Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Steinbach: Bartoszewski biegał jak w amoku

Treść

Erika Steinbach nie zasypia gruszek w popiele. W wywiadzie dla "Frankfurter Allgemeine Sonntagszeitung" stwierdziła, że Polska pragnie uchodzić za kraj, który ciągle cierpiał przez innych, ale w rzeczywistości także jest odpowiedzialna za cierpienia milionów ludzi, w tym milionów Niemców, do czego nie chce się przyznać.

W wywiadzie dla "Frankfurter Allgemeine Sonntagszeitung" Steinbach stwierdziła, że zamierzała zrezygnować z kandydowania do rady Fundacji "Ucieczka, Wypędzenie, Pojednanie", ale nie wyrazili na to zgody członkowie zarządu Związku Wypędzonych.
- Byłam gotowa do rezygnacji. Ale zostało to jednomyślnie odrzucone przez wszystkich uczestników rozmowy jako sprawa niepodlegająca dyskusji - powiedziała Steinbach. Potwierdziły się słowa rzecznika prasowego Związku Wypędzonych Waltera Stratmanna, który w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" stwierdził, że jednym z trzech reprezentantów "wypędzonych" Niemców do rady Centrum przeciw Wypędzeniom jest i pozostanie Erika Steinbach. BdV - jak twierdzi Steinbach - uznała, iż tak zostaje.
W rozmowie z dziennikarzem "FAS" Erika Steinbach skrytykowała Polskę, w tym personalnie Władysława Bartoszewskiego, twierdząc, że jej nazwisko zaczęło być atakowane po publikacji o kandydatach do rady fundacji; wtedy "mój specjalny przyjaciel [Bartoszewski] zaczął biegać jak w amoku" - stwierdziła. W opinii Steinbach, na poziomie mieszkańców gmin, a nawet województw stosunki pomiędzy Niemcami a Polską są bardzo dobre, a jedynie polski rząd ciągle je psuje.
Co prawda Erika Steinbach przyznaje, że dzisiejszy rząd w Warszawie jest zdecydowanie bardziej "nowoczesny" od poprzedniego, ale i tak daje się manipulować nacjonalistycznymi poglądami. - My w Niemczech już zmierzyliśmy się ze złymi rzeczami, jakich dopuścił się nasz kraj, ale nasi sąsiedzi ciągle tego nie zrobili - powiedziała Steinbach i dodała, że dla Polaków jest bardzo bolesne zobaczyć, że samemu jest się ogromnie odpowiedzialnym za krzywdę wyrządzoną po drugiej wojnie światowej.
- Polska pielęgnuje własny wizerunek wiecznych ofiar, które tylko cierpiały i nigdy nie wyrządziły nikomu nic złego, ale gdy ten własny wizerunek ginie, to zawsze jest to bolesne - powiedziała Steinbach.
Szefowa Związku Wypędzonych zapewnia, że nie zamierza składać broni i nadal będzie bronić interesów niemieckich "wypędzonych", nawet wbrew interesom części niemieckich polityków.
- Nie mamy zamiaru spełniać żądań części elity politycznej i nie będziemy trzymali języka za zębami na zamówienie drugiej strony - stwierdziła Steinbach dodając, że naiwnością jest sądzić, iż problemy w stosunkach polsko-niemieckich znikną.
Niemiecki minister spraw zagranicznych Frank-Walter Steinmeier (kandydat na kanclerza w SPD) uważa, że spór wokół powołania szefowej Związku Wypędzonych Eriki Steinbach do rady Fundacji "Ucieczka, Wypędzenie, Pojednanie", powinien zostać rozwiązany jeszcze przed wrześniowymi wyborami parlamentarnymi. - Skoro spór ten stał się publiczny, nie da się dłużej przesuwać decyzji na czas po wyborach - powiedział Steinmeier.
Kanclerz Angela Merkel co prawda wstrzymała nominację do rady fundacji, ale przyjdzie czas, gdy będzie musiała zająć konkretne stanowisko. Wszystko wskazuje na to, że będzie to możliwe 22 sierpnia podczas "Dnia Ojczystego" (Tag Der Heimat), na którym Merkel, jako gość honorowy, wygłosi przemówienie. Kanclerz Niemiec już raz była gościem dni niemieckich "wypędzonych" w 2005 r., jak widać, nie zamierza rezygnować z tego w tym roku, i to przed wyborami do Bundestagu. Związek Wypędzonych to co najmniej dwumilionowa rzesza potencjalnych wyborców, którzy od zawsze wspierali chadeków.
Waldemar Maszewski, Hamburg
"Nasz Dziennik" 2009-02-23

Autor: wa