Solidarnie przeciw złej prywatyzacji
Treść
Do strajkujących przeciw sprzedaży ich firm pracowników PKS w Łomży i Siemiatyczach dołączyli w czwartek ich koledzy z państwowych przedsiębiorstw komunikacyjnych w Zambrowie i Wysokim Mazowieckim. Powodem strajku jest prowadzona przez wojewodę podlaskiego sprzedaż PKS-ów międzynarodowej firmie Connex oraz zwolnienie dyscyplinarne przewodniczącego Komitetu Protestacyjno-Strajkowego.
Wczoraj od czwartej rano z dworca PKS Łomża oraz jego oddziałów w Kolnie i Grajewie nie wyjechał żaden autobus. Później do tego radykalnego strajku przyłączyły się przedsiębiorstwa komunikacyjne z Siemiatycz, Zambrowa i Wysokiego Mazowieckiego. W czwartek doszło więc do paraliżu komunikacyjnego w całej zachodniej części województwa podlaskiego.
Konflikt załóg PKS-ów z wojewodą narastał już od miesiąca, czyli od chwili, kiedy pracownicy dowiedzieli się o decyzji wojewody o sprzedaży ich zakładów pracy międzynarodowej firmie Connex. Kroplą, która przepełniła czarę goryczy i bezpośrednio doprowadziła do wybuchu strajku, była decyzja podjęta przez zarządcę PKS Łomża Eugeniusza Ochryciuka, który postanowił dyscyplinarnie zwolnić z pracy Henryka Jurkowskiego, przewodniczącego Komitetu Protestacyjno-Strajkowego pracowników PKS w Łomży, Zambrowie i Siemiatyczach. Strajkujący uważają, że zarządca chce się pozbyć Jurkowskiego, ponieważ ten zdecydowanie wypowiada się w ich imieniu przeciwko chaotycznej i zbyt pospiesznej formie prywatyzacji wszystkich PKS-ów na terenie województwa podlaskiego, jaką chce przeprowadzić wojewoda podlaski Marek Strzaliński z SLD.
- Z zajezdni nie wyjechał żaden autobus. Zarządca udaje, że nic nie wie i niczego nie chce odwołać. My też nie ustąpimy - powiedział Krzysztof Walendziewski, przewodniczący łomżyńskiego oddziału Krajowej Rady Kierowców. Natomiast Eugeniusz Ochryciuk określa strajk mianem bezprawnej akcji i szantażu. - Winą za strajk proszę mnie nie obciążać. To związek nadużywa prawa i tak drastyczne zaostrzenie protestu jest niczym nieuprawnione - powiedział Ochryciuk.
Pracownicy PKS-ów nie mają zaufania do Conneksu, który nabył już w Polsce kilkanaście państwowych firm przewozowych i jego polityka ekonomiczna jest znana. Protestujący uważają, że nowy właściciel będzie chciał zminimalizować koszty utrzymania przedsiębiorstw poprzez likwidację jednego z nich. Dziś trzy dochodowe centrale PKS - Siemiatycze, Łomża i Zambrów, co roku zasilają budżet państwa niemałymi kwotami, szczególnie PKS Siemiatycze posiadający na wyposażeniu najnowocześniejsze autobusy w całym kraju. Z likwidacją przedsiębiorstwa łączą się bezpośrednio zwolnienia pracowników, których w trzech wymienionych wyżej przedsiębiorstwach pracuje około 600.
Adam Białous
"Nasz Dziennik" 2005-05-20
Autor: ab