Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Spór o dyrektywę usługową

Treść

Debata na temat budzącej obawy w starych krajach Unii Europejskiej dyrektywy usługowej najprawdopodobniej zdominuje rozpoczętą wczoraj sesję Parlamentu Europejskiego w Strasburgu. Jej przyjęcie w dotychczasowej wersji umożliwiłoby m.in. firmom usługowym z Polski świadczenie usług w pozostałych krajach UE na zasadach, jakie obowiązują w naszym kraju. To jednak nie podoba się pracownikom i związkom zawodowym w starych państwach Unii, obawiającym się taniej konkurencji.
Wczoraj posłowie spierali się o to, co pozostawić z przedstawionego przed dwoma laty projektu Komisji Europejskiej, który rozpętał w UE dyskusję o "dumpingu socjalnym", jaki miałby jakoby grozić starej Europie ze strony nowych członków, w tym Polski. Ku zaskoczeniu pomysłodawcy, ówczesnego komisarza ds. rynku wewnętrznego Holendra Fritsa Bolkesteina, dyrektywa stała się najbardziej kontrowersyjnym projektem, nad którym debatowano w stolicach państw Unii.
O tym, jakie emocje budzi projekt, świadczą trwające od piątku w różnych krajach demonstracje lewicowych organizacji i związków zawodowych. Pod wpływem tego niezadowolenia, okazywanego od początku debat nad dyrektywą, w wyniku prac PE zostaje w niej coraz mniej pomysłów Bolkesteina. Dwie największe frakcje parlamentu - chadecy i socjaliści - uzgodniły m.in., że z tekstu zniknie prawdopodobnie budząca najwięcej emocji zasada kraju pochodzenia, na której zależało zwłaszcza nowym członkom. Miała ona umożliwić przedsiębiorcom świadczenie usług w innym państwie UE na podstawie przepisów kraju, z którego pochodzą.
Polscy posłowie, podobnie jak nasz rząd, są za jak najszerszym zakresem dyrektywy.
WP, PAP

"Nasz Dziennik" 2006-02-14

Autor: ab