Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Spór o Galerię Dąmbskich

Treść

Minister kultury i dziedzictwa narodowego zapowiada uregulowanie kwestii własności słynnej Galerii Dąmbskich. Deklaruje też podjęcie się mediacji z wrocławskim Zakładem Narodowym im. Ossolińskich zmierzającym do pozostawienia zbiorów jako depozytu w Muzeum Okręgowym w Rzeszowie. W opinii dyrekcji rzeszowskiej placówki, która czuje się właścicielem kolekcji, słowo "depozyt" jest mało fortunne. Wrocławskie Ossolineum już od kilku lat dąży do uregulowania kwestii własności Galerii Dąmbskich. Stoi na stanowisku, że kolekcja należy do Wrocławia, a do Rzeszowa trafiła jedynie jako depozyt. Tymczasem wolę pozostawienia Galerii Dąmbskich w Rzeszowie wyraziło społeczeństwo Podkarpacia i parlamentarzyści z regionu. Specjalną uchwałę w tej sprawie przyjęli też rzeszowscy radni. Obecne stanowisko szefa resortu kultury to odpowiedź na list, jaki do Bogdana Zdrojewskiego skierowała posłanka PO z Podkarpacia Elżbieta Łukacijewska. W odpowiedzi minister napisał, że Galeria Dąmbskich powinna pozostać jako depozyt w Muzeum Okręgowym w Rzeszowie. Zadeklarował, że podejmie się roli mediatora między obiema stronami konfliktu. Dyrektor Muzeum Okręgowego w Rzeszowie prof. Sylwester Czopek uważa, że jego placówka nie jest jedynie depozytariuszem kolekcji, ale uważa się za jej prawnego właściciela. Dlatego stoi na stanowisku, że najwłaściwszą drogą, by ostatecznie rozstrzygnąć spór, jest przekonanie Zakładu Narodowego im. Ossolińskich do odstąpienia i rezygnacji z roszczeń. - Galeria została wpisana do inwentarza muzealnego w 1951 r., czyli lege artis prawa własności do niej znajdują się po stronie Muzeum Okręgowego w Rzeszowie. Nie ma zatem powodu, by to zmieniać. Według naszego rozeznania i analizy prawnej może to zrobić tylko sąd - uważa dyrektor Czopek. Dodaje jednak, że Zakład Narodowy im. Ossolińskich jest tak szacowną instytucją, zasłużoną dla kultury polskiej, że powinien się zdobyć na gest i odstąpić od jakichkolwiek roszczeń, gdyż jest to sprzeczne z interesem narodowym. Twierdzi też, że nie sposób wymazać ponad stu lat obecności Galerii w Rzeszowie. - Pomoc polityków, którzy zabierają głos w tej sprawie, owszem, jest ważna, ale nie może ograniczać się jedynie do samego poparcia. Natomiast powinna się wiązać z podjęciem prób wyperswadowania Ossolineum jakichkolwiek roszczeń, bo to nie służy dobru kultury narodowej - twierdzi Czopek. Dodaje, że w kwestii tzw. depozytu muzeum na pewno nie będzie podejmować rozmów z Ossolineum, gdyż nie ma zamiaru wyrzekać się własności, która prawnie należy do rzeszowskiej placówki. - Cieszą ogólne deklaracje ministra Zdrojewskiego co do przyznania praw do istnienia Galerii Dąmbskich w Rzeszowie. Trudno mi się natomiast wypowiadać i tłumaczyć, czy niezbyt fortunne słowo "depozyt" jest przejęzyczeniem, czy rzeczywiście jest to pierwotna decyzja ministra, który chciałby taki depozyt zawrzeć - podkreśla kierownik muzeum. Jego zdaniem, nie istnieją żadne historyczne ani moralno-etyczne przesłanki, dla których Galeria miałaby znaleźć się we Wrocławiu. Uważa, że to nie w porządku, żeby Ossolineum, które niegdyś nie znalazło miejsca dla Galerii, żądało dziś zwrotu kolekcji, która doskonale zakonserwowana, dobrze opracowana i stale eksponowana już ponad sto lat związana jest z Rzeszowem. Galeria Dąmbskich jest dumą Muzeum Okręgowego w Rzeszowie. W 1903 r. Stanisław Dąmbski z Rudnej przekazał ją w depozyt Magistratowi Miasta Rzeszowa. Do 1941 r. Galeria była dostępna dla zwiedzających w Ratuszu Miejskim. Następnie eksponowano ją w Muzeum Miejskim utworzonym przez Franciszka Kotulę, a obecnie w Muzeum Okręgowym. Unikatowy zbiór liczy 162 obrazy m.in. twórców niderlandzkich, włoskich, francuskich, niemieckich i austriackich oraz 39 XVIII-wiecznych grafik przedstawiających watykańskie malowidła Rafaela. Galeria to jedna z cenniejszych kolekcji malarstwa zachodnioeuropejskiego w Polsce, porównywalna ze zbiorami muzeów Lipska, Salzburga, Pragi, Budapesztu czy chociażby Bordeaux. Mariusz Kamieniecki "Nasz Dziennik" 2008-03-10

Autor: wa