Steinbach krytykuje Steinmeiera
Treść
Erika Steinbach, przewodnicząca Związku Wypędzonych, stała się nie tylko symbolem pogorszenia stosunków polsko-niemieckich. Jej osoba jest także źródłem wewnątrzpartyjnych rozgrywek w Niemczech przed wrześniowymi wyborami parlamentarnymi. Sama Steinbach dba o autopromocję, pasjami udzielając wywiadów prasowych.
Tak dużej różnicy zdań pomiędzy współrządzącymi obecnie SPD i Unią CDU/CSU - jak obecnie ma to miejsce z powodu Eriki Steinbach - już dawno nie było. Wiedząc, że w zasadzie nic nie tracą, bo na ich kandydatów niemieccy "wypędzeni" i tak nie głosują, socjaldemokraci zdecydowanie sprzeciwili się jej kandydaturze do rady Fundacji "Ucieczka, Wypędzenie, Pojednanie". Mało tego, widząc polskie naciski na niemiecki rząd, postanowili to wykorzystać w trwającej już kampanii wyborczej i zdecydowanie naciskają na Angelę Merkel (CDU), aby podjęła w kwestii Steinbach jasne i wyraźne stanowisko jeszcze przed wyborami. Rzecznik prasowy niemieckiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych Jens Ploetner zapewnił w Berlinie, że szef resortu Frank-Walter Steinmeier (SPD) doprowadzi do dyskusji na ten temat w koalicji.
Politycy CSU i większość działaczy CDU jest odmiennego zdania - popierają szefową Związku Wypędzonych. Ale sama kanclerz konsekwentnie milczy, twierdząc, że jest ciągle zbyt wcześnie na podejmowanie w tej kwestii decyzji. Podczas poniedziałkowej konferencji prasowej zastępca rzecznika rządu Thomas Steg ponownie powtórzył, że stanowisko Angeli Merkel nie uległo zmianie. Jak przypomniał, zamiarem kanclerz jest podejmowanie wszelkich decyzji zgodnie z "duchem pojednania". Politycy chadeccy cały czas lansują tezę, że kwestia wystawienia kandydatów do rady fundacji jest autonomiczną sprawą Związku Wypędzonych.
Erika Steinbach, posłanka CDU, o której piszą codziennie już wszystkie niemieckie gazety, wyraźnie traci cierpliwość i żąda od niemieckich władz wsparcia dla swojej osoby. W wywiadzie dla "Bild Zeitung" ostro skrytykowała szefa niemieckiej dyplomacji za jego negatywne stanowisko w sprawie jej udziału w radzie Fundacji "Ucieczka, Wypędzenie, Pojednanie". Zdaniem Steinbach, szef niemieckiej dyplomacji miał obowiązek wziąć ją w obronę, kiedy doradca polskiego premiera Władysław Bartoszewski porównał ją do negującego holokaust biskupa lefebrysty Richarda Williamsona. - Zadaniem niemieckiego ministra spraw zagranicznych jest obrona niemieckich obywateli przed tego rodzaju porównaniami. Tym bardziej, jeśli jest się bliskim przyjacielem byłego kanclerza Schroedera, który nie waha się zabiegać w Teheranie o względy kłamcy oświęcimskiego, irańskiego prezydenta Ahmadineżada - powiedziała Erika Steinbach.
W najnowszym badaniu internetowym aż 78 proc. głosujących opowiedziało się za kandydaturą Eriki Steinbach w radzie fundacji.
Waldemar Maszewski, Hamburg
"Nasz Dziennik" 2009-02-25
Autor: wa