Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Stenogramy to nie materiał kluczowy

Treść

Z mec. Rafałem Rogalskim, pełnomocnikiem rodzin ofiar katastrofy: prezydenta Lecha Kaczyńskiego i Marii Kaczyńskiej oraz parlamentarzystów - Przemysława Gosiewskiego, Krzysztofa Putry, Janiny Fetlińskiej i Aleksandry Natalli-Świat, rozmawia Anna Ambroziak
Jakie nadzieje wiąże Pan z przekazaniem akt sprawy przez stronę rosyjską?
- Liczę na pojawienie się ważnych dowodów. Być może wtedy głos zabierze prokuratura i ustosunkuje się do różnych rewelacyjnych informacji pojawiających się w mediach, gdyż będzie miała odniesienie w materiale dowodowym. Chodzi o przekaz dla społeczeństwa, które może być zdezorientowane wielokrotnie sprzecznymi doniesieniami. Jednakże jakikolwiek przekaz prokuratury z pewnością będzie uzależniony od dobra śledztwa, a poza tym decydować o tym będzie sama prokuratura.
Jak Pan ocenia dotychczasową współpracę z polską prokuraturą?
- Jest właściwa i mam nadzieję, że tak pozostanie. Współpracę cechuje duża życzliwość. Praca nad śledztwem wymaga dużego nakładu czasu, gdyż m.in. analiza akt odbywa się w prokuraturze. Prokuratura wykonuje bardzo wiele czynności dowodowych w granicach możliwości. Pamiętać trzeba, że do katastrofy doszło na terenie Rosji i to jest główny obszar ustaleń.
Które wątki szczególnie Pana zainteresowały?
- Śledztwo ma charakter rozwojowy. Jest bardzo wiele okoliczności wymagających wyjaśnienia. Pewne zagadnienia interesują mnie szczególnie, np. sekcje zwłok (czy tak naprawę były przeprowadzone, a jeżeli nawet to nastąpiło, to czy wykonano je w sposób odpowiadający przeprowadzaniu takich czynności). Różne sprzeczne informacje występują w tym przedmiocie. Interesuje mnie też materiał biologiczny, badania toksykologiczno-chemiczne, zachowanie kontrolerów, komendy wydane przez kontrolę lotów, a także rola Iła-76. Oczywiście wiele innych zagadnień pojawiających się w śledztwie pozostaje w obszarze mojego zainteresowania, jednakże nie jest to moment na ich omawianie. Jestem na etapie konstruowania wniosków dowodowych.
Czy będą się Państwo ubiegać o dostęp do akt rosyjskiego śledztwa?
- Zobaczymy po przyjeździe pana ministra Jerzego Millera z Moskwy, kiedy tak naprawdę okaże się, jaką dokumentacją on dysponuje. Być może zapadną wtedy konkretne decyzje co do udziału w śledztwie rosyjskim. Pojawia się tu jednak pewne utrudnienie: Zgodnie z art. 42, ust. 2, pkt 12 rosyjskiego kodeksu postępowania karnego uprawnienie do przeglądania akt przez pokrzywdzonego lub wykonującego jego prawa przysługuje dopiero po zakończeniu śledztwa.
A na jego zakończenie możemy jeszcze czekać miesiącami...
- Właśnie. Obym się mylił, ale żeby to nie były lata. Pojawia się więc tutaj problem, niemniej będziemy czynić starania, aby otrzymać akta wcześniej. Liczę tu na inwencję najwyższych organów państwa polskiego, by w takiej sytuacji próbowały przeforsować to, by zapoznanie się z aktami rosyjskimi nastąpiło wcześniej. To wszystko okaże się po przywiezieniu dokumentacji przez ministra Millera, a nadto realizacji wniosków polskiej prokuratury o udzielenie pomocy prawnej ze strony rosyjskiej.
Jeżeli jednak śledztwo wykaże jakieś uchybienia ze strony rosyjskiej - bądź to winę wieży lotów, bądź awarię urządzeń samolotu - jakie konsekwencje prawne strona rosyjska wtedy poniesie?
- Rozumiem, że mówimy wyłącznie teoretycznie, gdyż na jakiekolwiek konkretne wywody w oparciu o dokonane już ustalenia jest zdecydowanie przedwcześnie. Wyraźnie to zaznaczam. A więc teoretycznie, gdyby się okazało, że Rosjanie popełnili tu błąd, należałoby rozważyć konsekwencje prawne oraz międzynarodowe. Rodziny poszkodowanych w katastrofie najprawdopodobniej mogłyby ubiegać się o odszkodowanie i zadośćuczynienie. Zaznaczam jednak wyraźnie, że zagadnienie odszkodowawcze jest elementem, który pojawia się jako zdecydowanie drugoplanowy. Najważniejsze teraz są dojście do prawdy i właściwe ustalenia faktyczne. O wszelkich uchybieniach ze strony rosyjskiej prokuratury dowiemy się, jak otrzymamy dokumentację rosyjską. Na tym etapie należy ograniczyć się do wskazania, że oględziny i zabezpieczenie miejsca zdarzenia pozostawiają nie tyle wiele do życzenia, co nie odpowiadały standardom przy tego typu czynnościach. Z niedowierzaniem przyjąłem informacje o znajdowaniu przez postronne osoby na miejscu katastrofy fragmentów ciał ludzkich, części samolotu, dokumentów ofiar. To świadczy o nierzetelności strony rosyjskiej - oczywiście ograniczam się do czynności oględzin i zabezpieczenia terenu. Wszelkie usprawiedliwianie zaniechań, np. błotnistym terenem, jest pozbawione jakiejkolwiek racjonalności.
Co do stosunków między Rosją a Polską - tu należałoby wtedy podnieść kwestię, czy był to błąd popełniony umyślnie, czy nieumyślnie. Oraz czy było to działanie osób jednostkowych, czy też kierowanych przez państwo. Jest bowiem zasadnicza różnica między tym, czy ktoś popełnił błąd i działał nie z inicjatywy państwa i był to jego własny błąd (umyślny lub nie), czy też po prostu była tu jakaś inspiracja ze strony państwa.
A co z opinią międzynarodową?
- To pytanie do politologów, ale sądzę, że byłaby to pełna kompromitacja Rosji, która ukazałaby się jako niecywilizowana - zakładając, że była tu z jej strony jakaś inspiracja. Ale na razie to tylko hipotetyczne założenia i teoretyczny wywód. Toczy się śledztwo, w którym trzeba zweryfikować przyczyny katastrofy, śmierci, rolę Iła-76, remont samolotu w Samarze w grudniu 2009 roku, jak i wiele innych zagadnień. Chodzi tu o rzetelne wyjaśnienie sprawy, nie o szukanie sensacji i kozła ofiarnego.
Do pełnego wyjaśnienia przyczyn katastrofy niezbędne jest zapoznanie się z nagraniami z czarnych skrzynek - czy jeżeli dostaniemy od Rosjan tylko stenogramy rozmów, jakie były prowadzone w kokpicie Tu-154, można wtedy mówić o nich jako o materiale dowodowym?
- Jaki materiał dowodowy otrzymamy, dopiero zobaczymy. Jeżeli rzeczywiście strona rosyjska wyda nam stenogramy, to nie będzie materiał kluczowy - przecież papier może przyjąć wszystko... Można na nim napisać wszystko, co się chce napisać... Jeżeli nie mam dowodu głównego, czyli samego nagrania, to co można stwierdzić? Zarówno prokuraturę, jak i mnie interesują dowody pierwotne. Nie będę się cieszył z samego stenogramu. Interesujące są tu same rejestratory. Strona polska musi mieć prawo do własnych ustaleń dowodowych, w tym sporządzenia własnych stenogramów. Stenogramy, jakie otrzymamy od Rosjan, miałyby pełną wartość dowodową tylko przy zweryfikowaniu ich z nagraniem oryginalnym. Stąd zasadne jest co najmniej czasowe wypożyczenie Polsce rejestratorów. Nie mówię już o ich wydaniu, bo to byłaby idealna sytuacja procesowa. Rejestratory są własnością Polski. Wciąż chcę wierzyć w rzeczywistą współpracę ze stroną rosyjską, a ta może mieć miejsce tylko wtedy, gdy cały materiał dowodowy zebrany w rosyjskim prokuratorskim śledztwie oraz przez MAK zostanie udostępniony. Jak na razie niezwykle opornie to idzie, mimo iż współpraca z Rosją miała być błyskawiczna. Mam nadzieję, że niebawem dojdzie do przełomu, zwłaszcza że Rosji powinno zależeć na wyjaśnieniu całej sprawy.
Dziękuję za rozmowę.
Nasz Dziennik 2010-05-31

Autor: jc