Sobecka szefową koła
Treść
Posłanka Anna Sobecka została przewodniczącą Narodowego Koła Parlamentarnego, powstałego po rozłamie w Lidze Polskich Rodzin. Choć Zarząd Główny LPR dał posłom do wczoraj czas na powrót, nikt z tej oferty do tej pory nie skorzystał. Co więcej, liderzy NKP zapowiadają jego powiększenie w niedługim czasie do klubu parlamentarnego. Wiceszefami koła są Zygmunt Wrzodak i senator Adam Biela.
Długo trwały rozmowy na temat samej nazwy nowego koła. Jeden z sygnatariuszy apelu o powstanie Ruchu Samorządowego LPR chciał, by w nazwie znalazł się ten sam skrót. Ostatecznie jednak zdecydowano, że pozostanie nazwa robocza. W imieniu Narodowego Koła Parlamentarnego Bogusław Kowalski zawarł koalicję z PiS. Trwały też rozmowy o tym, kto będzie szefem NKP. Dużą ochotę na to miał Zygmunt Wrzodak. Jednak po dyskusji zrezygnował z tych aspiracji na rzecz Anny Sobeckiej.
- Nie było głosowania, ustaliliśmy, że decyzje będziemy podejmowali metodą konsensusu, by nie powielać błędów Romana Giertycha - mówi nam jeden z posłów NKP.
A co z ustaleniami koalicyjnymi między kołem a PiS? Obie strony utrzymują, że pomimo wejścia do rządu całej Ligi Polskich Rodzin, ustalenia są obowiązujące. Nierealne okazały się pogłoski o żądaniu aż dwóch stanowisk sekretarzy stanu i dwóch podsekretarzy stanu przez NKP.
- Nie może być tak, że z siedmioosobowego koła dwóch posłów wybiera się do rządu - mówi Zygmunt Wrzodak, komentując doniesienia o stanowiskach sekretarza stanu dla Kowalskiego i Andrzeja Mańki (miałby być wiceministrem pracy).
Zdanie Wrzodaka podziela Robert Strąk. Były wiceprezes LPR uważa, że należy teraz określić się co do strategii działania.
- Albo tworzymy mocną formację, albo to nie ma sensu - mówi Strąk, znany z radykalnych ocen sytuacji. - Ale strategia jest już wybrana i jasna - prostuje Kowalski. - 20 maja zbieramy się na pierwszym szerszym spotkaniu, powołujemy pełnomocników w terenie i ruszamy z pracą - dodaje.
- To wymaga wielkiej pracy, która jest jeszcze utrudniona po tym, jak Roman Giertych wszedł do rządu - tłumaczy Robert Strąk.
- Zwolennicy Romana Giertycha jeżdżą po terenie i kuszą stanowiskami w rządzie, urzędach, agencjach - opowiada jeden z posłów.
Dlatego pojawiają się w NKP głosy o możliwości powrotu w szeregi LPR, o co zabiega Marek Kotlinowski. W środę wieczorem Zarząd Główny Ligi dał "rozłamowcom" ultimatum - do godziny 20.00 w czwartek mają szansę powrotu. Odpowiedź Kowalskiego była natychmiastowa - władze Ligi mają dwie godziny więcej na przeproszenie posłów, którzy opuścili szeregi klubu.
Ale mimo to w kontekście powrotu wymienia się nazwiska Strąka i Mańki. Za nimi stoją struktury - odpowiednio na Pomorzu i w Lubelskiem. Jeśli zostaną przerzedzone i ludzie wrócą do Ligi, posłowie mogą nie mieć wyjścia.
Wreszcie może dojść do przechodzenia pojedynczych posłów do PiS. Tak mogłoby się stać wówczas, gdyby w Ruchu Samorządowym LPR, nacisk został położony na stanowiska zamiast na pracę. Jak udało nam się jednak dowiedzieć, stanowiska będą, ale dla grona eksperckiego. Wbrew ostatnim obawom, PiS bardzo się liczy z NKP.
- Być może już niedługo będą klubem, a wówczas ich pozycja jeszcze wzrośnie - mówi jeden z liderów PiS.
Wszystko wskazuje na to, że w niedługim czasie NKP zniknie z mapy parlamentarnej. Nie dlatego jednak, że wchłonie go ktoś większy, ale dlatego, że sam się rozrośnie. Na razie, pewnie w poniedziałek, Kowalski otrzyma nominację na sekretarza stanu w resorcie transportu. Wczoraj rozmawiał o planach ministerstwa z Jerzym Polaczkiem.
Mikołaj Wójcik
"Nasz Dziennik" 2006-05-12
Autor: ab