Steinbach w teczce dyplomatycznej
Treść
Odszkodowań dla niemieckich robotników przymusowych i ustanowienia dnia "wypędzonych" żąda Erika Steinbach. Swoje postulaty wzbogaciła o wniosek, aby planując podróże zagraniczne, członkowie rządu dołączali do oficjalnej delegacji przedstawiciela Związku Wypędzonych.
Obchody dorocznego Dnia Wypędzonych - Tag der Heimat, odbyły się w Berlinie pod hasłem: "Prawda i dialog kluczem do porozumienia". Organizatorzy grali na emocjach. Były premier Hesji Roland Koch, który w poprzednich latach był stałym gościem imprezy, otrzymał najwyższe odznaczenie - Honorową Plakietką Wypędzonych. Polityk bronił prawa Niemców do okazywania żalu, czym wpisał się w trend zacierania różnic między ofiarami i sprawcami. - Nie można jednym zakazywać żalu, a drugim na niego zezwalać - perorował Koch.
Erika Steinbach po raz kolejny zażądała od rządu, aby sfinalizował kwestię odszkodowań dla niemieckich robotników przymusowych, także tych pracujących po wojnie w Polsce. Szefowa Związku Wypędzonych wnioskuje o jednorazową wypłatę 5 tys. euro dla Niemców, którzy podczas drugiej wojny światowej świadczyli za granicą pracę przymusową. To roszczenie wspiera przewodniczący komisji spraw wewnętrznych Bundestagu Wolfgang Bosbach, który rozwodził się nad "moralnym prawem" do takich odszkodowań. Przewodniczący parlamentarnej frakcji CDU Volker Kauder zapewnił, że ten problem będzie omawiany na najbliższym posiedzeniu klubu. Tymczasem minister spaw wewnętrznych Hans Peter Friedrich (CSU) odrzucił wczoraj ten apel "wypędzonych", tłumacząc, że rząd nie posiada takich nadwyżek budżetowych.
Żądanie ustanowienia 5 sierpnia Narodowym Dniem Pamięci Wypędzonych także nie jest nowym pomysłem, do tej pory zresztą skutecznie blokowanym przez opozycję i niemieckich Żydów. Tym razem w swoim wystąpieniu saksoński premier Stanisław Tillich stwierdził, że istnieją bardzo ważne powody, dla których należałoby ustanowić takie święto. Na powojenne niemieckie wysiedlenia ma on pogląd wyrazisty: "Nieprawość pozostaje nieprawością i tak powinniśmy to nazywać".
Główne novum zlotu "wypędzonych" to żądanie Eriki Steinbach, aby rząd w oficjalne zagraniczne podróże zabierał w składzie delacji - obok grup biznesowych - członków jej organizacji. Szefowa związku miała na uwadze szczególnie wizyty w Europie Środkowej i Wschodniej. Jako wzór do naśladowania podała premiera Bawarii Horsta Seehofera, który do oficjalnej bawarskiej delegacji w grudniu ub.r. dołączył członka Ziomków Sudeckich Bernda Posselta.
Związek Wypędzonych cieszy się w RFN dużym poparciem politycznym, a także społecznym. W tym roku ani kanclerz Angela Merkel, ani prezydent Christian Wulff nie zaszczycili "wypędzonych" swoją obecnością, ale to nie znaczy, że o nich zapomnieli. Oboje przesłali na ręce szefowej Związku Wypędzonych listy gratulacyjne. Wulff pochwalił to środowisko za to, że mimo trudności znakomicie potrafiło się zintegrować w nowych warunkach. Natomiast kanclerz przypomniała m.in. o smutnym losie niemieckich "wypędzonych", dodając wszakże, że nie można zapomnieć o ogromnej niesprawiedliwości, która poprzedziła ten okres.
Waldemar Maszewski, Hamburg
Nasz Dziennik 2011-08-29
Autor: jc