Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Sprawy poszły już za daleko

Treść

Z Dorotą Arciszewską-Mielewczyk, prezesem Powiernictwa Polskiego, rozmawia Zenon Baranowski Jakie konkretnie zapisy powinny się znaleźć w renegocjowanym traktacie polsko-niemieckim? - Już od dawna Powiernictwo Polskie mówiło o konieczności renegocjacji traktatu z Niemcami, wskazując, że powinien się w nim znaleźć zapis mówiący, iż "umawiające się strony postanawiają, że roszczenia majątkowe obywateli Niemiec wobec Polski będące konsekwencją II wojny światowej stają się wewnętrzną sprawą Republiki Federalnej Niemiec". Niestety, przez kilkanaście lat polskie rządy w kwestii roszczeń majątkowych pozostawiły otwartą furtkę. Wyrażano zadowolenie z zapewnień władz niemieckich, że żadne niebezpieczeństwo w tym względzie nam nie grozi. Widzimy jednak, że ma miejsce pewna eskalacja działań - bądź to ze strony Związku Wypędzonych, bądź Powiernictwa Pruskiego. Wydaje nam się, że nastał czas na zmianę polityki, zwłaszcza po tych informacjach w "Rzeczpospolitej", że Powiernictwo Pruskie złożyło pozwy przeciwko rządowi niemieckiemu w Stanach Zjednoczonych. Załatwienie kwestii roszczeń w traktacie jest dobrym rozwiązaniem. Może to być jakiś inny dokument, ale koniecznie o randze międzynarodowej, żeby skończyć tę kwestię raz na zawsze. Jakie zagrożenia wynikają z pozwów Powiernictwa Pruskiego złożonych w amerykańskich sądach? - Te działania wyraźnie uderzają w naszą gospodarkę. I żadne zapewnienia rządu w tym momencie nie przekonają inwestora, że u nas jest bezpiecznie. Sprawa ma głęboki wymiar nie tylko polityczny, ale i gospodarczy. Czy rząd powinien wypowiedzieć traktat, jeżeli strona niemiecka nie weźmie na siebie roszczeń? - Wszystko jest możliwe. Nie może być tak, że nagle Polska będzie odpowiadać za przesiedlenia. Reakcją na nasze działania w tej kwestii jest atakowanie Powiernictwa Polskiego. Świadczy to o tym, że nie chce się rozwiązać tego problemu. To jest problem międzynarodowy, sprawy poszły już tak daleko. Dlatego z Polski powinien wyjść wyraźny sygnał w tej sprawie. Dziękuję za rozmowę. "Nasz Dziennik" 2008-02-14

Autor: wa