Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Solorz ma wiele do ukrycia

Treść

Z prof. Andrzejem Zybertowiczem, doradcą premiera ds. bezpieczeństwa, rozmawia Zenon Baranowski

Czy Solorz, nie stawiając się w sądzie, boi się konfrontacji z dowodami, które przedstawił Pan w odpowiedzi na pozew?
- Przestudiowałem ogromną liczbę materiałów prasowych, opublikowanych w okresie starań o koncesję dla telewizji Polsat. Wobec Zygmunta Solorza formułowano wówczas wiele zarzutów, m.in. o łamanie przez niego prawa i występowanie w jego życiorysie wielu ciemnych plam. W tamtym okresie Solorz twierdził, że opublikuje swoją biografię, że wyjaśni wszystkie wątpliwości. Gdy dzisiaj przyjrzymy się tamtym materiałom, to widzimy, że wiele wątpliwości dalej jest niewyjaśnionych i że życiorys pana Solorza ma wiele pustych miejsc. I sądzę, że tak jak na początku lat 90., tak i kilkanaście lat później osoba właściciela Polsatu ma sporo do ukrycia przed opinią publiczną.

Jaki według Pana jest cel tych pozwów Solorza, skierowanych nie tylko przeciwko Panu, ale także przeciwko autorom raportu weryfikacyjnego WSI?
- Myślę, że pozew Zygmunta Solorza przeciwko mnie i wiele powództw przeciwko autorom raportu po weryfikacji WSI to jest próba, żeby za pomocą środków sądowych regulować debatę publiczną. Tę debatę, która po kilkunastu latach zastoju wreszcie zaczyna zaglądać za kulisy faktycznych mechanizmów naszego życia politycznego i gospodarczego. To jest próba wykorzystania dostępnego i prawomocnego w demokracji środka, jakim jest przewód sądowy, do zawężenia przestrzeni debaty publicznej - i być może do zawężenia także przestrzeni badań naukowych.

Może Pan zawrzeć ugodę z Solorzem, jak sugerował sąd?
- Podtrzymuję tezę, że Solorz działał jako element środowiska służb specjalnych, tzn. że współpracował ze służbami cywilnymi PRL, był przez nie przeszkolony i w gronie jego współpracowników, osób fizycznych, oraz w gronie firm, z którymi prowadził wspólne interesy, były podmioty głęboko uwikłane we współpracę ze służbami. Jeśli Solorz zgodzi się, że to, co teraz powiedziałem, jest oparte na prawdzie, to ugoda jest możliwa. Natomiast nie jest możliwa ugoda oparta na fałszu.

Jak postrzega Pan rolę mediów w tej sprawie?
- Od momentu, gdy Zygmunt Solorz wytoczył mi proces, zwracają się do mnie różne osoby, które już w latach 90. próbowały z opinią publiczną podzielić się swoimi informacjami na temat przedsięwzięć biznesowych pana Solorza. Ale wtedy nie mogły się przebić do mediów. Myślę, że obecnie mamy do czynienia w Polsce z nową jakością. Rynek mediów jest o wiele bardziej pluralistyczny. Media są bardziej dociekliwe i odważne, także instytucje państwa nie działają już tak jednostronnie jak wiele lat temu.

Dziękuję za rozmowę.
"Nasz Dziennik" 2007-09-05

Autor: wa