Stan wyjątkowy: dzień trzeci
Treść
W Pakistanie wciąż wrze po wprowadzeniu w sobotę przez prezydenta kraju gen. Perveza Musharrafa stanu wyjątkowego. W całym kraju odbywają się manifestacje przeciwników decyzji prezydenta. We wczorajszych zamieszkach rannych zostało wiele osób, a ponad 350 zostało zatrzymanych przez policję. W ciągu dwóch ostatnich dni aresztowano ponad 1,5 tys. osób - adwokatów, działaczy opozycji.
Demonstracje odbyły się we wszystkich większych miastach Pakistanu. W stolicy kraju, Islamabadzie, siedzibę Sądu Najwyższego zabezpieczono, otaczając go drutem kolczastym. Budynku pilnuje bardzo liczny kordon policji. Największy protest odbył się w mieście Lahaura na wschodzie Pakistanu, gdzie ok. 2 tys. prawników zgromadziło się na terenie sądu wyższej instancji. Policjanci wkroczyli do akcji, kiedy prawnicy próbowali wyjść z budynku na ulicę - w starciach zostało rannych kilka osób, a zatrzymanych brutalnie wrzucano do policyjnych furgonetek. Świadkowie mówią także, że prawnikom przebywającym w areszcie odmawiano pomocy medycznej. Z kolei szef policji w Lahaurze Aftab Cheema oświadczył, że demonstrujący pierwsi sprowokowali starcie z policją, rzucając w funkcjonariuszy kamieniami.
Sytuacja w Pakistanie odbija się szerokim echem na całym świecie. Przebywający w Chinach amerykański minister obrony Robert Gates wezwał prezydenta Musharrafa do "jak najszybszego przywrócenia konstytucyjnej demokracji" w kraju. Także amerykańska sekretarz stanu Condoleezza Rice zaapelowała do prezydenta Pakistanu, aby wybory parlamentarne odbyły się w wyznaczonym terminie, czyli w styczniu przyszłego roku. Dodała także, że Musharraf powinien "zdjąć mundur", czyli pozbyć się związków z armią i przywrócić w kraju cywilną władzę.
Z kolei brytyjskie ministerstwo spraw zagranicznych zastanawia się nad obcięciem realizowanego obecnie pakietu pomocy dla Pakistanu, sięgającego 236 mln funtów w okresie trzech lat. Jednocześnie Downing Street zaprzeczyło, jakoby premier Wielkiej Brytanii Gordon Brown wiedział o planach wprowadzenia stanu wyjątkowego w Pakistanie i zaaprobował je.
Zdaniem amerykańskich komentatorów, stan wyjątkowy w Pakistanie jest poważnym ciosem dla administracji prezydenta Busha, która ma jednak ograniczony wpływ na sytuację w tym kraju i na pewno nie cofnie pomocy amerykańskiej dla prezydenta Perveza Musharrafa. - Wprowadzenie stanu wyjątkowego stwarza ryzyko, że Pakistan będzie jeszcze mniej stabilny niż dotychczas i utrudnia Musharrafowi przywrócenie demokratycznej legitymacji jego władzy. Po tym weekendzie jest jasne, że polityka USA musi się przygotować na epokę po Musharrafie - napisał wczorajszy "Wall Street Journal".
Światowe media oceniają postawę Musharrafa dość jednoznacznie jako chęć umocnienia władzy. Według "Financial Times", generał Musharraf nie działa w obronie kraju, lecz jedynie własnej pozycji, a stan wyjątkowy to "cyniczna próba wymuszenia poparcia dla walki z islamistami od Waszyngtonu i innych zachodnich stolic" - dodaje "FT". Natomiast "Washington Post" uważa, że aresztowanie świeckiej elity kraju zwiększy zasięg działania pakistańskich talibów.
Grzegorz Jarosiński
Dr Adam Bieniek, arabista z Uniwersytetu Jagiellońskiego:
Zawsze byłem wrogiem zbytniego utrzymywania reżimów na Bliskim Wschodzie i w Azji Centralnej, ale w tym wypadku wydaje się, że Pakistan i wiele krajów Bliskiego Wschodu nie dorosło jeszcze do demokracji. Z drugiej strony, posunięcie prezydenta Perveza Musharrafa nie jest skierowane tak naprawdę przeciwko islamistom tylko przeciw opozycji demokratycznej. Proszę zwrócić uwagę, że do więzień trafili przede wszystkim ludzie, którzy żądali wprowadzenia porządku konstytucyjnego i zwolennicy byłej premier pani Benazir Bhutto. Natomiast zachodnia część Pakistanu - tam gdzie usadowili się talibowie i mieszczą się komórki Al-Kaidy - to terytoria, na których armia pakistańska zachowuje się co najmniej powściągliwie. Przykład? Żołnierze wzięci do niewoli przez talibów zostali wymienieni na więzionych islamistów z plemion pasztuńskich. Musharraf z jednej strony próbuje rozgrywać kartę obrony przed utratą stabilności w Azji Centralnej - w tym celu rozniecane są obawy, że Pakistan posiadający broń nuklearną mógłby stać się krajem rządzonym przez islamistów. Z drugiej strony, wyraźnie chodzi o podtrzymanie słabnącej władzy de facto dyktatora.
not. GJ
"Nasz Dziennik" 2007-11-06
Autor: wa