Spojrzeć na medalik św. Benedykta przez soczewkę tekstów "Reguły" i "Dialogów" [cz.2]
Treść
Księga Reguły (w ręku św. Benedykta)
Z Reguły
Prolog
Obsculta, o fili, præcepta magistri (Słuchaj, synu, nauk mistrza) – pierwsze słowa Reguły umieszczone w niektórych wersjach medalika
Rozdział 1. O różnych rodzajach mnichów
Cztery są, jak wiadomo, rodzaje mnichów. Pierwszy nosi nazwę cenobitów, tj. tych, którzy żyją w klasztorze i pełnią służbę pod regułą i opatem.
Z Dialogów
3. Jak pękła szklana czara naznaczona znakiem krzyża świętego
Stanąwszy na czele klasztoru przestrzegał surowo, by wszyscy żyli według Reguły, i nikt już nie mógł tak, jak to działo się przedtem, schodzić z drogi zakonnego postępowania na prawo czy na lewo, popełniając jakieś czyny zakazane.
36. Jak Benedykt napisał regułę dla mnichów
Sługa Boży, Benedykt, wśród tylu cudów, jakimi dał poznać się w świecie, zasłynął również swoją mądrością. Napisał bowiem Regułę dla mnichów wyróżniającą się jasnością sądów i przejrzystością sformułowań. Ktokolwiek zatem pragnie dokładniej poznać jego charakter i życie, odnajdzie bez trudu w owej Regule całą osobowość Mistrza, bo święty mąż nie mógł inaczej postępować niż sam nauczał.
Trucizna, pęknięta szklana czara (naczynie)
Z Dialogów
3. Jak pękła szklana czara naznaczona znakiem krzyża świętego
Niedaleko zaś znajdował się klasztor, którego opat właśnie umarł. Wszyscy mnisi przyszli teraz do czcigodnego Benedykta prosząc go usilnie, by zechciał zostać ich przełożonym. Długo odmawiał i decyzję odkładał, z góry przewidując, że ich sposób życia z jego własnym nie może się zgodzić, lecz wreszcie ustąpił, pokonany wytrwałym naleganiem.
Stanąwszy na czele klasztoru przestrzegał surowo, by wszyscy żyli według Reguły, i nikt już nie mógł tak, jak to działo się przedtem, schodzić z drogi zakonnego postępowania na prawo czy na lewo, popełniając jakieś czyny zakazane. Przyjęci przez niego bracia stracili głowę. Najpierw zaczęli sami siebie nawzajem oskarżać, że takiego człowieka chcieli uczynić przełożonym. Ich własnej bowiem przewrotności przeszkadzała niezłomna prawość Benedykta. Pojęli, że nigdy nie pozwoli im na to, co niedozwolone. Cierpieli, że mają porzucić dotychczasowe zwyczaje, a wychowanym w starym duchu ciężko było przyjmować nowy sposób myślenia. Ponieważ zaś ludzi złych zawsze razi życie szlachetne, zaczęli zastanawiać się, jakby go zgładzić.
Po naradzie domieszali trucizny do wina. Szklaną czarę z owym zabójczym napojem przyniesiono Ojcu, gdy zasiadł do stołu, aby ją pobłogosławił stosownie do klasztornego zwyczaju. Benedykt wyciągnął rękę i uczynił znak krzyża, a czara, choć znajdowała się dość daleko, rozprysła się od tego znaku zupełnie tak, jakby nie krzyż, lecz kamień spadł na to naczynie śmierci. Mąż Boży poznał od razu, że zawierało ono napój śmiertelny, skoro nie mogło znieść znaku życia. Natychmiast wstał i z pogodną twarzą, z zupełnym spokojem ducha, zwoławszy braci tak do nich przemówił: „Niech się zmiłuje nad wami, bracia, Bóg wszechmogący. Dlaczego chcieliście mi to uczynić? Czyż nie uprzedzałem was od początku, że wasz i mój sposób postępowania nazbyt się różnią? Idźcie i poszukajcie sobie podobnego do was ojca, gdyż mnie już po tym, co się stało, na pewno nie zatrzymacie”.
8. O kruku i zatrutym chlebie
Zaślepiony mrokiem zawiści (chodzi o miejscowego kapłana Florencjusza) doszedł do tego, że słudze Boga wszechmogącego posłał chleb zatruty, jako chleb poświęcony. Mąż Boży przyjął dar z podziękowaniem, lecz nie ukryła się przed nim ukryta w chlebie zguba.
27. O cudownym spłaceniu długu
Pewien człowiek na przykład był trawiony straszną zazdrością. Tak bardzo nienawidził swego rywala, że ukradkiem domieszał mu trucizny do napoju. Ten wprawdzie nie umarł, lecz trucizna zmieniła kolor jego skóry, tak że na całym ciele wystąpiły plamy, które przypominały trąd swoim wyglądem. Chory przywiedziony do męża Bożego, szybko odzyskał w pełni zdrowie, bo gdy tylko Benedykt go dotknął, zaraz wszystkie plamy zniknęły.
Kruk z chlebem (zatrutym)
Z Dialogów
8. O kruku i zatrutym chlebie
Grzegorz: Święte to miejsce stało się jakby ogniskiem miłości Boga naszego, Pana Jezusa Chrystusa, a żar jego sięgał szeroko i daleko. Wielu porzucało życie świeckie poddając kark serca swego pod lekkie jarzmo naszego Odkupiciela. Źli jednak zwykli zazdrościć innym dobra cnoty, choć sami go mieć nie pragną. Kapłan pobliskiego kościoła, imieniem Florencjusz, dziadek naszego subdiakona Florencjusza, uległ złośliwym namowom odwiecznego wroga. Począł on zazdrościć świętemu mężowi jego gorliwości, zniesławiać jego sposób życia i powstrzymywać od odwiedzania go wszystkich, których zdołał przekonać.
Kiedy zaś spostrzegł, że nie może mu przeszkodzić iść naprzód i że sława jego świętości nadal wzrastała a rozgłos ten przyciągał stale nowych kandydatów do stanu życia bardziej doskonałego, zżerała go zawiść coraz większa, aż opanowany przez nią bez reszty stał się jeszcze gorszy. Pragnął bowiem pochwał, jakie zdobywał Benedyktowi jego sposób życia, lecz nie chciał prowadzić życia godnego pochwały. Zaślepiony mrokiem zawiści doszedł do tego, że słudze Boga wszechmogącego posłał chleb zatruty, jako chleb poświęcony. Mąż Boży przyjął dar z podziękowaniem, lecz nie ukryła się przed nim ukryta w chlebie zguba.
W godzinie posiłku przylatywał zazwyczaj kruk z pobliskiego lasu i dostawał chleb z ręki Benedykta. Gdy jak zwykle przyleciał, mąż Boży rzucił mu ów chleb przysłany przez kapłana Florencjusza i polecił: „W imię Pana naszego Jezusa Chrystusa zabierz ten chleb i rzuć go w takim miejscu, gdzie nikt go nie znajdzie!” Wówczas kruk otworzył dziób, a rozpostarłszy skrzydła zaczął skakać wokół chleba kracząc, jakby pragnął powiedzieć, że chce być posłuszny, a przecież rozkazu wypełnić nie może. Mąż Boży powtarzał mu wielokrotnie: „Weź, weź, nic ci się nie stanie! i rzuć go tam, gdzie nikt nie znajdzie”. Wreszcie, po długim wahaniu kruk się zdecydował, podniósł chleb dziobem i odleciał. Po trzech zaś godzinach powrócił już bez chleba i z ręki męża Bożego otrzymał swój zwykły pokarm.
Śmierć (odnosi się do napisu na medaliku jubileuszowym z 1880: Eius in obitu n(ost)ro praesentia muniamur – Niech Jego {św. Benedykta} obecność broni nas w chwili śmierci)
Z Reguły
Rozdział 4. Jakie są „narzędzia” dobrych uczynków?
Śmierć nadchodzącą mieć codziennie przed oczyma.
Z Dialogów
37. Jak Benedykt zapowiedział swoją śmierć braciom
W roku, w którym miał ten świat już opuścić, dzień świętej swojej śmierci przepowiedział i tym uczniom, co z nim razem byli i tym, co mieszkali daleko. Znajdującym się przy nim nakazał milczenie, nieobecnych zaś pouczył, po jakim znaku poznają, że dusza jego opuściła ciało.
Na sześć dni przed śmiercią polecił otworzyć swój grobowiec. Wkrótce też dostał silnej gorączki, która bardzo go męczyła. Z dnia na dzień stan jego się pogarszał, dnia zaś szóstego poprosił uczniów, by zanieśli go do oratorium, gdzie przyjął Ciało i Krew Pana, umacniając się na drogę do wieczności. Później wstał wspierając swe osłabione członki na ramionach uczniów, podniósł ręce do nieba i wśród słów modlitwy wydał ostatnie tchnienie.
Tegoż dnia, dwaj jego uczniowie, jeden w swojej celi, drugi zaś przebywający daleko, mieli takie samo, całkiem identyczne widzenie. Ujrzeli mianowicie drogę usłaną kobiercami i jaśniejącą niezliczonymi pochodniami, która, prosto ze wschodu, wiodła od celi Benedykta aż do nieba. Stał nad nią mąż promienny nakazujący cześć swoją postawą i ten ich zapytał, co to jest za droga. A gdy uczniowie wyznali, że nie wiedzą, on sam im wyjaśnił: „Jest to droga, którą umiłowany przez Pana Benedykt wstąpił do nieba”.
Jak zatem obecni przy nim uczniowie patrzyli na śmierć świętego męża, tak i nieobecni zrozumieli, że umarł, ujrzawszy znak zapowiedziany.
Pochowano go w kaplicy św. Jana Chrzciciela, którą sam zbudował na miejscu obalonego ołtarza Apollona.
Eius in obitu n(ost)ro praesentia muniamur
(Niech Jego {św. Benedykta} obecność broni nas w chwili śmierci)
Słowa te nawiązują do tekstu św. Gertrudy Wielkiej zawartego w dziele Legatus divinae pietatis (Zwiastun Bożej miłości; w wydaniu polskim: tom 2, księga XI, rozdz. 11 p. 4, str. 63). Gdzie Gertrudzie objawia się św. Benedykt i w rozmowie z nim padają owe słowa.
„Ktokolwiek odda mi cześć z powodu łask, którymi Pan raczył obdarzyć moje ostatnie chwile, temu obiecuję towarzyszyć w jego ostatnich chwilach. Będę mu szańcem, który go obroni przed zasadzkami demona. Wzmocniony moją obecnością uniknie sideł wroga duszy, a niebo otworzy się przed nim”.
Słowa te są również bezpośrednim odniesieniem do antyfony Stans in oratório (Stojąc w oratorium) i modlitwy po niej następującej (która również nawiązuje do tekstu wyżej wspomnianego tekstu ze Zwiastuna Bożej miłości):
Deus, qui pretiósam mortem sanctíssimi Patris nostri Benedícti tot tantísque privilégiis decorásti: concéde, qu?sumus, nobis: ut cuius memóriam recólimus, eius in óbitu nostro beáta praséntia ab hóstium muniámur insídiis. Per Christum Dóminum nostrum. Amen.
Boże, Ty udzieliłeś świętemu Benedyktowi wszelkich łask w godzinie śmierci, spraw, prosimy Cię, aby u kresu naszego życia obronił nas swoim wstawiennictwem od zasadzek szatana. Przez Chrystusa Pana naszego. Amen.
Kukulla lub habit, tunika
Z Reguły
Rozdział 55. O ubraniu i obuwiu mnichów
My jednak sądzimy, że w klimacie umiarkowanym wystarczy każdemu mnichowi kukulla i tunika, w zimie kukulla wełniana, w lecie lekka lub znoszona, ponadto szkaplerz do pracy…
Mnichowi wystarczą bowiem dwie tuniki i dwie kukulle, żeby mógł je prać i zmieniać na noc.
(…) opat powinien dawać mnichom wszystko, czego im potrzeba, a mianowicie: kukullę, tunikę…
Z Dialogów
Prolog
Porzucił (Benedykt) zatem studia, zostawił dom i majątek ojcowski, a pragnąc tylko Bogu się podobać, wyruszył na poszukiwanie habitu, który by sam wskazywał na święty sposób życia. Odszedł zatem pełen wiedzy, choć bez wykształcenia, nieuczony, lecz wiedziony przez mądrość.
1. O cudownej naprawie stłuczonego przetaka
On (mnich Romanus) to dał Benedyktowi habit będący symbolem życia świętego, jak również, na ile mógł, służył mu zawsze.
4. O niespokojnym mnichu
Przybył zatem mąż Boży do owego klasztoru. A gdy w oznaczonej godzinie, po zakończeniu psalmodii, bracia oddali się modlitwie, ujrzał, jak tego właśnie mnicha, który nie mógł wytrwać na modlitwie, jakiś czarny człowieczek wyciąga za drzwi, uchwyciwszy go za brzeg habitu.
7. Jak Maur chodził po wodzie
„Kiedy wyciągano mnie z jeziora”, powiedział (Placyd), „widziałem nad moją głową płaszcz (kukullę) Opata i byłem pewien, że to właśnie on mnie z wody wyciąga”.
23. O wyklętych mniszkach
Wspomniane mniszki nie potrafiły jeszcze, jak to nakazywał ich habit, powściągać swoich języków w sposób doskonały i owego pobożnego człowieka, który służył im pomocą w sprawach zewnętrznych, nierozważnymi słowami często doprowadzały do gniewu.
Mitra (infuła) opacka
Bezpośrednich fragmentów w Regule i Dialogach brak, bo św. Benedykt raczej mitry nie używał. To dopiero późniejsza tradycja, ujęta w ikonografii, często pokazuje go z mitrą, albo na głowie (rzadziej) albo stojącą obok.
Mitra ma swoją długą historię, stosowana była już w pogańskich kultach, ale również przez kapłanów żydowskich. W chrześcijaństwie mitra jest nakryciem głowy opata i biskupa podczas uroczystej liturgii. Składa się ona z dwóch trójkątów połączonych opaską, z dwiema wiszącymi z tyłu taśmami. Symbolika średniowieczna w dwóch jej rogach dopatrywała się symbolu obu Testamentów: Starego i Nowego. Symbolika widzi w niej także hełm zbawienia.
Pastorał opacki
Bezpośrednich fragmentów w Regule i Dialogach również brak, bo św. Benedykt raczej pastorału nie używał. To dopiero późniejsza tradycja, ujęta w ikonografii, często pokazuje go z pastorałem. Od pastorału biskupa wcześniejszą była laska opata. Pierwszym opatem, który jej używał, był podobno św. Kolumban (+615). Pastorał (łac. pastor – pasterz) zwany także baculus jest oznaką władzy pasterskiej. Symbolizuje laskę pasterską, jaką posługiwał się pasterz. Mojżesz otrzymał laskę od Boga (Wj 4,20); dzięki niej okazywał wobec faraona moc Bożą w plagach (Wj 7,8–22). Laskę tę dzierżył przy przejściu przez Morze Czerwone (Wj 14,16–17) i przy wyprowadzeniu wody ze skały na pustyni (Wj 17,5–7). Pastorał więc symbolizuje posiadaną moc Bożą, władzę pasterską i prorocką. To właśnie pasterz laską wskazywał swoim owocom zielone pastwiska, a jednocześnie bronił je przed drapieżnym wilkami. Najwcześniej pastorał był stosowany w klasztorach (pastorał opata), nawiązywał on w swojej symbolice do laski proroka Eliasza i przypominał krzyż. Oprócz ogólnego odniesienia do władzy to poszczególne elementy pastorału do czegoś się odnosiły. Jego zakrzywienie u góry oznacza troskę pasterską przełożonego, którym ma odciągać współbraci od zła, jak pasterz owce, i naprowadzać do dobra. Środkowa część pastorału oznacza podporę i symbolizuje służbę braciom oraz umacnianie ich wiary. Dolna część pastorału ostro zakończona oznacza troskę pasterza w zachęcaniu, napominaniu, a nawet w karceniu.
W Regule jest parę odniesień do tego, by Opat naśladował przykład Dobrego Pasterza. Sam Opat jest porównany do pasterza.
Sedilia opacka (siedzenie opata, miejsce gdzie przewodniczy Opat podczas liturgii)
Podobnie jak w przypadku mitry i pastorału bezpośrednich fragmentów na temat sedilii w Regule i Dialogach brak. Sedilia to liczba mnoga łacińskiego słowa sedile – siedzenie. Przykład sedilii opackiej jest przedstawiony na medaliku jubileuszowym z 1880 r. Św. Benedykt wstaje z siedzenia (sedilii) po skończonych modlitwach chórowych i błogosławi krzyżem. W wielu dawnych opactwach zachowały się oddzielne miejsca zarezerwowane jedynie dla opata.
Wąż (żmija)
Z Dialogów
18. O schowanej beczce wina
Pewnego razu nasz Ekshilaratus (znałeś go później jako zakonnika) został wysłany przez swego pana z dwiema drewnianymi beczułkami wina, które miał zanieść mężowi Bożemu do klasztoru. Jedną z nich przyniósł, drugą zaś schował przy drodze. Czyn ten wszakże, choć z dala od jego oczu popełniony, nie uszedł uwagi Benedykta. Z podziękowaniem przyjął jedną beczułkę, a gdy sługa odchodził, zawołał za nim: „Uważaj, synu! Nie pij od razu z tej beczułki, którą schowałeś, ale przechyl najpierw ją ostrożnie, a zobaczysz, co jest w środku”. Wielce zawstydzony pożegnał się Ekshilaratus z mężem Bożym. W drodze powrotnej postanowił sprawdzić otrzymaną radę. Przechylił beczułkę, a wnet wypełznął z niej wąż. To, co znalazł w winie, pozwoliło mu zrozumieć zło, jakie uczynił. I przejęła go bojaźń.
W przedstawianej ikonografii wąż (żmija) odnosi się do trucizny i jest symbolem tego, co zatrute.
Artur Wojtulewicz OSB – od 1991 r. benedyktyn opactwa tynieckiego. W 1998 przyjął święcenia kapłańskie. Przez długie lata duszpasterzował w tynieckiej parafii. Był także podprzeorem i przeorem. Mniej więcej od czterech lat podjął szczególną pracę badawczą nad medalikiem św. Benedykta. Inspiracją były zbiory jakie posiada muzeum tynieckie oraz przeprowadzenie kilku serii rekolekcji z medalikiem. Pierwszy etap pracy to przede wszystkim gromadzenie fachowej literatury, kwerenda kilkunastu bibliotek w Polsce i za granicą, gromadzenie zdjęć poszczególnych wzorów medalika oraz konsultacje ze specjalistami w tej dziedzinie. Potem próba posegregowania zgromadzonego materiału i analiza. Obecnie ojciec Artur pracuje nad publikacją, której celem będzie podzielenie się najnowszym stanem wiedzy na temat medalika Św. Benedykta. Zarówno w wymiarze historycznym jak duchowym i praktycznym.
Źródło: ps-po.pl, 20
Autor: mj