Ramiego Ungara.
Jacek Sądej
"Nasz Dziennik" 04.07.07
Autor: aw