Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Spór o historię w Szymbarku

Treść

W Szymbarku na Kaszubach, urokliwej wiosce położonej u stóp góry Wieżycy, doszło do konfliktu między pamięcią historyczną a prozą codziennego życia. Warto się przyjrzeć tej sytuacji, bo jest wielce wymowna i może się powtórzyć w każdym innym zakątku kraju.

24 maja 1944 r. mieszkańcy wsi byli świadkami okrutnej niemieckiej zbrodni. W odwecie za śmierć niemieckiego sklepikarza, który zginął w niewyjaśnionych do dziś okolicznościach (prawdopodobnie na skutek sąsiedzkich porachunków), gdańskie SA aresztowało 50 zakładników, mieszkańców wsi. Zapowiedziano ich publiczną egzekucję. Po interwencji miejscowego pastora Freya liczbę zakładników ograniczono do 10. Dla nich nie było już jednak litości. Wyprowadzono ich na wiejski bruk, ustawiono karabin maszynowy i na oczach całej wsi zamordowano.
Pamięć o tragedii przetrwała do dziś wśród starszych mieszkańców Szymbarka i całej gminy Stężyca. We wsi jest nawet ulica Szymbarskich Zakładników.

Nie ofiary, lecz żołnierze
Po wojnie śp. dr Konrad Ciechanowski, wybitny znawca konspiracji pomorskiej, ustalił ponad wszelką wątpliwość, że szymbarscy zakładnicy nie byli przypadkowymi ofiarami niemieckiej furii. Aż siedmiu z nich było żołnierzami Tajnej Organizacji Wojskowej Gryf Pomorski, największej organizacji pomorskiego ruchu oporu. Mimo ekstremalnie trudnych warunków działania (Pomorze należało administracyjnie od 6 X 1939 r. do państwa niemieckiego - Deutsches Reich) Gryf miał w pewnym okresie ponad 10 tysięcy członków! Ta ważna okoliczność sprawiła, że na sprawę szymbarskich zakładników trzeba patrzeć inaczej - także jako na rozprawę z Gryfem. To nie byli zwykli zakładnicy, lecz męczennicy w walce o wolną Rzeczpospolitą.

Spór
Nikt się jednak nie spodziewa
ł, że 63 lata od tragedii wybuchnie we wsi poważny spór dotyczący formy upamiętnienia wydarzeń sprzed lat. Zaczęło się od tego, że nieopodal wioski powstało prężne Centrum Edukacji i Promocji Regionu, zbudowane staraniem miejscowych, młodych Kaszubów z Danielem Czapiewskim na czele. Centrum nieustannie zaskakuje oryginalnymi pomysłami w zakresie edukacji historycznej, łącząc je umiejętnie z działalnością turystyczną i promocyjną wobec całego regionu. Zwiedzający mogą zobaczyć m.in. oryginalny, drewniany dom z XVIII w., przywieziony tu aż spod Irkucka (!). Według relacji tamtejszych Polaków, mieszkali w nim polscy zesłańcy. W Centrum zobaczymy też pomnik Gryfa Pomorskiego, rekonstrukcję bunkra Gryfa z czasu wojny, pomodlimy się w drewnianym kościółku konsekrowanym przed dwoma laty przez biskupa pelplińskiego ks. prof. Jana Bernarda Szlagę. Zobaczymy setki przedmiotów związanych z przeszłością, pobudzających wyobraźnię i zainteresowanie historią. Liczba odwiedzających Centrum przeszła najśmielsze oczekiwania. Stało się ono znane w całym kraju.

Pomnik Krwawy Bruk
Daniel Czapiewski i inne osoby związane z Centrum Edukacji postanowili uczcić pamięć szymbarskich żołnierzy Gryfa jedynym w swoim rodzaju pomnikiem. Pomnikiem Krwawy Bruk. Trzeba zakonserwować fragment wiejskiego bruku, na którym stali mordowani gryfowcy, na którym stał karabin maszynowy; bruku - niemego świadka historii. Obok tablica informacyjna z nazwiskami zabitych i może jeszcze ścieżka edukacyjna z nazwiskami wybitnych żołnierzy Gryfa, prześladowanych jednakowo okrutnie przez Niemców (np. komendant Józef Dambek, zabity przez gestapowskiego agenta Kassnera) i po wojnie przez NKWD i UB (np. Augustyn Westphal). Ideę pomnika Krwawego Bruku poparł ks. kanonik Marian Kryszyk - wybitny kapłan kaszubski, były proboszcz szymbarski, następca śp. ks. Franciszka Motylewskiego, zamordowanego przez Niemców jesienią 1939 roku.

Nie ma zgody!
Niestety, na przeszkodzie w realizacji idei stanęli wójt gminy Stężyca, sołtys Szymbarka i grupa mieszkańców, którzy nie chcą we wsi kocich łbów... Chcą, by cały bruk zaasfaltować. W końcu Szymbark to nie jest jakaś wieś zabita deskami. Tu się jeździ po asfalcie... Na zebraniu wiejskim miłośnicy asfaltu zdobyli przewagę głosów. Pozostaje wszak wątpliwość: czy w dyskusji o historii i wartościach powinien decydować głos doradców wójta i sołtysa, czy może raczej głos historyków?

Policjanci jako rozjemcy...
W piątek wójt postawił na swoim. Na szymbarski bruk ruszyły maszyny do asfaltowania. Naprzeciwko nich wyszli jednak ludzie, którzy są zdeterminowani, by uratować fragment Krwawego Bruku oraz ideę pomnika. Wójt wezwał... policję. Policjanci z kartuskiej Komendy Powiatowej wykazali jednak więcej roztropności niż przedstawiciele lokalnej władzy. Poprosili o wycofanie maszyn i o przemyślenie sprawy raz jeszcze...

Nadzieja w Radzie
Całą nadzieję w uratowaniu pomnika-bruku ludzie z kręgu Centrum Edukacji pokładają w Radzie Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa. Sekretarz Rady Andrzej Przewoźnik choć ma teraz na głowie Bykownię - "ukraiński Katyń", i polskie mogiły, znalazł czas, by przyjrzeć się także sprawie szymbarskiej. Do Szymbarka poszło już pismo z prośbą o wstrzymanie prac. Jest nadzieja, że sprawa Krwawego Bruku znajdzie godne tej męczeńsiej historii rozwiązanie. Wbrew pozorom to nie jest tylko lokalny konflikt. To może być precedens w naszym myśleniu o historii, o formach pamięci, o skutecznej edukacji historycznej i patriotycznej naszej młodzieży.
Piotr Szubarczyk
IPN Gdańsk - Biuro Edukacji Publicznej

Andrzej Przewoźnik, sekretarz generalny Rady Ochrony Walk i Męczeństwa:
- Znam sprawę Szymbarka, wczoraj [13 sierpnia - przyp. red.] podpisałem pismo do pana wójta z prośbą o wstrzymanie prac, by ratować pozostałości tego zabytkowego bruku. Jeszcze będzie wystąpienie do wojewody pomorskiego, żeby dokładnie zbadał sprawę, bo to są istotne rzeczy.

Daniel Czapiewski, animator Centrum Edukacji i Promocji Regionu w Szymbarku:
- Ten konflikt jest niepotrzebny. Żal ściska serce, że niektórzy nie rozumieją, że trzeba szanować nasze pamiątki i symbole. My ściągamy do naszego Centrum pamiątki po Polakach z dalekiej Syberii, a tych na miejscu nie potrafimy zachować. Sprawa dotyczy upamiętnienia żołnierzy Gryfa Pomorskiego, organizacji, która działała na całym Pomorzu, dlatego spór o zachowanie historycznego bruku nie powinien być rozstrzygany na poziomie sołectwa czy gminy, ale na większym forum.

Andrzej Młyński, syn Brunona Młyńskiego, jednego z uratowanych zakładników z Szymbarka:
- Chciałbym, aby część tego przesiąkniętego krwią bruku, ok. 15 m, stała się integralną częścią pomnika. Byłoby to wtedy godne upamiętnienie tragedii, która wydarzyła się 24 maja 1944 roku. O tym tragicznym dniu powinniśmy szczególnie pamiętać jako mieszkańcy Szymbarka. Zakładnicy byli bohaterami. Nawet idąc na egzekucję, nie prosili o darowanie życia w zamian za podpisanie volkslisty. Z wypowiedzi jeszcze żyjących świadków wynika, że to byli twardzi ludzie, którzy oddali życie za Polskę.
not. MR
"Nasz Dziennik" 2007-08-16

Autor: wa