Śmierć i życie
Treść
Jednym z zasadniczych problemów współczesnej kultury, także chrześcijaństwa, jest utrata eschatologicznego horyzontu wszelkich ludzkich dążeń, zamazanie celu, który zdecydowanie wykracza poza czas i przestrzeń życia doczesnego. Wstydliwe odkładanie "spraw ostatecznych" do cywilizacyjnego lamusa, niezdarne próby konwersji lęku w żart przy pomocy dzieci przebranych za duchy podczas Halloween, niczego tu nie zmieniają. Wręcz przeciwnie, kreślą obraz przemijania jako czegoś złowrogiego i obcego człowiekowi, znak jego porażki - i budzą jeszcze większy strach. Dziś jest okazja ku temu, by spokojnie stanąć oko w oko ze śmiercią i dostrzec, że w perspektywie Bożej nie jest ona ciemną stroną życia, ale przejściem w nowy wymiar istnienia.
Wspomnienie Wiernych Zmarłych jest dopowiedzeniem tajemnicy, którą świętowaliśmy wczoraj. Jesteśmy w świecie, solidaryzujemy się z nim, stanowimy jego cząstkę, ale zarazem nie jesteśmy ze świata - zdają się dziś mówić groby naszych bliskich. Las kamiennych krzyży i tablic nagrobnych, kalie i chryzantemy osnute dymem zniczy po raz kolejny prowadzą ku prawdzie, że ewangeliczna opowieść o zmartwychwstaniu Chrystusa to nie mit o zwycięzcy, nie historia "ku pokrzepieniu serc", ale to najpełniejszy wyraz ludzkiego istnienia. W niej definiuje się nasze człowieczeństwo.
Szkoda, że wielu chrześcijan w pierwsze listopadowe dni zatrzyma się w swojej refleksji nad przemijaniem właśnie na mitologii. Zapalą lampki, postawią kwiaty - i na tym się wszystko skończy. Zabraknie pytań. Zabraknie tak bardzo potrzebnego, zbawczego spojrzenia poza horyzont eschatologiczny. Dzień Zaduszny bez modlitwy, zadumania się nad tajemnicą świętych obcowania, odpustów, bez spojrzenia w blask Poranka Zmartwychwstania jest dniem pustym i bezowocnym. Nie ma mocy prowadzenia ku wolności. Chrystus ofiarowuje nam Dobrą Nowinę o życiu - jego pełni. Trzeba ją przyjąć, aby nie zamieniło się ono w niekończącą się ucieczkę.
ks. Paweł Siedlanowski
"Nasz Dziennik" 2009-11-02
Autor: wa