Sojusz wciąż nie ma nowej strategii
Treść
Dobra atmosfera rozmów, ale rozczarowanie brakiem konkretnych ustaleń. Zawiedzione nadzieje Polaków na deklarację USA w sprawie tarczy antyrakietowej, a Amerykanów - w związku z brakiem inicjatywy państw członkowskich w kwestii zwiększenia kontyngentów w Afganistanie. Determinacja uczestników obrad, aby do zaplanowanego na początek kwietnia szczytu NATO wypracować nową strategię Sojuszu oraz zmodyfikować formę dialogu z Moskwą - tak w skrócie można podsumować osiągnięcia dwudniowych rozmów Paktu Północnoatlantyckiego w Krakowie. Na ile słyszalny w tej dyskusji był głos Polski?
- Nic mnie nie zaskoczyło. Zgodnie z naszymi przewidywaniami głównym przedmiotem rozmów była kwestia afgańska. Liczyliśmy jednak na to, iż pobyt delegacji amerykańskiej przyniesie więcej deklaracji na temat polityki bezpieczeństwa i wojskowej - ocenił spotkanie ministrów obrony Paktu Północnoatlantyckiego wiceszef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Witold Waszczykowski. W sprawie instalacji w Polsce elementów systemu rakiet przechwytujących nie padły żadne konkrety, mnóstwo było za to niedomówień i połowicznych wypowiedzi. - Z jednej strony należy się cieszyć, że projekt nie został zaniechany, z drugiej jednak brak zdecydowanej postawy Amerykanów sprawi, że gry tarczą będą kontynuowane - konkludował Waszczykowski. W opinii wiceszefa BBN, wydaje się raczej nieprawdopodobne, aby po tak trudnych i długotrwałych negocjacjach Amerykanie zdecydowali się zaniechać budowy tarczy, tym bardziej że - jak podkreślał z kolei sekretarz obrony USA Robert Gates - zagrożenie ze strony Iranu nadal istnieje. - Gdyby to uczynili, straciliby zupełnie wiarygodność w tej części Europy. Byłby to również sygnał dla Rosji, że Stany Zjednoczone nie są zainteresowane angażowaniem się na tym obszarze - podkreśla Waszczykowski.
Należy przy tym zwrócić uwagę, iż wygłoszone podczas spotkania amerykańskie deklaracje co do relacji na linii NATO - USA - Rosja były co najmniej enigmatyczne. Mówiły o konieczności prowadzenia z Kremlem rozmów w spornych kwestiach, problem jednak w tym, czy Rosja - przede wszystkim ze względu na obecną sytuację gospodarczą - zmieni swoje stanowisko względem kluczowych spraw, w tym amerykańskiej instalacji. Można się zatem zastanawiać, czy Stany Zjednoczone będą gotowe na ustępstwa. Jeżeli tak, to na jakie?
Afgański zawód
Wszystko wskazuje na to, że spotkanie ministrów państw należących do Paktu Północnoatlantyckiego rozczarowało nieco również naszych sojuszników zza Atlantyku. - Nadzieje Amerykanów nie zostały spełnione, ponieważ Europa nie zadeklarowała zwiększenia wojskowego kontyngentu w Afganistanie - stwierdził Waszczykowski. Obiecała za to "zbalansowaną politykę", w której duży nacisk zostanie położony na szkolenie afgańskiej policji i armii, budowę infrastruktury, pomoc materialną i finansową. Robert Gates zaprzeczył jakoby nowa administracja w jakikolwiek sposób usiłowała wymusić na sojusznikach zwiększenie liczebności wojsk w misji.
Gotowość do zwiększenia swojego zaangażowania w Afganistanie zadeklarowała Ukraina. Minister obrony tego kraju Jurij Jechanurow zasugerował, że mimo poważnych problemów gospodarczych Kijów mógłby zwiększyć liczbę swoich żołnierzy uczestniczących w operacjach ISAF w Afganistanie. Zaangażowanie obiecała zwiększyć także Gruzja. Gruziński minister obrony Dawid Sicharulidze w trakcie spotkania z dziennikarzami rozmawiał jednak na ten temat niechętnie, nie chciał również mówić o szczegółach pracy w komisji NATO - Gruzja. Trudno, żeby było inaczej, skoro - jak zauważył Waszczykowski - "w sprawie Gruzji nie ma postępu". - Nikt wprawdzie nie zanegował, że Ukraina i Gruzja powinna być częścią NATO, ale realistycznie rzecz ujmując, to nie stanie się jutro - stwierdził Waszczykowski.
Zwiększenie liczby żołnierzy w Afganistanie zadeklarowali jedynie Niemcy i Włosi. Niemiecki minister Franz Josef Jung przyrzekł wysłanie kilkuset nowych żołnierzy, natomiast Włochy, które niegdyś zmniejszyły kontyngent, wrócą do poprzedniego poziomu zaangażowania militarnego. Amerykanie wyślą zaś do Kabulu kolejnych 17 tys. wojskowych.
Uczestnicy spotkania, w tym konferencji w Instytucie Studiów Strategicznych, byli zgodni w kwestii konieczności zmiany strategii NATO, którą należy dostosować do obecnych warunków politycznych i militarnych. Kontynuowali próbę stworzenia nowej struktury bezpieczeństwa. Tymczasem, jak zauważył Witold Waszczykowski, wszyscy uczestniczący w konferencji mieli jakiś pomysł na nową formułę Paktu Północnoatlantyckiego, za wyjątkiem polskiego ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego, który jedynie przyłączył się do wcześniej zaprezentowanych opinii. - Sikorski nie potrafił określić polskiej wizji zmian strategii NATO - stwierdził Waszczykowski. Dodał, że w kuluarach wywołało to konsternację. - To było ogromne rozczarowanie - uważa wiceszef BBN. Sprawa wydaje się o tyle niepokojąca, że Radosław Sikorski pretenduje do objęcia funkcji sekretarza generalnego Sojuszu. Otrzymał już zresztą stosowne wsparcie ze strony rządu i ministra obrony Bogdana Klicha. Nie mniej emocji budzi brak wspólnego, a co najważniejsze konkretnego stanowiska - tym razem wszystkich państw organizacji - w sprawie rozwijania stosunków z Rosją. - Tej sprawie sojusznicy będą musieli wyznaczyć nową perspektywę. Jest rzeczą oczywistą, że dialog taki, jaki odbywał się z Rosją od połowy lat 90., musi być zmieniony, ponieważ ani wcześniejsza Wspólna Stała Rada NATO - Rosja, ani później utworzona Rada NATO - Rosja nie sprawdziły się jako narzędzie tego dialogu - powiedział minister Bogdan Klich. Jak podkreślił, istnienie dialogu w obecnej formie "nie przeszkodziło Rosji w przeprowadzeniu interwencji na terenie sąsiadującego z nią suwerennego państwa, czyli Gruzji". Zdaniem polskiego ministra obrony, jest zatem oczywistą rzeczą, że należy zmienić formułę współpracy z Rosją. - Sojusznicy muszą także odpowiedzieć sobie na pytanie, co zrobić z tym zaufaniem, którego w stosunkach między Sojuszem a Rosją w tej chwili nie ma. Rosja musi zapracować na odbudowę swojego zaufania, tak dramatycznie podważonego podczas interwencji w Gruzji - podkreślał minister.
Niewątpliwie w trakcie prowadzonych dyskusji widać było doskonale, iż do relacji na linii UE - NATO - Rosja doszła czwarta siła - kryzys. Wprawdzie nie stoi ona po żadnej ze stron ani nie prowadzi własnej polityki, ani nie bierze udziału w dyskusjach, jednakże skutecznie może się przyczynić do zmiany układu sił w tej geopolitycznej układance.
Anna Wiejak
"Nasz Dziennik" 2009-02-24
Autor: wa