Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Sporne billingi

Treść

Prawo i Sprawiedliwość proponuje zmiany w prawie telekomunikacyjnym. Parlamentarzyści chcą zobowiązać operatora do archiwizowania billingów telefonicznych przez 15 lat. Projekt zmian ma trafić pod obrady Sejmu w przyszłym tygodniu.
Telefony komórkowe to nieodłączny gadżet sceny politycznej. Pojawia się zarówno w zdarzeniach błahych - jak słynne oświadczenie wiceszefa Platformy Obywatelskiej, że "komórki nie posiada i nie zamierza", jak i najbardziej poważnych - jak rozmowa byłego ministra w Kancelarii Prezydenta Marka Ungiera z Wiesławem Kaczmarkiem, w której ten pierwszy prosił byłego ministra Skarbu Państwa o wyjęcie baterii z telefonu (sugerując podsłuch). To billingi z komórek stały się motywem przewodnim prac kolejnych komisji śledczych i poprzez wykazane połączenia telefoniczne pomogły w ustaleniu wielu powiązań. A informacje gromadzone lub takie, które mogą być gromadzone przez operatorów komórkowych, i poziom bezpieczeństwa tych danych budzi duże zainteresowanie nie tylko osób działających niezgodnie z prawem (ich niech budzi jak najbardziej), ale i uczciwych obywateli.

Era niebezpieczna
Polska Telefonia Cyfrowa jest największym polskim operatorem. Kilka dni temu świętowała przyłączenie 10-milionowego abonenta. Kto dysponuje tak olbrzymią bazą danych o klientach tak indywidualnych (komórki w tej sieci ma np. wielu polityków z ministrem sprawiedliwości Zbigniewem Ziobro na czele), jak i instytucjonalnych (np. PKO BP)?
48 proc. udziałów w spółce ma borykający się z kłopotami finansowymi Elektrim Zygmunta Solorza. Właściciel Polsatu doszedł do porozumienia z Deutsche Telekom (jego T-Mobile ma 22,5 proc. akcji PTC, ale kontroluje aż 49 proc. akcji firmy) i powołali nowy zarząd. Jednak zdaniem sądu, kontrola nad akcjami Elektrimu należy się francuskiemu koncernowi Vivendi (wiele lat temu została dokonana transakcja przeniesienia akcji Elektrimu do spółki zależnej od Francuzów - ET, ale sąd arbitrażowy w Wiedniu ją unieważnił), a zatem to drugi zarząd, na czele którego stoi Bogusław Kułakowski, jest prawowitą władzą spółki. Nie może nią jednak rządzić, gdyż nie został wpuszczony do siedziby spółki, silnie obsadzonej przez uzbrojonych ochroniarzy. Oba "zarządy" skutecznie utrudniają sobie życie. ET zapowiedziało uzyskanie zapewnienia banków współpracujących z PTC, że nie będą respektowały decyzji bezprawnego zarządu. Teraz prezesi przerzucają się oskarżeniami o bezprawne wyprowadzanie danych klientów operatora. Zawiadomienie w tej sprawie trafiło do Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego.
PTC w 2004 r. miał 38 proc. rynku telefonii komórkowej w Polsce.

Pomarańczowy transfer
Takich problemów właścicielskich jak PTC nie ma PTK Centertel, którego
66 proc. akcji należy do Telekomunikacji Polskiej S.A., a 34 proc. do France Telekom, a więc głównego udziałowca TP S.A. To konsekwencja pseudoprywatyzacji polskiego operatora telefonii stacjonarnej. Pseudo, bo popularna "tepsa" została sprzedana francuskiej firmie państwowej. W uproszczeniu można powiedzieć, że polski abonent dofinansowuje francuskiego emeryta. Dziś polskie państwo nie ma żadnego wpływu na TP S.A. oprócz regulacji ustawowych i decyzji Urzędu Antymonopolowego i Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Ministerstwo Skarbu Państwa chce sprzedać France Telecom tzw. resztówkę, czyli 3,87 proc. akcji TP S.A. Cena wynosi ponad miliard zł. France Telecom ma obecnie wspólnie z Kulczyk Holding 47,5 proc. akcji operatora.
Idea, należąca do PTK, według badań za ubiegły rok, znalazła się w pierwszej dziesiątce najlepiej rozpoznawalnych marek w Polsce. Jak mówi Andrzej Piotrowski, ekspert z Centrum im. Adama Smitha (CAS), wyrzucono ją do kosza. Dziś nie ma już bowiem Idei - jest Orange. Zdaniem CAS, PTK straciła na operacji zmiany loga i nazwy blisko 4 mld zł. Pieniądze zarobiło France Telekom, stuprocentowy właściciel Orange. Chodzi o transfer zysków świetnie prosperującej Idei (32 proc. udziału w rynku telefonii komórkowej) do francuskiej firmy rządowej, potrzebującej pieniędzy na restrukturyzację. Kupiona za 18 mld zł TP S.A. już i tak mocno poprawiła kondycję France Telekom; choćby przez podobny manewr jak z Orange - narzucenie nowego logo, za które TP S.A. płaci rocznie 0,06 proc. swoich przychodów.

Plus czerwonych
Słynne zdanie: "Niech Staszek się sprawdzi w biznesie", wypowiedziane przez Wiesława Kaczmarka cztery lata temu, zrobiło furorę. Stanisław Dobrzański, były minister obrony z ramienia Polskiego Stronnictwa Ludowego, objął funkcję prezesa najbogatszego państwowego giganta - Polskich Sieci Elektroenergetycznych. PSE mają 16,05 proc. akcji Polkomtela, a Dobrzański ma zwołać Walne Zgromadzenie Akcjonariuszy właściciela marki Plus GSM. Wiadomo, że przesądzony jest los prezesa Jarosława Pachowskiego, ulubieńca eseldowskich salonów i prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego. Spółki Skarbu Państwa mają w Polkomtelu ponad 60 proc. udziałów przez PSE, KGHM, Węglokoks czy PKN Orlen. Mniejszościowymi akcjonariuszami są Vodafone i duński TDC Mobile. Oba podmioty mają po 19,61 proc. akcji. Ten pierwszy ma wielką ochotę na zakup akcji będących w gestii państwa. Minister Skarbu Andrzej Mikosz sygnalizował w jednym z wywiadów, że to prawdopodobny kierunek działania, choć ostatnia wypowiedź premiera wskazywała raczej na konieczność zachowania kontroli nad Polkomtelem.
W kontekście prezesury w Polkomtelu pojawiają się najczęściej dwa nazwiska. Robert Draba to dziś wiceprezydent Warszawy i "człowiek Kaczyńskich", Maciej Srebro zaś to człowiek premiera i jego były kolega z ZChN oraz minister łączności w rządzie Jerzego Buzka. Brat premiera, Mirosław, był szefem ministerialnego gabinetu politycznego Srebry. Stracił stanowisko, gdy krytykował m.in. ministra skarbu Emila Wąsacza za prywatyzację TP S.A. Dziś nie ma wątpliwości, że zarzuty były słuszne.
Pachowski zostanie odwołany ze względu na jednoznaczne kojarzenie z opcją polityczną, daleką PiS, ale są również ważkie powody merytoryczne takiej decyzji. Plus GSM z roku na rok jest coraz mniej dynamiczny, dał się wyprzedzić na rynku PTK Centertel (dziś Polkomtel ma 30 proc. rynku).

Dyscyplinować operatorów
Operatorzy komórkowi zarabiają w Polsce kokosy. Podobnie jak na całym świecie jest to branża, która generuje olbrzymie zyski i wciąż się rozwija. Prawo telekomunikacyjne nakłada na nią poważne obowiązki w związku z wykorzystywaniem telefonów komórkowych w działaniach przestępczych - zarówno do kontaktu między przestępcami, jak i do uruchamiania ładunków wybuchowych, co pokazały zamachy w Londynie czy Madrycie.
- Rozwój telefonii komórkowej wymaga i od nas nieustannego rozwijania się, by nie zostać w tyle za technologią - mówi nam policjant ze specjalnej grupy zajmującej się m.in. namierzaniem telefonów komórkowych, z których dzwonią "dowcipnisie" z informacjami o podłożeniu bomby. Obowiązek współpracy z policją nakłada na operatorów prawo telekomunikacyjne. Tak samo jest ze służbami specjalnymi. Każdy operator ma obowiązek przechowywania w ściśle określonych warunkach wszelkich danych dotyczących spisów numerów i abonentów, powszechnie zwanych billingami. Nowelizacja ustawy dokonana przez poprzedni Sejm mówi o nakazie archiwizowania ostatnich 12 miesięcy - taka jest unijna dyrektywa. Wcześniejszy zapis nakazywał "bezterminowe" przechowywanie tych danych. Teraz Prawo i Sprawiedliwość chce zapisać w ustawie okres 15 lat. Dlaczego?
- Istnieje potrzeba skorelowania tego przepisu z artykułami kodeksu karnego mówiącymi o przedawnianiu się przestępstw - tłumaczy szef klubu PiS Przemysław Gosiewski. Według niego, nastąpiła "zbyt szybka i bezrefleksyjna implementacja prawa unijnego". Projekt zmian w prawie telekomunikacyjnym znajdzie się w porządku obrad Sejmu już na najbliższym posiedzeniu.
Przeciw wydłużeniu tego okresu jest poseł Platformy Obywatelskiej Adam Szejnfeld. Jego zdaniem, tak samo można by zapisać 25 lat i jeszcze bardziej obciążać operatorów.
- Tutaj wychodzi cała wiara polityków PiS w te billingi, podsłuchy, i wyczuwam w tym ducha Ludwika Dorna - mówi Szejnfeld.
Operatorzy komórkowi bronią się przed wydłużeniem tych okresów, podając wyliczenia ekspertów z Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji określające koszt wdrożenia podobnych przepisów na mniej więcej
5 mln euro od każdej firmy. Wątpliwe, by którakolwiek z nich specjalnie odczuła stratę tych pieniędzy.
Na pewno jednak znacznie trzeba zaostrzyć i lepiej egzekwować przepisy dotyczące przechowywania tych danych. Wstępna kontrola ABW w PTC pokazała, że w tej procedurze były nieprawidłowości. Zdarzały się też przypadki kupowania np. przez dziennikarzy, billingów telefonów znanych osób.
Mikołaj Wójcik

"Nasz Dziennik" 2005-11-30

Autor: ab