Solorz działał w układzie
Treść
W środowisku, które współpracowało biznesowo lub politycznie z Zygmuntem Solorzem, co najmniej piętnaście osób było związanych z tajnymi służbami PRL lub III RP - stwierdził prof. Andrzej Zybertowicz, doradca premiera ds. bezpieczeństwa, prezentując wczoraj odpowiedź na pozew o naruszenie dóbr osobistych właściciela Polsatu. Socjolog w programie telewizyjnym z listopada zeszłego roku powiedział, że "Solorz działał jako element środowiska służb specjalnych". Pierwsza rozprawa w tym procesie ma się odbyć 4 września przed toruńskim sądem.
- Podtrzymuję w pełni moją tezę, że jeżeli chcemy znaleźć źródła biznesowej dynamiki Zygmunta Solorza, to musimy spojrzeć na jego powiązania z tajnymi służbami - mówił wczoraj prof. Andrzej Zybertowicz. Na specjalnej konferencji prasowej odniósł się do zarzutów stawianych mu przez właściciela Polsatu o naruszenie jego dóbr osobistych. Zybertowicz podkreślił, że podtrzymuje twierdzenia, iż Solorz współpracował z tajnymi służbami PRL, z tym że - jak zaznaczył - w programie z listopada 2006 r. popełnił "błąd techniczny", wymieniając służby wojskowe, podczas gdy faktycznie były to służby cywilne, co zostało sprostowane. Socjolog nadal też twierdzi, iż u źródeł sukcesu właściciela Polsatu, przynajmniej w części, leżało to, że działał jako element środowiska służb specjalnych. - Jeśli chcielibyśmy szukać konkretnych, namacalnych przejawów działania tzw. układu, wydaje się, że otoczenie biznesowe Zygmunta Solorza jest dobrym polem badań - podkreślił profesor.
W wystosowanej w marcu odpowiedzi na pozew Solorza wymienił on osiem osób z jego otoczenia, które były powiązane ze specsłużbami. - To był materiał przygotowany w pośpiechu, bo sąd dał nam dwa tygodnie na odpowiedź na pozew. Ale w środowisku, które współpracowało biznesowo lub politycznie z Solorzem, osób związanych z tajnymi służbami PRL lub III RP było najmniej piętnaście - poinformował. W odpowiedzi na pozew wymienia m.in. Andrzeja Majkowskiego, który przyznał się do tajnej współpracy z wywiadem wojskowym PRL, pracował przez pierwsze lata w Polsacie, a potem został prezesem kontrolowanej przez Solorza spółki wydającej "Kurier Polski". Wymienia też innego TW służb wojskowych PRL, a następnie WSI - Piotra Nurowskiego, bliskiego współpracownika właściciela Polsatu, czy Jacka Podgórskiego, funkcjonariusza UOP, dziennikarza "Kuriera Polskiego". Nie mówiąc już o Grzegorzu Żemku czy Józefie Oleksym.
Profesor Andrzej Zybertowicz podał wczoraj nazwiska Jacka Szeląga, wymienianego w raporcie polikwidacyjnym WSI jako TW, i Lecha Falandysza, prawnika prezydenta Lecha Wałęsy. Dalsze nazwiska mają paść w połowie września w referacie, który zostanie wygłoszony na zjeździe socjologicznym w Zielonej Górze. Ponadto wiele interesów prowadzonych przez Solorza było robionych z firmami, które w okresie PRL były bezpośrednio kontrolowane przez tajne służby, m.in. z Towarzystwem Handlu Zagranicznego Polimar, Funduszem Obsługi Zadłużenia Zagranicznego, dawną Centralą Handlu Zagranicznego Universal i Elektrimem. - Dopiero wiele lat od przyznania koncesji, dzięki działaniu IPN, dzięki rozwiązaniu WSI, mogliśmy się dowiedzieć, że pewne osoby były przez tajne służby szkolone, prowadzone, zadaniowane, że powstało środowisko biznesowe przetkane jak złotymi nićmi funkcjonariuszami albo tajnymi agentami służb - zaznaczył Zybertowicz.
W swojej odpowiedzi na pozew Solorza wnosi on o oddalenie całej sprawy, ponieważ naruszenie dóbr osobistych powoda nie nastąpiło. Podkreśla też, iż nie można się zgodzić z twierdzeniami właściciela Polsatu, że ten nie współpracował ze specsłużbami PRL. Solorz nie tylko podpisał umowę o współpracy z wywiadem 18 października 1983 r. - czemu nie zaprzecza - ale i faktycznie ją podjął. Socjolog uzasadnia to faktem, że "w trakcie kontaktów powoda z SB między majem 1983 roku a czerwcem 1984 doszło do sformalizowanej współpracy z SB; - powód przekazał Służbie Bezpieczeństwa szereg informacji, których znaczenie operacyjne dla SB mogło być istotne (zwłaszcza informacja dotycząca przewozu farby drukarskiej). Nie tylko zatem formalnie (zobowiązania), ale i de facto powód podjął współpracę z SB; - współpraca ta do pewnego momentu była oceniana dobrze i perspektywicznie; dopiero ponad rok po rozpoczęciu formalnej współpracy SB uznała, że brak celowości kontynuacji tej współpracy". Zybertowicz stwierdza, że Solorz, odżegnując się od współpracy z wywiadem PRL, powołuje się na zapisy ustawy lustracyjnej z 1997 r. oraz dotyczące jej orzecznictwo, które go nie dotyczą, ponieważ nie jest objęty zakresem działania tej ustawy.
Na końcu wniosku wykładowca UMK stwierdza, iż właściciel Polsatu narażał swoje dobra osobiste na uszczerbek, dlatego też nie posiada obecnie "zdolności honorowej" i z tej racji nie jest możliwe dalsze naruszanie jego dóbr.
Zenon Baranowski
"Nasz Dziennik" 2007-08-29
Autor: wa