Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Sprawa zbrodni komunistycznych powinna trafić do Parlamentu Europejskiego

Treść

Z Jensem Planer-Friedrichem, pełnomocnikiem rządu w Berlinie do spraw szkód wyrządzonych przez komunistyczną dyktaturę i jednocześnie pracownikiem filii Urzędu Gaucka (odpowiednik polskiego IPN) w Berlinie, rozmawia Waldemar Maszewski

W Polsce od dłuższego czasu trwa dyskusja o tym, czy i jak odebrać przywileje emerytalne byłym funkcjonariuszom komunistycznego aparatu bezpieczeństwa. Czy warto walczyć o obniżanie rent byłych funkcjonariuszy SB?
- Oczywiście, że warto spróbować, gdyż tak wysokie renty są niemoralne, ale z niemieckiej perspektywy wiem, iż będzie to niezwykle ciężkie do przeprowadzenia. Chętni do zrobienia takiego kroku muszą dokładnie się przyjrzeć, jak wygląda ten problem z prawnego punktu widzenia. Trzeba się do tego dobrze przygotować. Niemcy mogą być dobrym przykładem, ponieważ chciano tu spróbować pozbawiać byłych funkcjonariuszy Stasi zbyt wysokich rent, ale to się nie udało. Wydaje mi się, że skuteczną metodą byłoby najpierw uznanie systemu komunistycznego za reżim zbrodniczy, a działalności SB za działalność o charakterze przestępczym.

Jak ta sprawa jest uregulowana w Niemczech?
- Obniżenie emerytur funkcjonariuszy komunistycznego aparatu bezpieczeństwa jest w dalszym ciągu wielkim problemem także w Niemczech. Szczególnie intensywnie kwestia wysokich świadczeń dla funkcjonariuszy Stasi jest krytykowana wśród licznych ofiar tego komunistycznego systemu.

Czy w Niemczech byli funkcjonariusze komunistycznej Stasi otrzymują więcej od przeciętnego obywatela?
- Tak, prawdą jest, że w Niemczech w dalszym ciągu w znakomitej większości funkcjonariusze komunistycznej policji Stasi otrzymują dużo wyższe emerytury niż przeciętni obywatele i co jest szczególnie bolesne niż ich ofiary.

Jak to jest możliwe, że bardzo często przestępcy otrzymują dużo więcej od swoich ofiar?
- Jest tak przede wszystkim dlatego, że w Niemczech zgodnie z literą prawa nie można łamać tak zwanej zasady "Renten Strafrecht", czyli inaczej mówiąc - nie można nikomu zabrać raz przyznanego przez państwo świadczenia i to bez względu na to, co ci różni ludzie wcześniej zrobili złego. Prawodawca jest zdania, że kto przepracował odpowiednią liczbę lat, temu należy się określona emerytura, do której ma po prostu prawo. I dlatego w zasadzie prawnie zabronione jest renty obniżać, w tym wypadku także świadczenia funkcjonariuszy Stasi.

Nawet wtedy gdy popełniali przestępstwa?
- Przestępstwami musi zająć się prokurator, ale to - zgodnie z niemieckim prawem - nie oznacza pozbawienia świadczeń, gdyż byli oni legalnie zatrudnionymi osobami, byli państwowymi, często mianowanymi urzędnikami. Podobnie było z nazistowskimi funkcjonariuszami czy też nawet z członkami SS, którzy uznani zostali w wielu procesach za winnych licznych zbrodni, ale jednak po wojnie w dalszym ciągu otrzymywali bardzo duże renty. Również wtedy, zaraz po wojnie, jak i dzisiaj, po obaleniu komunizmu, wśród społeczeństwa dochodziło do wielu protestów przeciwko "nagradzaniu" takich ludzi wysokimi świadczeniami, ale próby zabrania tych świadczeń zarówno wtedy, jak i dzisiaj przegrywają z niemieckim prawem.

Ktokolwiek próbował prawnie pozbawić byłych oprawców ze Stasi ich wysokich świadczeń?
- Tak, podczas ostatniego posiedzenia parlamentu NRD w 1990 roku uchwalono drastyczne obniżenie rent funkcjonariuszy komunistycznej Stasi. Ale to postanowienie zostało przez Niemiecki Trybunał Konstytucyjny wycofane, ponieważ zdaniem sędziów nie można łamać zasady "Renten Strafrecht".
Moim zdaniem, sędziowie wydają tego typu wyroki, ponieważ kierują się w jakimś sensie polityczną linią rządu, według której państwo NRD w dalszym ciągu nie jest postrzegane jako faktyczny zbrodniczy reżim, a aparat Stasi jako zbrodnicza organizacja.

A gdyby uznano system w NRD za zbrodniczy, a komunistyczną policję Stasi za organizację przestępczą?
- Jedyną drogą do obniżenia niesprawiedliwie wysokich rent oprawców ze Stasi jest prawne uznanie całego systemu za zbrodniczy. Myślę, że gdyby tak się stało, to byłaby możliwość pokonania obecnej niemocy w tej kwestii, czyli obniżenia niesprawiedliwie wysokich rent funkcjonariuszy Stasi. W sytuacji Niemiec - moim zdaniem - jest to jedyna droga. Ale ciągle tego w Niemczech nie zrobiono i dlatego ich renty są i pozostają dużo wyższe niż renty ich ofiar.

Czy, Pana zdaniem, można jeszcze ten proces w Niemczech przeprowadzić?
- Myślę, że niestety nie. Ten pociąg już odjechał - jest na to za późno. To powinno być zrobione już w 1990 roku. To jest jawna niesprawiedliwość i, co najgorsze, taka sytuacja ciągle sygnalizuje ludziom, że nawet udział w komunistycznych zbrodniach nie przeszkadza, aby później, już w stanie spoczynku, było się nagradzanym i nie ponosiło żadnych konsekwencji za swoje czyny. To jest niemoralne, że sprawców licznych przestępstw nagradza się wysokimi świadczeniami, a ofiarom przyznawane są przez rząd nikłe rekompensaty - jak chociażby skromny dodatek w wysokości 250 euro. I to tylko niektórym pokrzywdzonym przez komunistyczny reżim.

250 euro, przecież to są bardzo niskie sumy...
- To nic innego jak tylko gest symboliczny. Suma ta jest ostro krytykowana szczególnie wśród dziesiątków tysięcy ofiar reżimu komunistycznego.

Jaki jest tak zaprawdę stosunek niemieckich elit politycznych do systemu komunistycznego?
- Niestety nie jest on zbyt surowy w swoich ocenach. Weźmy pod uwagę chociażby procesy za strzelanie do ludzi podczas prób przechodzenia przez mur berliński. Otóż było ich niewiele i tylko kilka zakończyło się wyrokami, także niezbyt wysokimi. To pokazuje wyraźnie, że obecne elity nie są w stanie uznać systemu komunistycznego za system faktycznie zbrodniczy.

Dlaczego, Pana zdaniem, tak się dzieje?
- Już od lat siedemdziesiątych w Republice Federalnej Niemiec obowiązywała polityka jakby prób zrozumienia i zaakceptowania tego komunistycznego systemu i zbliżenia do NRD. Od tego czasu wielu niemieckich polityków, i to nieważne, z jakich partii, celowo nie zauważało i nie mówiło o zbrodniach reżimu komunistycznego ani w NRD, ani w ZSRS. Tutejsze elity podkreślały także fakt, że w latach osiemdziesiątych system komunistyczny trochę odpuścił i poluzował rygor. Niemcy zauważali przede wszystkim lepsze traktowanie więźniów politycznych czy też wydawanie większej liczby pozwoleń na wyjazdy zagraniczne.

Ale przecież to nie była normalna wolność, to każdy inteligentny człowiek powinien wiedzieć?
- Teoretycznie ma pan rację, ale widząc to oczami dawnych niemieckich polityków, ale także i dzisiejszych, trzeba się było (ich zdaniem) cieszyć, że wszystko przebiegło stosunkowo bezkrwawo i że w końcu doszło do zjednoczenia Niemiec. Taka jest także wola obecnej wielkiej koalicji, aby raczej przemilczeć nieprawidłowości i mówić tylko o pozytywach i patrzeć do przodu.

A więc najlepiej udać, że po wojnie nic się nie stało, nie było żadnego komunizmu, w imię tzw. świętego spokoju?
- Tak, najlepiej - zdaniem polityków niemieckich - mieć święty spokój. Poza tym w Niemczech te sprawy są zdecydowanie inaczej oceniane niż w krajach Europy Wschodniej, Polsce, krajach bałtyckich czy na Ukrainie. Wiem od licznych znajomych, że w tych krajach wielu ludzi reżim komunistyczny ocenia tak samo źle lub nawet gorzej niż reżim nazistowski. Dla Niemców takie porównanie jest niedopuszczalne, dla nich prawdziwymi zbrodniarzami na zawsze pozostaną jedynie naziści.

Czy kraje tak zwanej starej Unii wiedzą wystarczająco dużo na temat nieprawidłowości systemu komunistycznego? A może temat ten - jak kwestie wielu zbrodni komunistycznych i ocena całego reżimu - powinien jednak trafić pod obrady np. Parlamentu Europejskiego?
- Jestem przekonany, że powinien, bo tylko tak można tym tematem zainteresować większą grupę Europejczyków i nie można by było nadal wielu rzeczy przemilczać. Wtedy także Niemcy musiałyby na arenie europejskiej zająć konkretne stanowisko w tej kwestii, a nie tak jak teraz udawać, że nie ma tematu. Moim zdaniem, wprowadzenie na forum unijne dyskusji na temat nieprawidłowości i ofiar systemu komunistycznego byłoby bardzo pożyteczne.

Kto powinien dążyć do ekspozycji tematu na forum europejskim?
- Przede wszystkim kraje Europy Środkowowschodniej, to powinno leżeć w ich interesie. Jakby w tej materii kraje te porozumiały się ze sobą, to mogłyby wywrzeć skuteczny nacisk także na całą UE i taki kraj jak Niemcy, aby nie można było już więcej uciekać od tego tematu. Do tej pory wszystkie kraje zachodnie nie są tak naprawdę szczerze zainteresowane tematem jakiejkolwiek oceny reżimu komunistycznego, twierdząc, że przecież w zasadzie oni nie mieli z tym wszystkim nic wspólnego. Uważam, że zarówno Polska, jak i kraje bałtyckie powinny stać się krajami wiodącymi w działaniach, aby temat wielu zbrodni komunistycznych stał się wreszcie gorącą kwestią w Unii Europejskiej.

Dziękuję za rozmowę.
"Nasz Dziennik" 2008-10-18

Autor: wa