Sprzeciw wobec deformacji prawa
Treść
Tak zwana aborcja nie jest "prawem człowieka" - takie stanowisko wyraziły władze USA podczas poniedziałkowej sesji ONZ, zwołanej w dziesiątą rocznicę konferencji ludnościowej w Pekinie. Przedstawiciele prezydenta George'a W. Busha oskarżyli aktywistów broniących rzekomo praw kobiet o zafałszowanie tego problemu.
Amerykańska delegacja skrytykowała także sekretarza generalnego ONZ Kofiego Annana, który podczas swego inauguracyjnego przemówienia poświęconego konferencji ludnościowej w Pekinie odnośnie do tzw. aborcji użył terminu "prawo seksualne" - poinformowała Agencja Reutera.
Przedstawiciele administracji waszyngtońskiej wskazali, że termin ten jest niedefiniowalny i wprowadza w błąd opinię publiczną. - Nie ma czegoś takiego jak fundamentalne prawo do aborcji - oświadczyła podczas sesji ONZ Ellen Sauerbrey, amerykańska delegatka w ONZ-owskiej Komisji ds. Statusu Kobiet. Oskarżyła ona jednocześnie dużą część organizacji pozarządowych, że usiłują przywłaszczyć sobie termin "prawa człowieka" i przedefiniować go w dowolny sposób.
Już wcześniej przedstawiciele administracji prezydenta George'a W. Busha oświadczyli, że problem tzw. aborcji będzie potraktowany priorytetowo.
JS
"Nasz Dziennik" 2005-03-02
Autor: ab