Stabilitas cordis - cnota stałości według Ojców Pustyni
Treść
Według nauki Ojców doświadczenie pustyni – niekoniecznie jako miejsca geograficznego, ale jako pewnej przestrzeni duchowej – nieuchronnie prowadzi do konfrontacji z demonem acedii, jak nazywał go abba Ewagriusz. Jego opis jest w tym względzie niezwykle sugestywny:
Demon acedii […] sprawia, że słońce zdaje się poruszać zbyt wolno lub wręcz nie poruszać wcale, a dzień tak się dłuży, jakby miał pięćdziesiąt godzin. Następnie przymusza mnicha, aby ciągle wyglądał przez okno i wybiegał z celi, by wpatrywać się w słońce, jak daleko jeszcze do godziny dziewiątej; albo by rozglądać się tu i ówdzie, czy któryś z braci nie [nadchodzi]. Wzbiera w nim wreszcie nienawiść do miejsca [w którym mieszka], do takiego życia i do ręcznej pracy. I [podsuwa myśl], że zanikła miłość wśród braci, a nie ma nikogo, kto by go pocieszył. A jeśli jest ktoś, kto w owych dniach zasmucił mnicha, to tym także posługuje się demon, by zwiększyć jego nienawiść. Sprawia, że opanowuje go tęsknota za innymi miejscami, w których łatwiej znaleźć to, co konieczne [do życia], i rzemiosło, które wymaga mniej wysiłku, a przynosi więcej korzyści. I dodaje, że podobanie się Panu nie jest zależne od miejsca.
Nuda, lenistwo, zniechęcenie, smutek, załamanie, tęsknota, nieustanne pretensje, szaleństwo kłębiących się myśl i uczuć… To wszystko zdaje się mówić, że potrzebna jest jakaś zmiana, jakiś ruch. Przeglądając zaś różne kolekcje apoftegmatów Ojców Pustyni, zarówno te wcześniejsze, jak i późniejsze, należy jednak stwierdzić, że najprostszym lekarstwem na ten stan nie jest ruch, ale po prostu wytrwanie w celi. Zdanie „idź, siedź w swojej celi” w tekstach monastycznych pojawia się w różnych kontekstach i odcieniach. Jeśli trud ascetycznego życia na pustyni ma przynieść swój owoc, potrzebna jest wytrwałość – stabilitas. Roślina nieustannie przesadzana – mówi abba Ewagriusz na innym miejscu – nie przynosi owocu.
Stabilitas dla Ojców Pustyni, to w pierwszym rzędzie wytrwanie w celi. Chodziłoby więc o stałość w znaczeniu topograficznym, o to, co w późniejszej tradycji będzie się zwało stabilitas loci. Co więcej, w momentach kryzysowych tak pojęta stałość okazuje się być ważniejsza od innych praktyk ascetycznych, od postu, nawet od modlitwy – skądinąd tak ważnych dla Ojców Pustyni. „W ogóle się nie módl, byleś tylko wytrwał w celi” – taka wskazówka abba Jana wydaje się być wręcz szokująca, bo przecież mnich to człowiek modlitwy. Jednak może się zdarzyć tak, że jedyną modlitwą do jakiej mnich będzie zdolny, okaże się na pozór jałowe trwanie w celi.
Pewien brat mieszkający na pustyni koło Tebaidy zaczął sobie mówić w myślach: „Po co tu siedzisz bezowocnie? Wstań, idź do jakiejś wspólnoty, tam coś osiągniesz”. Więc wstał i poszedł do abba Pafnucego, i wyjawił mu tę myśl. Starzec mu odrzekł: „Idź i siedź w celi: módl się raz rano, raz wieczorem i raz w nocy, a kiedy będziesz głodny, jedz; kiedy będziesz spragniony, pij; kiedy będziesz śpiący, śpij: tylko wytrwaj na pustyni”. On nie uwierzył; poszedł więc jeszcze i do abba Jana i opowiedział mu o słowach abba Pafnucego. Abba Jan odrzekł: „W ogóle się nie módl, byleś tylko siedział w celi!” On wstał i poszedł do abba Arseniusza, i jemu znów wszystko opowiedział. Starzec mu odrzekł: „Trzymaj się tego, co ci mówili ojcowie, ja nie mam nic ponadto do powiedzenia”. Wtedy wreszcie odszedł przekonany.
Pokusa wyrzucająca mnicha z celi niekoniecznie musi prowadzić – przynajmniej w pierwszym odruchu – do jakiegoś wykroczenia moralnego. Chęć osiągnięcia czegoś, pragnienie, aby nasze życie było sensowne i owocne – nie są przecież czymś złym. Cnota stałości stoi zatem nie na straży moralności, ale chroni życie mnicha jako mnicha właśnie.
Topograficzne rozumienie stałości nie wyczerpuje jednak bogactwa znaczeniowego tego terminu. Abba Antoni ostrzega nie tylko przed włóczeniem się poza celą, ale także przed wdawaniem się w zbędne rozmowy ze świeckimi:
Jak ryby, które za długo leżą na brzegu, giną, tak i mnisi, którzy zwlekają z powrotem do celi albo wdają się w rozprawy ze świeckimi, tracą zdolność do skupienia. Toteż jak rybie do morza, tak nam trzeba wracać do celi: abyśmy przebywając zbyt długo na zewnątrz nie zapomnieli o czujności wewnętrznej.
Ważne jest nie tylko fizyczne, ale również mentalne przebywanie w celi. Siedząc w celi, uważaj, abyś nie miał tylko ciała w celi, a duszy zwróconej ku Egiptowi; zatrzymaj ciało, zatrzymaj myśl, aby zyskać myśl pobożną – pisał Stefan z Teb, mnich żyjący w VI lub VII wieku, autor o którym prawie nic nie wiemy, a któremu przypisano nawet sporo traktatów ascetycznych zachowanych w różnych językach; ich autorstwo nie jest jednak sprawą pewną.
Mateusz Zduński OSB „Stabilitas cordis”, fragment artykułu opublikowanego w czasopiśmie „Cenobium” (nr 23)
Zródło: ps-po.pl, 27 maj 2016r.
Autor: mj