Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Spór o emerytury Stasi

Treść

Państwo niemieckie już po raz drugi będzie próbowało odebrać byłemu agentowi tajnej policji Stasi, Karlowi-Heinzowi Kurrasowi, zapomogę w wysokości 4,5 tys. euro. Jak twierdzą berlińscy urzędnicy, mężczyzna wyłudził te pieniądze od państwa, twierdząc, że po wojnie był więziony z powodów politycznych w założonym przez Sowietów obozie Sachsenhausen.
Dopiero ujawnienie, częściowo przypadkowe, akt dotyczących byłego policjanta RFN Karla-Heinza Kurrasa obnażyło prawdę o jego podwójnym życiu. Po pierwsze, od 1955 r. był agentem Stasi i posługiwał się pseudonimem "Otto Bohl", po drugie, wcale nie został osadzony w Sachsenhausen z powodów politycznych. Kurras w 1962 roku złożył nawet wniosek o przyjęcie do komunistycznej partii SED. Był aktywnym i dobrze opłacanym agentem, a ze swymi mocodawcami ze Stasi kontaktował się za pomocą przydzielonej mu radiostacji. Z ujawnionych akt wynika, że do Sachsenhausen trafił za nielegalne posiadanie broni, czyli za zwykły czyn kryminalny. Kurras skłamał, że był więźniem politycznym, ale za pobyt w areszcie i tak otrzymał od państwa zapomogę socjalną - w sumie ok. 4,5 tys. euro. Po tym jak z Urzędu do spraw akt Stasi wydostały się dokumenty na jego temat, berliński urząd miejski (oddział socjalny i zdrowia) ma zamiar wystąpić do sądu, by uzyskać od Kurrasa zwrot pieniędzy. Adwokat urzędu Mirko Roeder poinformował, że pozew trafi do sądu administracyjnego w przyszłym tygodniu.
Już raz w 2009 roku urzędnicy berlińscy po ujawnieniu agenturalnej przeszłości Karla-Heinza Kurrasa próbowali odebrać mu dodatkowe przywileje emerytalne. Wówczas jednak batalię sądową przegrali. Sąd uznał, że musi nadal otrzymywać emeryturę w pełnej wysokości, bo zgodnie z obowiązującym prawem komunistyczna przeszłość nie może być powodem ograniczania świadczeń socjalnych. Hubertus Knabe, dyrektor Muzeum-Centrum Ofiar Stasi, powstałym w głównym komunistycznym areszcie śledczym w Hohenschoenhausen w Berlinie, w jednej z rozmów z "Naszym Dziennikiem" przypomniał, że w Niemczech jeszcze w 1990 r. wszystkie świadczenia osób odpowiedzialnych za zbrodnie komunistyczne zostały ograniczone do wysokości średniej emerytury w byłej NRD. Ale nie na długo. Funkcjonariusze Stasi zaskarżyli tę decyzję, a Trybunał Konstytucyjny przyznał im rację, przywracając bardzo wysokie emerytury. Zdaniem Knabego, udzielenie funkcjonariuszom komunistycznym prawa do zachowania ich socjalnych przywilejów jest powieleniem stanu po II wojnie światowej. RFN postąpiła wówczas identycznie z wieloma żyjącym funkcjonariuszami SS, członkami i wysokim funkcjonariuszami gestapo, a także wdowami po nich. Bez względu na popełnione przez nich zbrodnie przyznano im bardzo wysokie emerytury. Znany jest w Niemczech przypadek wdowy po Rolandzie Freiserze, przewodniczącym niemieckiego Trybunału Ludowego i członku NSDAP (Freiser za bezwzględne i fanatyczne stosowanie prawa nazistowskiego został nazwany wieszającym sędzią). Kobieta otrzymała po wojnie od władz RFN wysokie świadczenia po mężu ze specjalnym dodatkiem.
Komunistyczni oprawcy dostają znacznie więcej niż ich ofiary. Według danych statystycznych potwierdzonych przez Bundestag rocznie niemiecki budżet wypłaca byłym funkcjonariuszom aparatu Stasi ponad 1 miliard 500 milionów euro w formie rent i emerytur. Dzieje się tak, ponieważ Republika Federalna Niemiec wzięła na siebie wszelkie roszczenia emerytalne również tej grupy zawodowej. Z kolei RFN dopiero w 2007 r. (i to po wielu trudach) przyznała specjalny dodatek osobom represjonowanym przez komunistyczny reżim byłej NRD. Wynosi on średnio około 250 euro miesięcznie. Łącznie na ten cel z budżetu zostanie przekazanych około 100 milionów euro. Emerytury byłych funkcjonariuszy aparatu komunistycznego są kilkukrotnie wyższe od emerytur i rent ich ofiar.
Waldemar Maszewski, Hamburg
Nasz Dziennik 2010-07-14

Autor: jc