SPOTKANIE Z MARYJĄ W PIERWSZĄ SOBOTĘ
Treść
Wiele Matce Bożej ślubowaliśmy. W 1656 r. ustami króla Jana Kazimierza oddaliśmy Jej władzę w naszym kraju i obiecaliśmy Jej cześć i posłuszeństwo należne Królowej. Zobowiązaliśmy się wtedy do życia zgodnego z Maryjnym Magnificat i ślubowaliśmy zaprowadzić w Polsce sprawiedliwość społeczną, uwalniając od ucisku najniższe warstwy społeczne. Potem, w 1946 r., za czasów księdza Prymasa Hlonda, oddaliśmy się pod opiekę Niepokalanego Serca Maryi, ufając, że otrzymamy z Nieba pomoc w nieszczęściu. Dziesięć lat później ksiądz Prymas Wyszyński znowu ślubował wraz z nami posłuszeństwo poleceniom Królowej Polskiej Korony. W roku milenium chrztu raz jeszcze złożyliśmy uroczyste ślubowanie, a w nim obiecaliśmy wiele, bardzo wiele...
Próbowaliśmy być wierni, ale nasze śluby przeszły do historii jako wielkie akty pobożności, które nas samych nie zmieniały. Jak byśmy od Maryi domagali się okazania nam łaski i niesienia nam pomocy, sami jednak robili krok w tył, uważając, że przymierze jest jednostronne: obowiązuje Matkę Najświętszą, ale nie nas.
Maryja dała nam przykład, jak trzeba wytrwać w zawartym przymierzu - wypełniła swoją rolę w naszych dziejach, niosąc pomoc i ratunek. Nie udzieliła nam jednak wszystkich łask wpisanych w przymierze - dała nam tyle, ile mogła, ale to "minimum" i tak okazało się wielkim cudem. Zapytajmy: jak wiele łask spłynęłoby na nasz Naród, gdybyśmy byli wierni przyjętym na siebie zobowiązaniom? Może nie byłoby rozbiorów i narodowych powstań, nie byłoby komunistycznej niewoli i przejścia w kapitalizm nieznający litości dla słabych.
A co się stanie, jeśli w ramach Wielkiej Nowenny Fatimskiej spróbujemy wcielić w życie to, co ślubowali nasi przodkowie? Tak, będziemy świadkami cudu, który zmieni świat...
Dziś zróbmy pierwszy krok. Zasłuchajmy się w opowieść Maryi o drodze krzyżowej Jej Syna. Pamiętajmy: Ona chce mówić do naszych serc...
Wszyscy jesteśmy w drodze. Ty też wędrujesz przez życie, idąc wciąż naprzód i dalej. Mijają dni, miesiące, lata. Idziesz. Nie da się zatrzymać czasu, nie ustaje Twe wędrowanie. Wygląda jednak ono różnie. Nie zawsze jest podobne do pielgrzymowania Maryi.
Nasze drogi różnią się od siebie. Są długie i krótkie - niektóre urywają się jeszcze przed przyjściem człowieka na świat. Coraz częściej wędrówka zostaje przerwana zabójstwem jeszcze w łonie matki. Wtedy Maryja staje blisko tego umęczonego życia, by przytulić dziecko i niechciane staje się chciane, niekochane poznaje miłość, odrzucone zostaje przygarnięte, a cierpienie podzielone na serce dziecka i Serce Matki. Mało Maryi w Twoim życiu? Może dlatego, że jest Ona zajęta trwaniem na drodze krzyżowej milionów zabijanych poczętych... Tam jest najbardziej potrzebna. Jest tam, gdzie nie ma nikogo. Trzyma zabijane dziecko za rękę, wskazuje światło Nieba.
Obyś nie był winny bólu tamtej drogi krzyżowej i łez Twej niebieskiej Matki. Co uczyniłeś, by położyć kres golgocie dzieci, którym odbiera się prawo do narodzin? Mówisz, że kochasz Matkę Bożą i czcisz Ją? A odwracasz głowę, pozwalasz Jej płakać? Nie pomogłeś głośnym "nie", pomocną dłonią, modlitwą. Jeśli jesteś obojętny, nie nazywaj siebie czcicielem Maryi, bo bluźnisz!
MODLĘ SIĘ. DZIĘKUJĘ... WIELBIĘ... PRZEPRASZAM... BŁAGAM...
Trzeba mówić o aborcji, bo to najpowszechniejsza droga krzyżowa współczesnego człowieka. Często droga życia staje się drogą śmierci, bo ktoś nie chce się zgodzić na to, by w jego życiu pojawił się krzyż. Dziś wielu boi się krzyża. Ktoś im wmówił, że wędrowanie może być zawsze radosne, miłe, bez cierpienia, bez wysiłku, że może być wesołym tańcem i beztroskim śpiewem. W egoistycznym odruchu ludzie odrzucają każdy trud i wszelkie cierpienie; gdy trzeba, zrzucają na innych każdy krzyż. Nawet jeśli oznacza to przelanie niewinnej krwi. Jeśli uciekasz od drogi krzyżowej do drogi zabawy, wiedz, że nie masz udziału w owocach tamtej Drogi Krzyżowej, która daje Ci klucz do Nieba. Pamiętaj, że Chrystus cierpiał, abyś Ty nie cierpiał przez wieczność. Odrzucanie cierpienia, nieprzyjmowanie go w duchu Chrystusowym oznacza, że grozi Ci, iż cierpienie stanie się Twym udziałem później - po śmierci. Strasznie błędny okaże się ten wybór. Oby nie był Twoim udziałem...
MODLĘ SIĘ. DZIĘKUJĘ... WIELBIĘ... PRZEPRASZAM... BŁAGAM...
Różnie wygląda ludzka wędrówka. Ilu z nas zgadza się na to, że czasem trzeba iść pod górę trudną, męczącą drogą? Ilu z nas rozumie, że trzeba przyjmować cierpienie, które Bóg nam zsyła? O to właśnie prosiła Matka Boża w Fatimie... Zauważ: kiedyś wystarczyło nałożenie na szyję Cudownego Medalika czy sięgnięcie po różaniec. Dziś Maryja prosi o rzeczy trudne, bo sytuacja świata jest już tak trudna, że zwykłe środki go nie ocalą. Fatima wskazuje trudną drogę: drogę krzyża. Pokazuje, że na chorobę współczesnego świata potrzeba radykalnego lekarstwa: codziennego cierpienia w zjednoczeniu z Chrystusem.
Masz nie tylko modlić się za świat. Masz też nie uciekać od cierpienia, masz nadać mu zbawczy sens, wykorzystać je. Jeżeli Bóg zsyła Ci godzinę drogi krzyżowej, wejdź na nią jak Chrystus. On potrzebuje Twego współcierpienia, by ratować świat.
MODLĘ SIĘ. DZIĘKUJĘ... WIELBIĘ... PRZEPRASZAM... BŁAGAM...
Nie bój się, nie będziesz tam sam. Idź wpatrzony w Chrystusa, a będzie przy Tobie Twoja Matka. Będzie z Tobą - serce przy sercu. Będzie widzieć w Tobie swoje odbicie: swą gotowość do cierpienia, swe pragnienie ocalenia ludzi przed piekłem, swą miłość do Boga. Chcesz być blisko Maryi? Najbliżej będzie przy Tobie w cierpieniu, który przyjmujesz jak Ona - dla zbawienia świata.
Ale samo wejście w cierpienie nie oznacza już, że idziesz drogą krzyżową. Trzeba jeszcze jednego: zjednoczenia z Chrystusem, ofiarowania jak On Bogu swego cierpienia jako daru mającego wyjednać przebaczenie dla grzeszników. Cierpienie wynagradzające... Wielka jest jego rola. Ale znaleźć je można tylko na drodze krzyżowej. Przy Chrystusie, obok Maryi, w codziennym wędrowaniu, w którym wszystko, co możesz, oddajesz Bogu w duchu wynagrodzenia za grzechy świata.
MODLĘ SIĘ. DZIĘKUJĘ... WIELBIĘ... PRZEPRASZAM... BŁAGAM...
Jeżeli czujesz taką potrzebę, weź Maryję za rękę i raz jeszcze pójdź z Nią po słowach medytacji. Matka Najświętsza wskaże Ci miejsca, w których znajduje się coś, co chce Ci ofiarować jako dar na Twoje codzienne życie. Może będzie to światło, może balsam ukojenia, może siła łaski, która pozwala uczynić coś, na co stać tylko świętych. A może po prostu doświadczenie Jej bliskości i czułości, gdy Swą dłonią muska Twoją zmęczoną twarz...
Wincenty Łaszewski
"Nasz Dziennik" 2009-08-01
Warunki odprawienia nabożeństwa pierwszych pięciu sobót miesiąca:
1. Spowiedź w intencji wynagradzającej w pierwszą sobotę miesiąca (lub kilka dni przed, lub po).
2. Komunia Święta w pierwszą sobotę miesiąca - również w intencji zadośćuczynienia.
3. Różaniec wynagradzający w pierwszą sobotę miesiąca.
4. Piętnastominutowe rozmyślanie nad tajemnicami różańcowymi (jedną lub kilkoma) w pierwszą sobotę miesiąca.
Autor: wa