Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Spotkanie w sprawie Romów

Treść

Do Paryża przyjeżdżają dziś przedstawiciele rumuńskiego rządu. Na rozmowy z francuskim ministrem spraw wewnętrznych Brice'em Hortefeux i sekretarzem stanu ds. europejskich Pierre'em Lellouche'em Bukareszt wysłał dwóch wieceministrów: Valentina Mocanu, odpowiedzialnego za integrację Romów, i Dana Valentina Fatuloiu, w którego gestii leży bezpieczeństwo publiczne.
Brice Hortefeux w wypowiedzi dla radia RTL potwierdził, że Francja w dalszym ciągu będzie likwidować nielegalne obozowiska Romów. Tłumaczył też, że nie wydala się ich dlatego, iż są Romami, ale dlatego, że nie można przyjąć wszystkich, którzy chcieliby osiedlić się na terytorium Francji. - Nasze wymogi są jasne: nie zajmuje się terenu w sposób nielegalny, niedozwolony, tak samo jak nie zajmuje się w ten sposób mieszkania czy domu - stwierdził Hortefeux. Poinformował, że według rządowych statystyk w ubiegłym roku w Paryżu liczba przestępstw dokonanych przez osoby posiadające obywatelstwo rumuńskie wzrosła o 138 procent. Bukareszt twierdzi, że w rozmowach będzie nalegać na lepszą koordynację polityki obu krajów. - Jednocześnie w Rumunii musimy lepiej koordynować akcję wszystkich instytucji zaangażowanych w rozwój polityki integracji Romów - oświadczył Valentin Mocanu. Premier Francji Fran?ois Fillon uważa, że podjęta akcja przeciw nielegalnej imigracji powinna być kontynuowana i nie może być wykorzystywana instrumentalnie ani przez lewicę, ani przez prawicę. Wczoraj miał on rozmawiać z przewodniczącym Komisji Europejskiej José Manuelem Barroso w sprawie unijnej koordynacji działań wobec Romów.
Z dużą rezerwą do polityki rządu podchodzi Front Narodowy. Jego wiceprzewodniczący prof. Bruno Gollnisch powiedział "Naszemu Dziennikowi", że polityka Nicolasa Sarkozy'ego niewiele znaczy, bo w rzeczywistości - choć nikt o tym nie mówi - ludzie, którzy są obecnie przy władzy, ratyfikowali unijne traktaty z Maastricht, Amsterdamu i Lizbony integrujące z Unią kraje centralnej i wschodniej Europy, co z kolei umożliwiło ich mieszkańcom przyjazd do Francji bez wcześniejszej zgody francuskich władz. Jego zdaniem, w trybie pilnym należy zmienić traktaty unijne, które w obecnej formie nie powinny zostać nigdy podpisane.
W Europie mieszka ok. 5 milionów Romów, którzy nigdy nie zintegrowali się z lokalnymi społecznościami. - Nie ma też szansy na to, żeby doszło do tego we Francji - przekonuje Bruno Gollnisch. Wiceprzewodniczący FN uważa, że Romowie przybywają tam jedynie ze względów materialnych, bo warunki życia - z racji opiekuńczego charakteru państwa, jakim jest Francja - są znacznie lepsze niż w krajach ich zamieszkania. Z racji unijnych przepisów francuski rząd nie mówi o "wydalaniu Romów", bo "wydalić ich" nie można. Można jedynie likwidować ich nielegalne obozowiska, a wyjazdy muszą odbywać się tylko za ich zgodą. Daje się tym ludziom trochę pieniędzy. W praktyce po kilku dniach lub tygodniach znowu wracają do Francji. Dla Gollnischa jedynym rozwiązaniem jest przywrócenie francuskim władzom prawa do ochrony swoich granic i terytorium.
Franciszek L. Ćwik
Nasz Dziennik 2010-08-26

Autor: jc