Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Śmierć Eluany apelem sumienia

Treść

"Śmierć Eluany musi obudzić sumienia. Musimy zrozumieć, że prawo do życia jest wartością, która nie podlega żadnej dyskusji" - tak ks. kard. Javier Lozano Barragán skomentował wieść o śmierci 38-letniej Włoszki. Nie można zapomnieć o kolejnym, po śmierci Terri Schiavo, akcie pozbawienia życia człowieka na mocy prawnej decyzji, poprzez zaniechanie dostarczania pożywienia i wody. Nie można zapomnieć o tych zdarzeniach, bo one są apelem do naszej zdolności racjonalnego myślenia i wartościowania w szeregu spraw: wartości ludzkiego życia, mocy intencji, które doprowadzają do śmierci, relacji prawa i etyki, wreszcie - jest to wyzwanie pod adresem naszej kultury, także w jej polskim kształcie, która domaga się tzw. testamentu życia.

Zanim jednak podejmę - bardzo lapidarnie - niektóre z tych tematów, pragnę zwrócić uwagę na inną sprawę. W ostatnich latach, których cezurą czasową może być książka Petera Singera "Wyzwolenie zwierząt", nasilił się w świecie ruch na rzecz praw zwierząt. Nie będę tutaj charakteryzować tego ruchu, jego skądinąd słusznych przesłanek, wyrastających z doświadczanego przez zwierzęta niepotrzebnego bólu, zadawanego im przez człowieka. Nie będę też opisywać skrajnych form działalności tego ruchu w postaci postulatów deklaracji praw zwierząt, które stają się faktem prawnym w niektórych krajach. Pragnę jedynie wskazać na pewne elementarne zasady, jakimi należy kierować się w przeprowadzaniu eksperymentów na zwierzętach, takich jak obowiązek zagwarantowania im dostępu do pożywienia i wody, stworzenie odpowiednich warunków bytowania, zbliżonych do naturalnych, zapewnienie odpowiednich warunków higieniczno-zdrowotnych oraz poczucia bezpieczeństwa.

Zwierzęcia nie można pozbawić pokarmu i wody
Obowiązująca w Polsce Ustawa o Ochronie Zwierząt (z 1997 r.) w art. 1 zawiera zapis: "Zwierzę jako istota żyjąca, zdolna do odczuwania cierpienia, nie jest rzeczą". Prawodawca uwzględnia wszakże realia życia społeczności ludzkiej i nie wyklucza możliwości wykorzystania zwierząt, choćby do produkcji żywności i innych surowców. Bezwzględnie postulowana jest wszakże konieczność uwzględnienia dobra zwierząt i ich humanitarnego traktowania. Stwierdza się np., że przy podejmowaniu badań naukowiec jest zobowiązany do respektowania zwłaszcza zasady minimalizowania cierpienia zwierząt oraz, w razie potrzeby, ich bezbolesnego uśmiercania. Podejmując jakiekolwiek działania ze zwierzętami, które mają charakter eksperymentalny lub badawczy, wskazuje się bardzo precyzyjnie na skalę inwazyjności rozciągającą się między wartością naukową a kosztem etycznym. Skala ta obejmuje 5 stopni, które wymagają w mniejszym lub większym stopniu zgody Lokalnych Komisji Etycznych bądź Krajowej Komisji Etycznej. Najniższą kategorię tego typu interwencji stanowią np. behawioralne obserwacje małych zwierząt w zamknięciu. Warunkiem podstawowym tego typu działań jest zapewnienie zwierzętom dobrych warunków bytu (w tym wody, pokarmu i możliwości ruchu), bezpieczeństwa oraz humanitarnego traktowania po zakończeniu projektu. Każda zwiększająca się interwencja na życiu zwierzęcia aż po jego uśmiercenie (zwane w dokumentach prawnych i bioetycznych "eutanazją zwierząt"!) domaga się jako niezbywalnego elementu - warunku podstawowego - zapewnienia zwierzętom dobrych warunków bytu (w tym wody, pokarmu i możliwości ruchu).
Przywołuję ten długi passus z zakresu bioetyki dotyczącej postępowania ze zwierzętami, by uzmysłowić rzecz niezwykle - w moim odczuciu - poruszającą. Nie wolno nam (wedle przepisów prawnych i norm etycznych) zabić zwierzęcia poprzez pozbawienie go wody i pokarmu.

Wolno natomiast uczynić to z człowiekiem?!
Tak właśnie postąpiono w 2005 roku z Terri Schiavo, o której śmierci i jej zadaniu przesądził wyrok Sądu Najwyższego. Kobieta konała kilkanaście dni. Eluana, od 17 lat przebywająca w stanie wegetatywnym, zmarła trzy dni po tym, jak zaprzestano jej podawania pożywienia i wody. Te trzy dni od podjęcia decyzji o zagłodzeniu do chwili zgonu sugeruje dość jednoznacznie dodatkowe działanie - akt skrytego zabójstwa. Może w tym właśnie akcie była jakaś rozpaczliwa, tragiczna i daremna zarazem decyzja sumienia, które nie mogło pogodzić się z nieludzkim czynem zabicia człowieka przez zagłodzenie? Tak czy inaczej dramat Eluany odsłonił bezradność kultury śmierci - jej absurdalność i nihilizm.
Eluana i jej finał życia stanowią pytanie o granice między eutanazją a zaniechaniem uporczywej terapii. W ocenie tych działań trzeba brać pod uwagę świadomą zgodę pacjenta, uporczywość terapii, a nade wszystko trudne rozróżnienie środków nadzwyczajnych i zwyczajnych zastosowanych w terapii. Jeśli chodzi o to ostatnie kryterium przypadek Terry Schiavo czy Eluany Englaro jest stosunkowo prosty. Wykładnia Kongregacji Nauki Wiary orzeka tutaj bardzo jednoznacznie: "podawanie wody i pokarmu, także wtedy, gdy odbywa się w sposób sztuczny, pozostaje zawsze środkiem zwyczajnym podtrzymania życia, a nie środkiem terapeutycznym. Dlatego też należy traktować je jako zwyczajne i proporcjonalne, także wtedy, gdy 'stan wegetatywny' się przedłuża".
Jeszcze jedna uwaga, niejako na marginesie. Dylematy takie, jak te, które pojawiają się w ostatnich latach (kazusy Schiavo i Englaro, przypadek sióstr syjamskich Jody i Mary, które urodziły się z jednym sercem) są przypadkami bardzo szczególnymi. Pojawiają się współcześnie na skutek niebywałego rozwoju medycyny. Niekiedy (a może więcej niż niekiedy) rozwój ten znaczony jest skalą sukcesu eksperymentalnego, a nie terapii dostępnej dla każdego. Dość wskazać na dysproporcje finansowe, które absorbują np. zabiegi reproduktywne czy badania nad klonowaniem tzw. terapeutycznym przy braku środków na podstawowe leczenie. W sytuacji kryzysu zarówno finansowego, jak i prawnego dotyczącego polskiej służby zdrowia impet prawodawczy skierowany w stronę tzw. ustawy na temat in vitro czy tzw. testamentu życia może budzić zdziwienie.
Ks. prof. Paweł Bortkiewicz
"Nasz Dziennik" 2009-02-23

Autor: wa