Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Solidarnie, nie liberalnie

Treść

Pierwszy dzień ostatniego tygodnia kampanii prezydenckiej kandydaci spędzili wreszcie w miejscach, gdzie w I turze wyraźnie przegrywali. Donald Tusk udał się do Rzeszowa, a Lech Kaczyński - do Gdańska. Tam czekała na niego miła niespodzianka. Kandydata PiS poparł jeden z tzw. trzech tenorów, którzy w 2001 r. zakładali Platformę Obywatelską, czyli Maciej Płażyński.
- W polityce nie decydują względy towarzyskie lub przyjacielskie, a zagłosuję na Lecha Kaczyńskiego jako kandydata bardziej rozumiejącego państwo - zadeklarował w Gdańsku Płażyński. Niewiele ponad 4 lata temu stworzył z Donaldem Tuskiem i Andrzejem Olechowskim Platformę Obywatelską. W założeniu miała ona być czymś na wzór niemieckiej CDU - umiejętnym wyważeniem konserwatywnych zasad z liberalnym podejściem do gospodarki, ale bez wyraźnego przechyłu w którąś ze stron.
- Platformę rozbił Donald, bo zaczął rugować konserwatystów, a wracali ci, którzy mieli już nie mieć miejsca w wielkiej polityce, czyli bankruci z dawnego Kongresu Liberalno-Demokratycznego - mówi nam jeden z byłych już działaczy PO na Pomorzu.
Wojciech Kamiński, który liderował swego czasu gdańskiej PO, a potem znalazł się w Lidze Polskich Rodzin, potwierdza tę tendencję. Jego zdaniem, to Tusk rządzi jednoosobowo całą PO, a kolejną postacią, która opuściłaby szeregi partii, byłby Jan Rokita, gdyby nie komisja śledcza ds. Rywina.
- W sporze między wizją Polski liberalnej Donalda Tuska a Polską solidarną Lecha Kaczyńskiego jestem po stronie Polski solidarnej, bo tak jest od 25 lat - podkreślił wczoraj Płażyński.
Kandydat PiS na prezydenta spotkał się też w Gdańsku z przedstawicielami małego i średniego biznesu, żeby przekonać ich, że "mit, iż jest im niechętny", jest "całkowicie nieprawdziwy".
Mikołaj Wójcik

"Nasz Dziennik" 2005-10-18

Autor: ab