Spekulanci odeszli z kwitkiem
Treść
W Lublinie związkowcy uniemożliwili firmie "Inwestor" dokonania skupu akcji Krajowej Spółki Cukrowej. Po dwóch dniach daremnych oczekiwań na akcjonariuszy chcących pozbyć się swoich zasobów przedstawiciele biura wyjechali z miasta.
Biuro Prawno-Finansowe "Inwestor" próbowało skupować akcje Krajowej Spółki Cukrowej w Lublinie 1 i 2 września br. Każdy z akcjonariuszy mieszkających w Lublinie i jego okolicach otrzymał na swój adres domowy imienne zaproszenie na spotkanie z przedstawicielami biura, które wynajęło na tę okoliczność salę w szkole położonej w okolicach cukrowni. - Przypuszczam, że zakończyli tę akcję tak szybko, ponieważ dość skutecznie zareagowaliśmy na te działania - powiedział nam Artur Kotyra, szef NSZZ "Solidarność" w Cukrowni Lublin.
Związkowcy mieli możliwość przygotowania się do przywitania wysłanników "Inwestora", gdyż sami jako akcjonariusze zostali zaproszeni na spotkanie.
- Przez dwa dni przed szkołą, do której byli zaproszeni akcjonariusze, prowadziliśmy szeroką akcję informacyjną, w czasie której pokazywaliśmy wszystkie zagrożenia, jakie wynikają z proponowanej przez spółkę umowy kupna akcji, przedstawialiśmy nieuczciwość całej umowy - mówi Kotyra. - Jeśli chodzi o Lublin, to według mojej wiedzy "Inwestor" skupił zupełnie nieistotną liczbę akcji, od jednego, może od dwóch plantatorów - zapewnia związkowiec.
Zagrożenia płynące ze skupowania przez "Inwestora" akcji pracowników i plantatorów polskich cukrowni są dwojakiego rodzaju. Po pierwsze, może to prowadzić do przejęcia przez zachodnie koncerny całości polskiego cukrownictwa i uniemożliwić wejście w posiadanie KSC przez polskich plantatorów i pracowników cukrowni. W myśl rozporządzenia z 2004 r. w sprawie prywatyzacji KSC, plantatorzy i pracownicy będą mogli w przyszłości nabywać kolejne akcje koncernu poza darmowym pakietem, co może doprowadzić do sytuacji, jaka jest np. w niemieckim koncernie Suedzucker, którego właścicielami są właśnie rodzimi plantatorzy. Obecnie w Krajowej Spółce Cukrowej - jedynym polskim producencie cukru, mającym blisko 40 proc. udziału w krajowym rynku cukrowym - 85 proc. akcji należy do Skarbu Państwa, a pozostałe do pracowników i plantatorów.
Inne zagrożenie związane jest z niezwykle niską ceną proponowaną za akcje przez "Inwestora". Spółka oferuje 33 grosze za akcję, czyli pięciokrotnie mniej, niż wynosi ich wartość księgowa, i trzykrotnie mniej niż ich wartość nominalna. Tymczasem nie wiadomo jeszcze, od jakiej ceny urzędy skarbowe będą naliczały podatki za przeprowadzoną transakcję. Może się okazać, że większość kwoty uzyskanej przez byłego akcjonariusza trafi do fiskusa.
Związkowcy zastanawiają się też, dlaczego biuro "Inwestor" swobodnie dysponuje danymi osobowymi akcjonariuszy Krajowej Spółki Cukrowej. Okazuje się, że właściciel biura jest też akcjonariuszem i w myśl kodeksu prawa handlowego może zwrócić się o udostępnienie mu danych innych akcjonariuszy.
- Ale skoro zabiegał o te dane człowiek, który był znany z tego, że skupuje akcje od polskich plantatorów, żeby potem je odsprzedawać z zyskiem zachodnim koncernom, to powinno się mu utrudniać ten proceder, chociażby przez zmuszenie go do wystąpienia na drogę sądową - wskazują związkowcy.
Według zdobytych przez nich informacji, "Inwestor" działa na terenach plantacyjnych w całym kraju. Wysłannicy biura byli już m.in. w Kruszwicy, Janikowie, a na Lubelszczyźnie - w Rejowcu, Werbkowicach, Krasnymstawie, Wożuczynie i Klemensowie. Celem ich najbliższej akcji jest Opole Lubelskie. Pracownicy Cukrowni Opole jeszcze nie otrzymali zawiadomienia o spotkaniu z przedstawicielami biura "Inwestor". - Moim zdaniem, u nas nikt się nie zdecyduje na sprzedaż, gdyż ludzie są świadomi i nie będą robić takich błędów - uważa Piotr Drański, szef "Solidarności" Cukrowni Opole.
Adam Kruczek, Lublin
"Nasz Dziennik" 2005-09-06
Autor: ab