SOS Tout Petit
Treść
15 tysięcy ludzi przeszło wczoraj czterokilometrową trasę z placu Republiki przed operę w Paryżu w Marszu dla Życia. Jego uczestnicy apelowali o "przywrócenie kobiecie prawa dostępu do prawdziwej informacji dotyczącej możliwości pomocy w przyjęciu jej dziecka".
Po raz pierwszy Marsz dla Życia dostał duże moralne wsparcie francuskiego Episkopatu. Listy solidarności i uznania wpłynęły od 25 francuskich biskupów, w tym prymasa Francji, arcybiskupa Lyonu ks. kard. Philippa Barbarina. Arcybiskup brał już udział w podobnym marszu w Lyonie 20 maja 2009 r., gdy modlił się z jego uczestnikami o życie i protestował przeciw zabijaniu poczętych dzieci.
Paryski Marsz dla Życia poprzedziło sobotnie wieczorne czuwanie w paryskim kościele Saint-Fran ois-Xavier. Odmawiano Różaniec, adorowano Najświętszy Sakrament. Celem czuwania było "umieszczenie Boga w sercu walki dla życia i wszystkich inicjatyw na rzecz życia". - Naszym głównym celem jest zniesienie ustawy Veil legalizującej aborcję i powrót do respektowania życia - powiedział "Naszemu Dziennikowi" dr Xavier Dor, przewodniczący organizacji "SOS Tout Petit". Dor dodaje, że we Francji problemem są nie tylko dokonywane masowo w tym kraju zabójstwa poczętych, ale i stosowane przez kobiety środki antykoncepcyjne, które w większości także powodują aborcję. - We Francji około 2 mln kobiet używa wkładek antykoncepcyjnych. Sumując aborcje wywołane nimi z aborcjami klinicznymi, trzeba byłoby stwierdzić, że we Francji zabija się rocznie nie 200 tys., a ponad 2 mln poczętych dzieci. Problem w tym, że kobiety najczęściej nic nie wiedzą o aborcyjnych działaniach środków antykoncepcyjnych, bo kultura śmierci jest jednym wielkim kłamstwem - konkluduje dr Xavier Dor.
Dla Jeana Goyarda, przewodniczącego stowarzyszenia Prawo do Urodzenia (Droit de Naitre), Marsz dla Życia jest jednocześnie świętem, żałobą i walką. - Jest hymnem dla życia, upamiętnieniem milionów zamordowanych i oskarżeniem kultury śmierci - tłumaczy. Organizatorów Marszu cieszy zwłaszcza masowy udział ludzi młodych. Paryscy licealiści, Hermine i Charles, powiedzieli, że przybyli tu, "bo kultura śmierci zatacza coraz szersze kręgi i młodzi ludzie muszą jej powiedzieć 'nie'".
W tegorocznej manifestacji wzięły udział liczne organizacje zagraniczne. Przybyli obrońcy życia z Anglii, Belgii, Hiszpanii, Holandii, Irlandii, Niemiec, Rumunii, Szwajcarii, Węgier i Włoch. Solidarność z Marszem i poparcie jego inicjatyw wyraziły stowarzyszenia międzynarodowe, m.in. Światowa Unia Katolickich Organizacji Kobiecych powstała w 1910 r. w Paryżu, zrzeszająca 90 organizacji międzynarodowych i licząca 5 mln członkiń. Julio Lorendo z Hiszpanii stwierdził, że trzeba bronić życia w całej Europie, gdzie panoszy się kultura śmierci. - Ta batalia zostanie wygrana, bo nie można na dłuższą metę niszczyć życia - uważa Lorendo.
Organizatorami paryskiego Marszu jest porozumienie 15 francuskich organizacji i stowarzyszeń pro-life, wśród nich: SOS Tout Petit, Renaissance Catholique (Odrodzenie Katolickie), Stowarzyszenie Katolickich Lekarzy i Pielęgniarek, Kobiety w Ciąży w Trudnościach, Młodzież dla Życia, Laissez les Vivre (Pozwólcie im Żyć), Choisir La Vie (Wybrać Życie), Studenci dla Życia.
Franciszek L. Ćwik, Paryż
Nasz Dziennik 2010-01-18 nr 14
Autor: jc