Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Statki są, infrastruktury nie ma

Treść

Za mało dróg, przestarzała kolej - tych problemów nie można pominąć nawet w kontekście rozwijającego się w Gdańsku terminalu przeładunkowego. Port, do którego mają co tydzień zawijać największe kontenerowce świata, musi mieć dobrze rozwiniętą sieć komunikacyjną. A tej brak.
Głębokowodny Terminal Kontenerowy (Deepwater Container Terminal - DCT) w Gdańsku może przyjąć obecnie około 600 tys. kontenerów rocznie. Do końca 2011 roku moce przeładunkowe mają wzrosnąć do miliona kontenerów, by za kilka lat docelowo osiągnąć aż 4 miliony. Polski DCT jest obecnie jedynym na Bałtyku niezamarzającym portem, który może przyjmować największe kontenerowce o zanurzeniu sięgającym 15 metrów. DTC położony jest nieopodal Portu Północnego. Jego budowa rozpoczęła się w październiku 2005 roku. Pierwszy statek zawinął tam w czerwcu 2007 roku. W minioną sobotę gdański port opuścił największy kontenerowiec, jaki kiedykolwiek wpłynął na wody Bałtyku - Maersk Elba o długości 366 metrów. Na jego pokładzie przypłynęło 3,5 tys. kontenerów. Sama jednostka może ich zabrać 13 tysięcy. Gdańsk to pierwszy na Bałtyku kontenerowy hub, gdzie kontenery z olbrzymich jednostek oceanicznych przeładowuje się na mniejsze - tzw. feedery, które płyną do portów docelowych, rozwożąc towary dla Rosji, Szwecji, Finlandii, a także Słowacji, Litwy, Łotwy i Estonii. Na podstawie podpisanej umowy pomiędzy DCT Gdańsk SA a Maersk Line - największym przewoźnikiem na świecie, obsługującym 16 proc. przewozów kontenerowych, największe kontenerowce świata będą wpływać do gdańskiego portu systematycznie, mniej więcej co tydzień. Obsługują one trasę Maersk Line, łączącą porty Azji i północnej Europy.
Za mało dróg, za stara kolej
W roku ubiegłym w trójmiejskich portach przeładowano milion TEU - to jednostka pojemności używana często w odniesieniu do portów i statków. Jest ona równoważna objętości kontenera o długości 20 stóp. Dzięki temu zespół portów w Gdańsku i Gdyni stał się pod tym względem drugim co do wielkości na Bałtyku. Wyprzedza nas tylko rosyjski Sankt Petersburg z wynikiem 1,9 mln TEU. Więcej połączeń kontenerowych powinno oznaczać większą szansę na nowe inwestycje drogowe i dobrze rozbudowaną infrastrukturę kolejową. Andrzej Jaworski, poseł PiS oraz były prezes Stoczni Gdańskiej, zauważa w rozmowie z "Naszym Dziennikiem", że głównym problemem Gdańska są opóźniające się inwestycje drogowe. - Oczywiście cieszymy się, że port jest budowany i się rozwija. Ale oprócz tego potrzebna jest cała sieć komunikacyjna. Nasze porty powinny też służyć zapewnieniu transportu kontenerów na linii północ - południe. Wiemy doskonale, co dzieje się w sprawie budowy autostrady A1, która jest opóźniana. Jeżeli mamy być portem na całą Europę, to bez autostrady A1 się nie obędziemy. Do autostrady trzeba się też dostać, dlatego potrzebne są dobre drogi lokalne, a tych też brak - zauważa Jaworski.
Kazimierz Korolewski, gdański radny z ramienia PiS, podkreśla, że dostęp do portu ze strony lądu jest kwestią zasadniczą - dużym ułatwieniem byłaby tu budowa łącznika, który połączyłby port z powstającą wokół miasta obwodnicą południową. Jego budowa, której zakończenie przewidywano do pierwszej połowy 2012 roku, opóźniona jest jednak o co najmniej dwa lata. Zakończenie inwestycji przewiduje się bowiem dopiero w 2014 roku. - W praktyce oznacza to, że wszystkie tiry z ładunkami z portu będą musiały jechać przez centrum miasta. Powodować to będzie gigantyczne korki. Co prawda Gdańsk zamierza rozpocząć budowę tunelu, który usprawniłby komunikację, jednak w kasie miasta na jego wybudowanie zabrakło 370 mln złotych. Władze Gdańska zwróciły się do rządu o dodatkowe pieniądze unijne - otrzymały 80 mln złotych. - Terminal jest, eksploduje nowymi kontenerami, a łącznik, który "wyrzuci" ruch poza miasto, powstanie dopiero za dwa lata. Zawinięcie co tydzień wielkich statków spowoduje, że tysiące tirów będzie przejeżdżać przez samo miasto - ocenia Korolewski. Jak powiedziano "Naszemu Dziennikowi" w Komisji Międzyzakładowej NSZZ "Solidarność" Portu Gdynia, problemem jest też przestarzała infrastruktura kolejowa - jednotorowy most, przez który mogłyby być ewentualnie przewożone rozładowywane w porcie towary, ma już co najmniej sto lat i nie jest od dawna remontowany.
Kazimierz Waldowski, przewodniczący Komisji Międzyzakładowej NSZZ "Solidarność" Portu Gdynia, podkreślił, że sam port nie ma kłopotów z infrastrukturą drogową ani kolejową. W planach portu jest budowa dodatkowej drogi dojazdowej na tzw. place postojowe dla tirów.
Anna Ambroziak
Nasz Dziennik 2011-05-18

Autor: jc