Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Spontaniczna rebelia

Treść

Minister obrony Rosji Siergiej Iwanow oświadczył wczoraj, że w czwartkowym ataku na obiekty rządowe w Nalczyku, stolicy Kabardyno-Bałkarii, uczestniczyło lokalne "bandyckie podziemie". W ten sposób zdementował on wcześniejsze doniesienia, że Nalczyk stał się obiektem zaplanowanego najazdu islamskich ekstremistów.
Według szefa rosyjskiego resortu obrony, "nikt nie przyjechał do Nalczyku w ciężarówkach, nikt nie przywiózł broni". - Rebelianci dostali rozkaz, wyciągnęli automaty, wsiedli do "Żiguli" i pojechali - tak jak im kazano - do sąsiedniej dzielnicy małymi grupami - oznajmił Iwanow.
Minister zauważył, że "po tym, jak zlokalizowano i zlikwidowano pierwszą grupę bojowników, służby specjalne złapały trop". - Pozostali rebelianci zrozumieli, że muszą błyskawicznie przystąpić do działania, bo jeśli tego nie zrobią, to za dwie, trzy godziny specsłużby zapukają do ich drzwi - wskazał Iwanow.
Jego zdaniem, "bojownicy nie mieli wyjścia". - Musieli albo uciekać z Nalczyku, gdyż ich adresy były znane, albo zaatakować. Jestem przekonany, że oni nie planowali operacji według takiego scenariusza. Była ona spontaniczna i wymuszona - dodał minister.
W miniony czwartek 150-300 uzbrojonych w broń automatyczną i granatniki napastników zaatakowało w Nalczyku m.in. siedzibę republikańskiego MSW, delegaturę FSB, komendanturę wojskową, komisariat milicji drogowej, koszary wojsk granicznych, dzielnicowe urzędy spraw wewnętrznych, kolonię karną i lotnisko. Siły rządowe odparły atak, a bojownicy rozproszyli się po 300-tysięcznym mieście. Ostatnie punkty ich oporu siły federalne zdławiły dopiero w piątek.
Według oficjalnych danych, na ulicach stolicy Kabardyno-Bałkarii poległo co najmniej 24 funkcjonariuszy służb bezpieczeństwa i 12 cywilnych mieszkańców. Rannych zostało ponad 120 osób. Władze republikańskie podają, że zginęło też 91 rebeliantów.
KWM, PAP

"Nasz Dziennik" 2005-10-17

Autor: ab