Sojusznik rodziców
Treść
W ciągu dwóch miesięcy do Sejmu trafi projekt ustawy o Instytucie Wychowania. Ministerstwo edukacji zapowiada, że będzie to próba przełamania ogromnego kryzysu wychowawczego i wypełnienie luki instytucjonalnej. Liberalne media i politycy robią wszystko, by projekt zdezawuować i ośmieszyć. Ale też sami nie zgłaszają pomysłów, jak zaradzić patologicznym sytuacjom zdarzającym się w szkołach.
Instytut Wychowania ma wziąć na siebie zadania, za które w wielu krajach europejskich odpowiadają instytuty do spraw młodzieży. Jako apolityczna instytucja dialogu i współpracy chce przywrócić wychowaniu opartemu na wartościach chrześcijańskich i miłości do Ojczyzny należne miejsce w edukacji, kulturze i życiu społecznym. Ministerstwo zapowiada, że nie będzie to instytucja duża ani droga. Społecznym organem opiniodawczym i wnioskodawczym ma być Rada Instytutu powoływana przez jego prezesa. Instytutem pokieruje wybierane przez parlament kolegium.
Według projektu, Instytut ma realizować 15 zadań, m.in.: przygotowanie długofalowej strategii wychowania i okresowej informacji o jego stanie w państwie, upowszechnianie myśli wychowawczej, promowanie autorytetów, wspieranie rodziców i szkół w działaniach wychowawczych, inicjowanie badań, rekomendowanie metod i programów kształtowania postaw i zachowań dzieci, młodzieży szkolnej oraz studentów, monitorowanie jakości programów dla dzieci i młodzieży w mediach, współpraca z instytucjami państwowymi i międzynarodowymi.
Powstanie Instytutu, nieodzowne ze względu na degradację wychowania, stanowi nawiązanie do najlepszych tradycji - przekonuje resort.
Komu przeszkadza Instytut Wychowania?
W piątek wiceministrowie edukacji Jarosław Zieliński i Stanisław Sławiński spotkali się z dziennikarzami, by wyjaśnić, czym dokładnie ma być nowa instytucja, oraz sprostować nieścisłe bądź nieżyczliwe informacje pojawiające się w niektórych mediach. Nie po raz pierwszy przyszło im się zmierzyć z tendencyjnym pytaniem: "Czy nie grozi to katolicyzacją szkół?".
"Instytut w PiS-owskiej wersji będzie - jak sądzę - pielęgnował cnoty mniej przydatne w nowoczesnym świecie, co obudzi fałszywą gorliwość niektórych i grę pozorów większości szkół" - już na początku stycznia prorokował publicysta "Gazety Wyborczej" . Dlaczego patriotyzm, postawę obywatelską, poświęcenie dla dobra ogółu uważać za "cnoty mniej przydatne"? Komu przeszkadzają prawda, dobro i piękno, wartości chrześcijańskie? Może są mniej komercyjne, ale przecież to one stanowią o tym, jakimi dorosłymi staną się dzieci i jacy będziemy jako Naród.
- Nie można udawać, że kryzysu wychowawczego w Polsce nie ma - dowodził wiceminister Zieliński. Dokumentuje to zbyt wiele przykładów patologizacji zachowań młodzieży oraz... nauczycieli: Toruń (2003), zespół szkół zawodowych - uczniowie nakładają nauczycielowi wiadro na głowę; Kalisz (2005), gimnazjum - nauczyciel sprowokowany przez ucznia uderza go w ramię, uczeń uderza nauczyciela w twarz; Sątopy (2006), szkoła podstawowa - nauczycielka wmawia dzieciom, że Kolumb to znany polski naukowiec; Lublin (2006), szkoła podstawowa - chłopcy dokonują samosądu na koledze; Gdynia (2006) - trzy 15-letnie uczennice przed lekcjami wypijają butelkę wódki, wymagają pomocy medycznej. Jarosław Zieliński podkreślił, że te zjawiska bynajmniej nie dowodzą, iż cała oświata jest zła, ale nie można ich lekceważyć.
Instytut Wychowania został pomyślany jako sojusznik rodziców, szkoły i innych instytucji odpowiedzialnych za wychowanie dzieci na przyzwoitych ludzi. Istotny akcent kładzie się na pomoc rodzinom niewydolnym wychowawczo oraz współpracę z uczelniami kształcącymi przyszłych pedagogów i ośrodkami szkolącymi nauczycieli. - To będzie miejsce poszukiwania metod skutecznej pracy wychowawczej - zapowiedział wiceminister Zieliński.
Jolanta Tomczak
"Nasz Dziennik" 2006-01-29
Autor: mj