Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Stan wyborczej gotowości

Treść

Jeszcze po południu wydawało się, że w Sejmie nie odbędzie się głosowanie ani nad kandydaturą Janusza Kochanowskiego na Rzecznika Praw Obywatelskich, ani nad sejmowymi kandydatami na członków Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. Ostatecznie późnym wieczorem zapadły polityczne decyzje, że do głosowań dojdzie. Wszystkie kłopoty biorą się stąd, że w Sejmie nie ma stabilizacji. Między Platformą Obywatelską a Prawem i Sprawiedliwością znów iskrzy - po informacjach, że kolejni posłowie zamierzają przejść do klubu PiS. Nieoficjalnie liderzy PO przyznają: nie ma żadnych szans na koalicję według warunków zaproponowanych przez Jarosława Kaczyńskiego. Prezydent Lech Kaczyński ostrzega, że jeśli nie powstanie koalicja, będzie musiał pójść na ryzyko rozpisania wcześniejszych wyborów.
Z jednej strony Sejm normalnie pracuje - odbywają się debaty, trwają głosowania. Ale z drugiej trudno nie dostrzec stanu narastającej destabilizacji. Po raz kolejny przekładane głosowanie nad kandydaturą Janusza Kochanowskiego na Rzecznika Praw Obywatelskich wreszcie zostało jednak wyznaczone na wieczór. Podobnie z głosowaniami nad kandydaturami do KRRiT. Ich przebieg może być kluczowy dla zaplanowanego na dzisiejsze południe spotkania PiS z Samoobroną, LPR i PSL. W każdej chwili rozmowy te mogą jednak zostać odwołane, ponieważ w ostatnich dniach w parlamencie nic nie jest "na pewno".
Tym bardziej że LPR i Samoobrona zajęte są raczej czym innym. Owszem, usiłują przekazać komunikat, że wciąż priorytetem jest dla nich pakt stabilizacyjny i dalsze trwanie tego parlamentu, ale z drugiej strony czas zajmuje "dogrywanie" planu o nazwie: Blok Narodowo-Ludowy.
- Wspólne listy do Senatu w zasadzie mamy już dogadane - mówi Andrzej Lepper.
- W najbliższych dniach będą prowadzone dalsze uzgodnienia techniczne - dodaje Roman Giertych.
Te uzgodnienia mają doprowadzić do powstania koalicji w wyborach do Sejmu. Politycy LPR dysponują badaniami sondażowymi, według których taki blok mógłby liczyć na poparcie 19 proc. wyborców.
- To taktyczny sojusz będący elementem koalicji strachu - komentuje fakt rozmów szef klubu PiS Przemysław Gosiewski.
Jakie są szanse na wyborczą koalicję Samoobrony i LPR? Liga mówi, że duże. Współpracownicy Leppera nie są takimi optymistami.
- Giertych na naszych plecach chce się uratować przed wypadnięciem z politycznej karuzeli - mówi jeden z posłów Samoobrony. Przypomina, że to Lepper wymyślił nazwę tego bloku, i to już pięć lat temu.

Echa "transferów"
Informacje o "transferach" posłów Samoobrony i PO do klubu PiS rozpętały wczoraj w Sejmie kolejną burzę. Co prawda Janusz Maksymiuk krótko zbył informację przypomnieniem o istnieniu "weksli na duże sumy", ale w PO znów wybuchła awantura. Na specjalnie zorganizowanym briefingu poseł Rafał Grupiński oskarżył PiS o stosowanie "korupcji politycznej" i werbunku.
- To nie werbunek, tylko adopcja - argumentuje wiceprzewodniczący klubu PiS Tadeusz Cymański.
- Jak ktoś jest niekochany i niechciany, to mamy mu pokazać drzwi? - pyta retorycznie. I dodaje, że skandaliczne jest stawianie zarzutów bez żadnego potwierdzenia. A szef opolskiego PiS Sławomir Kłosowski stanowczo zaprzecza, jakoby mamił posła PO Ryszarda Knosalę stanowiskiem rządowym.
- Rozmowę nawiązaliśmy w pociągu z Warszawy do Opola, i to Knosala się skarżył, jak mu jest źle w Platformie - mówił.
Choć kierownictwo klubu PO uważa, że Knosali proponowano "wysokie stanowisko w resorcie edukacji", to sam poseł twierdzi, że żadnej oferty nie dostał.
- Byłem, jestem i będę w PO - deklaruje. Choć, jak udało nam się dowiedzieć, jeszcze wczoraj jego przejście do klubu PiS było niemal pewne.

Klucz wyborczy
- Na pewno parlament zostanie rozwiązany przed 4 lutego - mówią w kuluarach posłowie PiS. Według nich, przed taką decyzją może nas uchronić jedynie wyraźna deklaracja przyjęcia przez PO warunków koalicyjnych prezesa Jarosława Kaczyńskiego. A te warunki to podpisanie umowy, w wyniku której nastąpi rekonstrukcja obecnego rządu, ale nie drogą konstruktywnego wotum nieufności.
- Te warunki są nie do przyjęcia, bo to dyktat, i w takiej sytuacji rozmowy Schetyny z Lipińskim nic nie dadzą - mówi nam jeden z liderów PO. Platforma też jest gotowa na szybkie wybory, ale ma jeden kłopot: finansujący jesienną kampanię nie za bardzo są skłonni do ponownego wykładania pieniędzy.
Podobny problem ma SLD, którego ofensywy tak się obawia LPR. Większość kampanii została sfinansowana z prywatnych środków, które miały zostać zwrócone z subwencji budżetowych. A jeśli dojdzie do porozumienia z SDPL, Partią Demokratyczną i Zielonymi 2004, to wprawdzie wynik może być lepszy niż ostatnio, ale posłów Sojuszu w Sejmie może być mniej.
Mikołaj Wójcik

"Nasz Dziennik" 2006-01-27

Autor: ab