Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Spóźnione żniwa

Treść

Żniwa w tym roku będą opóźnione o kilka tygodni. Wiemy już, że uzyskamy mniejsze plony z polskich pól. Krajowa Federacja Producentów Zbóż szacuje, że tegoroczne zbiory ziarna wyniosą nieco ponad 26 mln ton, czyli będą o około 2 mln ton niższe niż przed rokiem (nie licząc kukurydzy). Z kolei Instytut Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej wykazuje się większym optymizmem - zapowiada zbiory na poziomie ponad 27 mln ton. Obie instytucje różnią się znacznie w kwestii szacowania poziomu zapasów.
O perspektywach naszego rynku zbożowego dyskutowano podczas spotkania zorganizowanego przez KFPZ. Wszyscy specjaliści są zgodni, że tegoroczne żniwa będą mniej obfite niż rok temu, gdy rolnicy zebrali z pól prawie 30 mln ton ziarna (28 mln ton bez kukurydzy). Teraz zboża będzie na pewno o wiele mniej. - Tegoroczne zbiory zbóż mogą wynieść nieco ponad 26 mln ton - powiedział Rafał Mładnowicz, prezes Krajowej Federacji Producentów Zbóż. Poinformował również, że wedle szacunków jego organizacji zbierzemy podczas żniw m.in. 9 mln 280 tys. ton pszenicy, 3 mln 560 tys. ton żyta i 3 mln 750 tys. ton jęczmienia.
Zboża może być jeszcze mniej
Jednak zdaniem prezesa KFPZ, te szacunki wkrótce mogą okazać się i tak zbyt optymistyczne. Okazuje się, iż wzrostowi i dojrzewaniu pszenicy, żyta czy jęczmienia nie sprzyja tegoroczna aura. I nie chodzi tylko o powódź, bo ta spowodowała stosunkowo nieduże straty w uprawach zbożowych (przez to plony będą niższe tylko o 3 proc.), ale przede wszystkim o suszę, która od kilku tygodni trwa w niektórych regionach kraju. - W północno-zachodniej Polsce od trzech tygodni nie ma opadów deszczu - podkreślił Mładnowicz. A są to, niestety, tereny, na których produkcja zbóż jest spora, gdzie istnieje dużo specjalistycznych gospodarstw nastawionych właśnie na zboża. Jeśli więc one zbiorą mniej ziarna, od razu odbije się to w wyraźny sposób na naszym bilansie zbożowym.
Bardziej optymistyczne są prognozy Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej oraz Głównego Urzędu Statystycznego, które zakładają, że produkcja zbóż wyniesie w tym roku ponad 27 mln ton, czyli o 1 mln ton więcej niż zapowiadają rolnicy. Jeszcze większe rozbieżności między KFPZ a IERiGŻ dotyczą jednak zapasów ziarna. Federacja przekonuje, że już ich prawie nie ma, bo zapasów z ubiegłorocznych zbiorów rolnicy mają już niewiele w swoich gospodarstwach, brakuje ich też w elewatorach państwowej spółki Elewarr. Natomiast Instytut twierdzi, że rezerwy mamy jeszcze spore, bo wynoszą one ponad 5,3 mln ton. I na tym tle wybuchł spór. Henryk Ordanik, wiceprezes KFPZ, zarzucił Instytutowi dezinformowanie rolników. Jeśli bowiem słyszą oni o tym, że państwo ma spore zapasy ziarna, to sprzedają to, co jeszcze mają u siebie, aby zrobić miejsce na zboże z tegorocznych żniw. I okazuje się, że na tym tracą, bo gdyby poczekali ze sprzedażą, mogliby osiągnąć jeszcze lepszą cenę. Okazuje się, że od pewnego czasu ceny ziarna idą systematycznie w górę. Obecnie tona pszenicy kosztuje około 560-570 zł za tonę, a jeszcze miesiąc temu płacono za nią w skupie około 500 złotych. Droższe jest również drugie zboże konsumpcyjne - żyto. Za tonę rolnicy dostają prawie 370 zł, co oznacza, że przez miesiąc to ziarno podrożało o blisko 50 zł za tonę.
Jednak IERiGŻ się broni i przekonuje, że ma rację. Wiesław Łopaciuk, ekspert instytutu, tłumaczył rolnikom, że ich wyliczenia wynikają z tzw. danych bilansowych. Przy określaniu zapasów bierze się pod uwagę takie dane, jak produkcja zbóż, ich zużycie na rynku wewnętrznym, ale także eksport i import. Jego zdaniem, dane IERiGŻ są sporządzane prawidłowo i obejmują cały kraj. Z tego ostatniego powodu mogą być odmienne niż odczucia producentów ziarna. Jednak bez względu na to, jaka jest wielkość zapasów, rolnicy i eksperci są zdania, że mimo słabszych żniw ziarna w Polsce nie powinno zabraknąć, i to zarówno na potrzeby przemysłu spożywczego, jak i paszowego. W razie problemów pozostaje jeszcze import.
Jaka będzie pogoda?
Rolnicy już wiedzą, że tegoroczne żniwa będą mocno spóźnione. Szczyt przypadnie dopiero na początek sierpnia, czyli o ok. 2 tygodnie później niż zazwyczaj. Gospodarze pilnie śledzą prognozy pogody, bo od aury zależy, czy zbiory będą udane. Najlepiej byłoby, gdyby ciepłe i suche dni przeplatały się z deszczowymi. Wtedy ziarno w kłosach dobrze się rozwinie i będzie bardzo dobrej jakości. Jeśli natomiast takie upały, jakie mamy teraz, utrzymałyby się dłużej, wówczas słońce po prostu wypali zboże, ziarno będzie małe i słabej jakości, będzie się zatem nadawało co najwyżej na pasze. Ogromnym problemem byłby też powrót deszczowej aury, bo wtedy zboże będzie stało za długo na polach, zacznie porastać i będzie je można przerobić tylko na karmę dla zwierząt. Ale synoptycy są na razie pewni, że w najbliższych dniach zapanuje pogoda jak w tropikach. Co będzie później? Nikt nawet nie odważy się mówić o miarodajnych prognozach.
- Zboża to delikatne rośliny, wrażliwe na warunki atmosferyczne. Mieszkańcy miast chcieliby oczywiście, aby latem było jak najwięcej słońca, bo wyjeżdżają na urlopy. Ale dla rolników długo utrzymujące się upały to przekleństwo. Na ziemiach słabszych, gdzie wilgoci jest w glebie mniej, może to doprowadzić do katastrofy - mówi Andrzej G. Kowalski, doradca rolny. Jego zdaniem, już wiosna nie była dobra dla zbóż, ponieważ zbyt obfite deszcze przeszkadzały w ich prawidłowym wzroście. Teraz pszenica wchodzi w końcowy okres wegetacji i potrzebuje tak samo dużo słońca, jak i deszczu. - W gospodarstwach, z którymi współpracuję, stan upraw jest na razie dobry. Ale niektórzy rolnicy obawiają się, czy zboże przetrzyma w dobrym stanie obecną falę upałów. Kilka lat temu wystarczyło, że mieliśmy ledwie tydzień z temperaturami ponad 30 stopni, a już spora część zbóż została wypalona, i zbiory ziarna były przez to mniejsze - mówi Kowalski.
Krzysztof Losz
Nasz Dziennik 2010-07-01

Autor: jc