Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Stawką jest pozycja Polski

Treść

Negocjacje nad nowym traktatem unijnym trwały do późna w nocy. - Jeśli nasz postulat nie będzie spełniony, trzeba będzie przenieść dyskusję - oświadczył wczoraj prezydent Lech Kaczyński. Czy to sygnał, że jesteśmy w stanie zawetować porozumienie? A może raczej dowód pewności polskich władz, że nasze warunki zostaną uwzględnione? Jedno jest pewne - stawką negocjacji, które wczoraj ruszyły w Lizbonie, jest pozycja Polski w UE, a to, czy nasza delegacja pod przewodnictwem prezydenta Kaczyńskiego stanie na wysokości zadania, okaże się dziś. Na zdjęciu: premier Portugalii José Sócrates i prezydent Polski Lech Kaczyński.

Jeśli nawet główny polski postulat dotyczący zapisania w traktacie lub protokole, a nie w deklaracji tzw. mechanizmu z Joaniny zostanie spełniony, będzie to pyrrusowe zwycięstwo, gdyż nowy unijny traktat wprowadza szereg rozwiązań osłabiających małe państwa Unii. Portugalia, która przewodzi w tym półroczu UE, liczy, że dokument zostanie dziś zatwierdzony w Lizbonie.
- Myśmy ten kompromis już zawarli w Brukseli. Na stojąco, za dwadzieścia czwarta nad ranem, zmęczeni, przy drzwiach wejściowych - w ten sposób prezydent odniósł się do sprawy Joaniny jeszcze przed wylotem do Lizbony. - W tym przypadku nie mamy pola manewru. (...) Pacta sunt servanda, krótko mówiąc - umowy obowiązują. Zawarliśmy tę umowę, nie chcemy niczego więcej - stwierdził Lech Kaczyński.
W podobnym tonie wypowiadał się premier Jarosław Kaczyński. - Zdołaliśmy uzyskać tak dużo [w sprawie Joaniny - przyp. red.], że nikt się tego nie spodziewał. Wprowadzenie zmiany w mechanizmach unijnych to zmiana na naszą korzyść. Zapewniam, że bez sukcesu stamtąd nie wyjedziemy - zapowiedział szef rządu.
Z nieoficjalnych informacji, które docierały wczoraj z Lizbony, wynikało, że portugalskie przewodnictwo ma już gotową propozycję rozwiązania polskiego problemu z Joaniną. Portugalia była skłonna zgodzić się na nasz warunek, aby wpisać mechanizm do protokołu przy jednoczesnym jego osłabieniu, tak by ewentualne jego zmiany w przyszłości były podejmowane jednomyślnie, ale bez uruchamiania procedury zmian traktatowych. Inne punkty sporne też są bliskie rozwiązania. Minister spraw zagranicznych Portugalii Luis Amado powiedział jednak późnym wieczorem, że "pozostały już tylko dwie kwestie - polski postulat wpisania mechanizmu z Joaniny w protokole oraz liczba włoskich mandatów w Parlamencie Europejskim". Włochy, Wielką Brytanię i Austrię wymieniano wśród państw, które były skłonne zawetować traktat.
Prezydent Lech Kaczyński spotkał się wczoraj z premierem Wielkiej Brytanii Gordonem Brownem. Rozmowy dotyczyły m.in. kwestii Karty Praw Podstawowych. Następnie prezydent wziął udział w sesji roboczej Rady Europejskiej. - Premier Wielkiej Brytanii odniósł się ze zrozumieniem do stanowiska polskiego. Jesteśmy dobrej myśli co do negocjacji - podkreślił Robert Draba, sekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta. - W tej chwili nie można odpowiedzieć na pytanie, gdzie znajdzie się zapis o mechanizmie z Joaniny. Wszystkie strony skłaniają się ku temu, żeby rozmawiać o protokole. Istnieje 80-90 proc. szans na porozumienie - dodał. Odmówił podania szczegółów rozmów, zasłaniając się dobrem negocjacji. Lech Kaczyński podniósł też kwestię liczby mandatów, które przyznano Polsce w przyszłym Parlamencie Europejskim. Jest ich o trzy mniej niż obecnie, ale o jeden więcej niż w traktacie z Nicei.

Joanina to minimum
Do 1 listopada 2014 roku będą obowiązywały dotychczasowe, korzystne dla Polski zasady głosowania w Radzie UE, które przewiduje traktat z Nicei. Dopiero potem wejdzie w życie system podwójnej większości państw (55 proc.) i obywateli (65 proc.) przepisany z eurokonstytucji. Przez prawie trzy kolejne lata - od 1 listopada 2014 do 31 marca 2017 roku - każdy kraj będzie mógł zażądać jednak powtórnego głosowania w systemie nicejskim i jeśli zbuduje mniejszość blokującą - decyzja nie zapadnie. Od marca 2017 roku nie będzie już możliwości głosowania metodą nicejską, ale kraje będą mogły zastosować hamulec bezpieczeństwa przewidziany w tzw. kompromisie z Joaniny. Pozwala on na odwlekanie podejmowania decyzji w Radzie przez "rozsądny czas". Mechanizm będzie mógł być użyty, jeśli wystąpią o to kraje reprezentujące co najmniej 19 proc. ludności UE - tyle, ile dziś mają np. łącznie Polska i Francja. Eurokonstytucja zakładała pułap 26,25 procent.

Szczyt w ogniu kampanii
Szczyt ambiwalencji i politycznej obłudy osiągnęła wczoraj Platforma Obywatelska. Bronisław Komorowski oskarżył prezydenta, że wszystko, co było do przegrania, przegrał już podczas czerwcowego szczytu UE, a walka o Joaninę to "walka o pietruszkę", i jednocześnie oświadczył, że traktat reformujący jest wielkim sukcesem UE! - PO próbuje osłabić pozycję Polski w bardzo trudnych toczących się w Lizbonie negocjacjach - ripostował minister w Kancelarii Prezydenta Michał Kamiński.
Jednoznaczni w krytyce posunięć rządu i prezydenta dotyczących nowego traktatu są przedstawiciele Lewicy i Demokratów oraz Ligi Prawicy Rzeczypospolitej. Marek Borowski w imieniu LiD zaapelował do prezydenta, aby zrezygnował z naszych dwóch głównych postulatów - mechanizmu z Joaniny i wyłączenia z zapisów Karty Praw Podstawowych. Z kolei lider LPR Roman Giertych zwrócił się do prezydenta Kaczyńskiego, aby rozważył w swoim sumieniu, czy chce być ostatnim prezydentem suwerennej Polski. - Jeżeli zostanie przyjęty traktat reformujący UE, będziemy tak samo suwerenni jak w PRL - uważa Giertycha.
Natomiast Bronisław Komorowski (PO) pytał wczoraj, czy Polska ma zamiar wysłać 350 żołnierzy do Czadu w zamian za francuskie poparcie dla Joaniny. Zdementował to wysoki dyplomata francuski, który oświadczył, że obie sprawy nie mają związku.
Małgorzata Lebiediuk
Izabela Borańska
Anna Wiejak, Lizbona
"Nasz Dziennik" 2007-10-19

Autor: wa